ok
co do betty to przez skojarzenie ostatnio z mangą, która mi wpadła w łapy - ja już chyba pisałam, że neels fabuły, a raczej postaci, wyzwalają u mnie "kurcze, milutcy do bólu - co się im kłębi w łepetynach strach się bać"
syndrom białych firanek
ale to tak nie do końca historycznie (chociaż ja wiem... romanse w atmosferze lat co najwyżej 80. ...)