Strona 1 z 13
Książki pojedyncze czy serie?
Napisane:
29 czerwca 2009, o 22:53
przez Lilia ❀
Książki pojedyncze czy serie?Preferujecie czytanie pojedynczych książek czy wolicie trylogie/serie
Od czego zależy, że sięgacie po serie? Bo to książki ulubionego autora czy raczej ciąg dalszy przygód ulubionych bohaterów?
Napisane:
29 czerwca 2009, o 23:02
przez Liberty
Do niedawna bardzo lubiłam różne serie np. "In death" czy trylogie, ale co raz częściej mnie one wkurzają. Prawie każda pisarka pisze serie, jest ich tak wiele, że czasami mam wrażenie, że nikt już nie umie napisać historii w obrębie jednej książki. I świadomość, iż w ten sposób wydawnictwa próbują na czytelniku wyciągnąć jak najwięcej kasy też nie pomaga. Nie mówiąc już o frustrującym oczekiwaniu na kolejny tom. I zauważyłam też, że jak coś coś ma więcej niż trzy tomy (czasem wiecej niż jeden) jest dość kiepskiej jakości. Tylko nielicznym się udaje utrzymać jako taki poziom.
Napisane:
29 czerwca 2009, o 23:06
przez ewa.p
ja lubię i książki pojedyncze i serie;w seriach lubię poznać dalsze perypetie bohaterów,ale jestem też wierna ulubionym autorom.Nie przeszkadza mi jeśli któraś z kolejnych książek serii jest slabsza...
Napisane:
29 czerwca 2009, o 23:30
przez olly3
Kiedyś uwielbiałam, wsiąkłam nawet w Dragonlance...
Zgodzę się z Liberty, że wydaje się jakby autorzy i wydawcy specjalnie rozwadniali swoje książki, aby jak najwięcej zarobić. Irytuje mnie też rozbijanie na tomy książek, które w oryginale były wydane jako całość.
O ile nie przepadam, choć czytam (słaba wola ;( ) za więcej niż trylogiami, to cykle np. na zasadzie jednego wspólnego świata + kilka historii (autorów) jak najbardziej.
Jeżeli książka jest dobra i rzeczywiście nie dało się jej napisać w jednym tomie (Martina "Pieść lodu i ognia") to za niepotrzebne wydłużanie (Jordana "Koło czasu") mam chęć skrzywdzić autora. A jeśli chodzi o oczekiwanie na kolejne tomy, to staram się czytać przede wszystkim to, co już się ukazało jako całość. Pamiętam, jak się denerwowałam, by przypadkiem ASowi nic nie stanęło na drodze do ukończenia sagi o wiedźminie
Napisane:
30 czerwca 2009, o 00:48
przez gmosia
czasem lubię serie, czasem nie... zależy jak napisane
ostatnio pełno się namnożyło serii paranormalnych
pamiętam jak zaczęłam czytać feenham
strasznie mi się odobało, bo wcześniej o wampirach nie czytałam. niestety czytając jeden tom po drugim, można się zanudzić
no i za dużo ich!!! jak dla mnie 5 tomów to najwięcej
no i oczywiście wolę, żeby życie bohatera nie było zrozwlekane na kilka książek, bo mnie mdli i odrzuca...
Napisane:
30 czerwca 2009, o 01:19
przez Agrest
Mogę się podpisać pod postami Liberty i Olly... Irytujące jest, że teraz po prostu wszystko MUSI być trylogią czy nawet dłuższą serią. A z zasady lubię seryjność, lubię się wciągać, lubię dreszczyk oczekiwania...
Ale ta seryjność musi mieć sens, a nie być li i jedynie wynikiem mody.
Napisane:
30 czerwca 2009, o 01:23
przez Jadzia
Dla mnie mogą być serie takie, że jakaś rodzinka na przykład, czy przyjaciele, każdy ma jakąś swoją historię, dla każdego osobna książka. Ale jeśli są jedni bohaterowie w którejś tam już z kolei książce to nie mogę. In Death przeczytałam do trzeciego tomu, chociaż mam pięć
Ale to właściwie tylko do romansów się odnosi, bo fantastykę mogę czytać w częściach bez problemu, jest tylko frustracja, jeśli jeszcze nie do końca wydane, albo nie mogę kupić - do dzisiaj nie trafiłam na Szafirową różę Eddingsa z Prószyńskiego, żeby tłumaczenie było to samo i żeby jakoś wyglądało. Bo Hobb o Żywostatkach to mam połowę z Prószyńskiego, a połowę z Maga - tłumaczenie inne, wygląd inny, wielkość inna, coś może człowieka trafić
Napisane:
30 czerwca 2009, o 01:37
przez olly3
Oj może! Podobnie jak wydanie jednego czy dwóch tomów np. z 5 i koniec, i brak odpowiedzi ze strony wydawnictwa na pytanie, dlaczego przerwało wydawanie.
A tymi tłumaczeniami to czasami przesada, gdy zmieniają imiona czy nazwy własne, już lepiej by zostawili w oryginale, a tak jest kilka wersji i nie można się połapać.
Napisane:
30 czerwca 2009, o 10:23
przez mewa
ja lubię czytać seriami (pod warunkiem, że mogę czytać od razu wszystko, a nie czekać kilka m-cy na kolejną część)-ale muszę wiedzieć, że mam wtedy dużo czasu
jak wiem, że tego czasu nie mam to bardzo chętnie sięgam po pojedyncze książki, tylko czasami jest tak, że książka się kończy a ja czuję niedosyt....
Napisane:
30 czerwca 2009, o 16:00
przez Jadzia
Zgadzam się całkowicie - przecież jak zobaczyłam, co zrobili z moim ukochanym Brashenem
Arogant, też mi coś
Napisane:
30 czerwca 2009, o 17:58
przez Dorotka
Chyba jednak wolę pojedyńcze książki, choć serie też mają swój urok, bo fajnie jest poczytać o dalszych losach bohaterów, których poznało się wcześniej. Najlepszym przykładem jest chyba Jeżycjada, gdzie można poczytać nawet o dzieciach opisywanych wcześniej postaci. Ale ostatnio i Musierowiczowa zaczęła przynudzać. Chyba zaczyna jej brakować pomysłów.
Napisane:
30 czerwca 2009, o 18:20
przez ewa.p
u Musierowicz to już nie tylko dziei,ale też wnuki i prawnuczka,fakt,zaczęła przynudzać i te trzy ostatnie części są dużo słabsze niż początkowe
Napisane:
30 czerwca 2009, o 19:14
przez olly3
No, wręcz to zupełnie inny bohater!
W przypadku Musierowicz zaczyna się robić nieciekawie, pisanie kolejnych tomów będzie się wiązało z koniecznością uśmiercenia Ignacego, Mili lub Dmuchawca, a to całkiem zmieni cykl.
Napisane:
30 czerwca 2009, o 19:29
przez ewa.p
to już lepiej żeby dalej nie pisała bo uśmiercenie kogokolwiek z nich byłoby nie do przyjęcia
Napisane:
3 lipca 2009, o 21:38
przez Agaton
Mi tam w sumie nie zależy czy dana książka należy do jakiejś serii czy stanowi całość sama w sobie. Najczęściej sięgam po tytuły autorek, które już przetestowałam. Czasem sprawdzam jak poszczególne propozycje są oceniane, a czasem biorę jak się trafi
Zdarza mi się, od niedawna, zamawiać konkretne pozycje, po kilkukrotnym upewnieniu się, iż "to-to" ma szansę mi się spodobać.
Szczerze mówiąc, bywa, iż niektóre trylogie (tetralogie i inne
) mnie drażnią, bo czegoś mi w nich brakuje. Jakby autorka usiłowała rozciągnąć pomysł na więcej części, byle tylko zarobić więcej
To chyba tyle, przynajmniej na chwilę obecną.
Napisane:
4 lipca 2009, o 09:54
przez mewa
a moim zdaniem jej ostatnia książka jest dobra i bardzo przypomina pierwsze części Jeżycjady
Napisane:
4 lipca 2009, o 10:13
przez pinksss
staram się nie być niewolnicą serii bo czasem w trakcie okazuje się że kolejne są niewarte choć pierwsza była dobra
a ja już w szponach kolekcjonerstwa
Napisane:
4 lipca 2009, o 13:38
przez olly3
Kolekcjonerstwo to wyniszczający nałóg... zaczyna się od pojedynczych książek, potem kupuje się jeszcze oryginał, następnie różne tłumaczenia z myślą, że kiedyś się porówna, następnie kompletujemy dane wydania (bo na półce brzydko wygląda, gdy książki są w różnej szacie graficznej), zbiera się ebooki (na wypadek pożaru lub zalania), na końcu ląduje się pod mostem, bo a) wydało się wszystkie pieniądze na książki i nie ma czym zapłacić rachunków; b) zabrakło dla nas miejsca w mieszkaniu
Serie oczywiście też się kompletuje, no bo jak można mieć tylko pierwszy tom, skoro ukazało się 5, nawet jeśli tylko ten pierwszy był dobry, a reszta to szmelc
Napisane:
4 lipca 2009, o 15:07
przez pinksss
to ryk z wnętrza mych flaków
Napisane:
4 lipca 2009, o 15:10
przez Lucy
Zależy od nastroju .
Lubię bardzo serię i te oczekiwanie co będzie dalej. Niezależnie czy chodzi o dalsze losy jednej bohaterki w dalszych częściach ,czy mamy do czynienia z rodzinnymi kolejnymi członkami.
Są też takie serie ,które mnie dobiły długością i po początkowej fascynacji ,zaczęły mnie nużyć.
Napisane:
4 lipca 2009, o 15:19
przez Liberty
Ja "In death" nie skreślę nigdy, bo to jeden z bardzo, bardzo nielicznych przykładów, kiedy historia nie kończy się na ślubie. Możemy podglądać jak para żyje sobie dalej i jak radzi sobie z codziennością (nawet jeśli ta odbiega od codzienności zwykłego szaraka
). I nie ważne, że ponad 30 tomów obejmuje ok 3 lat czasu fabularnego. Mogę to Norze wybaczyć. I że nie zobaczymy Eve goniącej z dzieckiem na ręku, za przestępcami
Ale weźmy taka Laurens, każda jej książka jest kopią poprzedniej, ten sam typ bohaterów i przebiegu akcji. Mnie by się nawet nie chciało tego pisać, a co dopiero czytać
Napisane:
4 lipca 2009, o 15:29
przez pinksss
a kto mówi że laurens to pisze? funkcja kopiuj -wklej działa doskonale
Napisane:
4 lipca 2009, o 16:03
przez Liberty
Po co komu funkcja "kopiuj - wklej", gdy wystarczy zmienić imiona i nazwę posiadłości, w której rzecz się dzieje
Do serii, które ostatnio lubię należy "Mercy Thompson" Briggs. I podobnie, jak w przypadku "In death" dotyczy jednej postaci. I chyba w tym tkwi sedno tego, co lubię w seriach stały bohater/bohaterowie, z dobrze zarysowanymi postaciami pobocznymi. Nie lubię gdy kolejny tom to inna para, bo predzej czy później dostaje do ręki kopię i to źle zrobioną.
Obok Briggs czytam jeszcze serię o "Sookie Stackhouse" Harris (tom 9 znacznie gorszy od poprzednich i chyba autorka powinna zakończyć tę serię).
Napisane:
4 lipca 2009, o 16:14
przez Agrest
Iiii, tam, Dmuchawca mogłaby spokojnie uśmiercić.
Mewo, w oldskulowej jeżycjadzie byłoby nie do pomyślenia, żeby wątek romansowy składał się wyłącznie ze złotej nici i takich tam, a dzieci gadały tak jak Łusia. Gdzie ta Genowefa, gdzie?
A, już wiem. Zamieniła się w białego anioła już za życia.
Napisane:
4 lipca 2009, o 22:21
przez pinksss
Dmuchawiec widzę jak Lenin