Strona 1 z 14

Nasz znienawidzony motyw romansowy

PostNapisane: 21 września 2019, o 19:56
przez mdusia123
Jakich motywów romansoholiczki nie cierpicie? Jakie rozwiązania fabularne sprawiają, że omijacie jakąś książkę szerokim łukiem?

Ja NIENAWIDZĘ motywu udawania przez bohaterów kogoś innego, podszywania się pod inną osobę.

W ogóle nie lubię, gdy w książce/filmie/serialu przychodzi ta niezręczna chwila i jakiś wielki sekret (np. wychodzi na jaw, że główna bohaterka, licealistka, zamiast chodzić do biblioteki, bo przecież rodzice chcą, aby została prawnikiem, a nie zajmowała się pierdołami, po kryjomu chodziła na zajęcia ze śpiewu, ale to bardziej motyw filmów familijnych, a nie książek) wychodzi na jaw, jest wielka afera, ale na końcu oczywiście wszyscy się rzewnie godzą. Nie lubię niezręcznych sytuacji i tych momentów, gdy sekret zostaje ujawniony. Wiem, jestem dziwnym człowiekiem.

PostNapisane: 21 września 2019, o 20:59
przez kejti
nie jesteś dziwna, ja też tego nie lubię ale bardziej jeśli jedna połówka ma sekret i go ukrywa bo myśli że nigdy nie wyjdzie na jaw a ja przez ten cały czas czuje w brzuchu spięcie jeśli bohaterów lubię...

bardzo nie lubię:

- motywu dziennikarstwa, telewizji, aktorów, piosenkarzy - denerwuje mnie że zawsze ktoś użyje coś przeciwko nim a na końcu tego żałuje i się płaszczy...

- choroby i zbliżającej się śmierci, nawet jeśli ta osoba cudem na końcu wyzdrowiała, za dużo w tym bólu

- gdy książka/historia zaczyna się od słów "opowiem wam moją historię", nie lubię jak jest opowiadana wstecz

to chyba tyle :P

PostNapisane: 21 września 2019, o 21:04
przez mdusia123
Motyw choroby jest zdecydowanie zbyt dołujący, jak na romans.

PostNapisane: 21 września 2019, o 21:08
przez Dorotka
Tak na szybko to nie lubię:
- romansów biurowych,
- gdy ona jest w ciąży z innym,
- gdy jest mnóstwo wątków pobocznych,
- szejków,
- książąt z wydumanych państewek,
- polityków, córek polityków, ich ochroniarzy itp...
- pierdołowatych bohaterek, które bezradnie patrzą jak im inne panny sprzątają faceta sprzed nosa,
- historii, które opierają się głównie na łóżkowych akrobacjach
- jak któryś z głównych bohaterów umiera.

PostNapisane: 21 września 2019, o 21:12
przez mdusia123
Dorotka napisał(a): - historii, które opierają się głównie na łóżkowych akrobacjach


Oj tak. Czemu autorki erotyków nie dodają do swoich książek chociaż szczątkowej fabuły i jakichkolwiek poza łóżkowych interakcji pomiędzy głównymi bohaterami?

PostNapisane: 21 września 2019, o 22:15
przez kejti
mdusia123 napisał(a):Motyw choroby jest zdecydowanie zbyt dołujący, jak na romans.

za dużo w życiu smutku aby jeszcze się tym dołować :P

też nie lubię Dorotko jak ona jest w ciąży z innym i szejków przestałam lubić jak się nasłuchałam o nich w prawdziwym życiu
- książąt z wydumanych państewek,
- polityków, córek polityków, ich ochroniarzy itp...

:paluszki:

- historii, które opierają się głównie na łóżkowych akrobacjach - też już tym :rzyg:

PostNapisane: 21 września 2019, o 22:31
przez mdusia123
Nie lubię głupich bohaterów. Erotyki to też nie moja bajka. A już erotyk z bohaterami-kretynami to combo zabójcze :).

W jedynym erotyku, który przeczytałam, bohaterka raz, że straciła dziewictwo na trzy raty (w końcu lekarz chirurgicznie usunął jej błonę), to jeszcze po jednej z nieudanych prób czuła ból i mocno krwawiła. Co zrobiła ta mistrzyni intelektu? Poszła na koncert. A co zrobiła, gdy krwotok się wzmógł? Powiedziała, że to po prostu okres. O tym, że zgodziła się wyjść za mąż za faceta, którego ledwie poznała (i on ją chyba literalnie zgwałcił, już nie pamiętam, wyparłam tę książkę z pamięci), ja już nawet nie mówię. To już "50 twarzy Grey'a" miało w sobie więcej logiki.

PostNapisane: 21 września 2019, o 22:37
przez Dorotka
A najgorsze jest to, że w niektórych przypadkach owe erotyki są po prostu obrzydliwie wulgarne, a przecież seks można naprawdę pięknie opisać. Nie razi mnie dosadność, tylko to, że są takie prymitywnie "techniczne", że już bardziej podnieci mnie instrukcja obsługi pilarki spalinowej niż owe dzieło.

PostNapisane: 21 września 2019, o 22:49
przez mdusia123
Gdybym miała wybierać pomiędzy scenami erotycznymi, które są przesłodzone i pełne patosu, a takimi, które przypominają "pornosa w wersji papierowej", zdecydowanie wybieram lukier i patos :).

PostNapisane: 22 września 2019, o 01:58
przez Fringilla
Ja kiedyś myslałam, że motywy, które mnie irytują, niejako wymrą (popularne w romansach z lat np. 70. czy jeszcze 80.).
Ale jak czytam niektóre - niestety szczególnie polskie - wspólczesne twory, to jednak odkrywam całek pokłady motywów zawiązujących fabułę, które są totalnie nie moje :niepewny:
I tak, to często z gatunku "erotyków".

Przy tym szejkowe serie to jest dobrze przemyslany często pikuś.


mdusia123 napisał(a):Nie lubię niezręcznych sytuacji i tych momentów, gdy sekret zostaje ujawniony.

To ma w niemieckim ładne krótkie okreslenie Fremdscham :hyhy:

PostNapisane: 22 września 2019, o 10:30
przez kejti
mdusia123 napisał(a):Nie lubię głupich bohaterów. Erotyki to też nie moja bajka. A już erotyk z bohaterami-kretynami to combo zabójcze :).

W jedynym erotyku, który przeczytałam, bohaterka raz, że straciła dziewictwo na trzy raty (w końcu lekarz chirurgicznie usunął jej błonę), to jeszcze po jednej z nieudanych prób czuła ból i mocno krwawiła. Co zrobiła ta mistrzyni intelektu? Poszła na koncert. A co zrobiła, gdy krwotok się wzmógł? Powiedziała, że to po prostu okres. O tym, że zgodziła się wyjść za mąż za faceta, którego ledwie poznała (i on ją chyba literalnie zgwałcił, już nie pamiętam, wyparłam tę książkę z pamięci), ja już nawet nie mówię. To już "50 twarzy Grey'a" miało w sobie więcej logiki.

o raju, to straszne!! co to za tytuł???? :ohlala:
Dorotka napisał(a):A najgorsze jest to, że w niektórych przypadkach owe erotyki są po prostu obrzydliwie wulgarne, a przecież seks można naprawdę pięknie opisać. Nie razi mnie dosadność, tylko to, że są takie prymitywnie "techniczne", że już bardziej podnieci mnie instrukcja obsługi pilarki spalinowej niż owe dzieło.

mnie chyba też :rotfl:

dzięki Frin, poznałam kolejne słówko niemiecki :hihi:

PostNapisane: 22 września 2019, o 10:35
przez mdusia123
kejti napisał(a):o raju, to straszne!! co to za tytuł???? :ohlala:


"Na szczycie" K.N. Haner

PostNapisane: 22 września 2019, o 11:04
przez kejti
ahhh słyszałam, że Haner jest ciężka i ją omijam :hihi:

PostNapisane: 22 września 2019, o 11:12
przez mdusia123
Autentycznie uważam, że "Kriszczan" i "Ana" byli lepsi od tego...czegoś.

PostNapisane: 22 września 2019, o 11:38
przez kejti
ja Greya uwielbiałam, pamiętam jak czytałam na starym HTC, potem dostałam na urodziny wszystkie części i chociaż druga jeszcze wtedy była okej to trzecią ledwo przeczytałam - dodam że wtedy były początku erotyków, to było coś nowego i byłam zachwycona. Po chyba dwóch latach spróbowałam pierwszą część i rzuciłam po jednym rozdziale, jak to się wszystko potrafi zmienić :hihi:

PostNapisane: 22 września 2019, o 11:55
przez mdusia123
Grey w porównaniu z historią Haner na serio nie jest, aż taki tragiczny.

PostNapisane: 22 września 2019, o 14:50
przez giovanna
W romansach historycznych nie znoszę:


- gdy ona jest najpierw albo w trakcie jego kochanką (przed ślubem)
- gdy jedno z bohaterów jest "wyjęte z pod prawa" (piraci, rozbójnicy i inni przestępcy)
- nie przepadam gdy romans jest o pokłóconych małżonkach, są sepearacji, albo żyją własnym życiem czyli razem, ale jednak osobno
- księżniczek i książąt z wymyślonych państewek
- za bardzo wyzwolonych bohaterek (szczególnie Amerykanek, drażni mnie to, przykład Lilian Bowmann z Jesiennego zauroczenia Kleypas)

jeszcze pomyślę, bo coś mało mi przyszło do głowy :hihi:

PostNapisane: 22 września 2019, o 16:57
przez Viperina
- ona jest starsza od niego;
- YA i NA;
- rozwiązłość (zmiany partnerów, orgie, wielokąty);
- obiboki, libertyni i fircyki w romansach historycznych (sprawdzić, czy aby nie Anne Stuart...);
- seks między bohaterami od pierwszych stron.

PostNapisane: 22 września 2019, o 17:26
przez Szczypta_Kasi
Nie lubię:

-śmierci, pogrzebów, żałoby, rozpaczania
-Choroby... choć czasem jeśli okaże się uleczalna to nawet że może być
-miłości tak wielkiej, że trzeba o niej pisać, i pisać, i jeszcze trochę pisać, a fabuła w międzyczasie nie idzie do przodu
-motywów, które toczka w toczkę ściągnięte są z innych książek.

PostNapisane: 22 września 2019, o 18:39
przez kejti
ja jeszcze nie lubię spotkania po latach, druga szansa

PostNapisane: 22 września 2019, o 18:49
przez giovanna
Tego też nie lubię

PostNapisane: 23 września 2019, o 07:43
przez Nocny Anioł
Nie cierpię spotkań po latach, brzydkich kaczątek :red: albo ma kogoś trafić od pierwszego wejrzenia, albo wcale. Nierobów i bohaterów bez wyrazu, nawróconych rozpustników. :mysli:

PostNapisane: 23 września 2019, o 19:46
przez Kawka
Wielu rzeczy nie lubię ale tak na szybko:

1. Samców alfa, zwłaszcza tych w stylu Palmer, co to zawsze mają rację, a kobieta to tylko dla ozdoby ma być (według nich), zazwyczaj są to typowe śfinie. A jak bohaterka jest w dodatku mopem, to mnie coś trafia (np. taka "Lilia wśród cierni" Penny Jordan zostawiła trwały ślad na mojej psychice :wink:).

2. Jak bohaterowie zamiast normalnie sobie wyjaśnić nieporozumienia, to uciekają (zazwyczaj bohaterki) albo strzelają focha z profilem (zazwyczaj bohaterowie) i wszystko komplikują.

3. Polityków, dyplomatów itp. Nudy.

4. Królów, książąt i księżniczek z wymyślonych królestw, a w szczególności szejków o mentalności bardziej europejskiej niż ma rodowity, etniczny Europejczyk.

5. Typowo amerykańskich sportów, o których przeciętny Europejczyk nie ma pojęcia (baseball - nudne opisy gry), ale też upierdliwych miar (np. stopy, funty, mile itp. zawsze robię wtedy przerwę i przeliczam ile to jest na "normalną" miarę).

6. Średniowiecza, zazwyczaj męscy bohaterowie są tak bucowaci, że mi się nie chce tego czytać.

7. Wielkiej, dozgonnej miłości od pierwszego wejrzenia.

8. Jak jest za dużo złych emocji między bohaterami, tzn, kłócą się, biją, godzą i tak w kółko.

9. Obecności kochanek i dzieci z nieprawego łoża, które zazwyczaj napłodził średniowieczny samiec alfa (patrz punkt 1).

10. Że bohaterka zawsze ma orgazm życia z bohaterem, nawet jeśli to jest jej pierwszy raz (tu trzeba uczciwie wspomnieć, że Palmer wybija się na tym tle pozytywnie, bo zdarzają jej się bohaterowie niestandardowi pod tym względem :wink:)

11. Jak bohaterowie sami nie wiedzą czego chcą i mają rozterki "z dupy".

12. Jak bohater jest starym ramolem (w porównaniu do niej), a bohaterka jest mocno nieletnia :wink: (tak na świeżo mi przyszło do głowy po lekturze "Groty" Teresy Medeiros).

13. Nie przepadam też za wątkami paranormalnymi, choć bywa, że zdarzają się bardzo dobre książki z tymi motywami.


Paradoksalnie, większość z tych motywów, jeśli występuje w meksykańskiej telenoweli, zupełnie mi nie przeszkadza. :evillaugh:

PostNapisane: 23 września 2019, o 20:28
przez mdusia123
Ja też chyba nie zdzierżyłabym polityków w romansie. Tym bardziej, że w życiu codziennym polityka mnie zwyczajnie nudzi, więc staram się jej unikać jak mogę.

Różnica wieku generalnie mi nie przeszkadza (nie myślę o niej w czasie czytania), ale fakt, że szesnastoletnia debiutantka i trzydziestopięcioletni arystokrata hulaka to nieco niepokojące połączenie.

Za to okazuje się, że nie lubię westernów :).

PostNapisane: 24 września 2019, o 00:09
przez kejti
ja też nie lubię westernów ale za to o rancho z chęcią poczytam ;)

Kawka część z tego co nie lubisz, akurat mi pasuje :P