Teraz jest 16 czerwca 2024, o 10:03

Tłumaczenia: perełki i porażki

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!

Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Tłumaczenia: perełki i porażki

Post przez aralk » 1 stycznia 1970, o 02:00

Tłumaczenia - perełki i porażki


Jakie znacie przykłady świetnych przekładów, w których udało się zachować styl, humor i klimat?
I jakie książki, w których tłumaczenie zabiło ducha i sens?

Gdzie się tłumacz pomylił, gdzie zgubił sens albo humor? Co warto czytać wyłącznie w oryginale?
No i dlaczego wydawnictwa nagminnie masakrują tytuły romansów?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 stycznia 1970, o 02:00

aralk napisał(a):O, losie tragedia to była. Pamiętam jak Młodemu pisałam kto jest kim i jak się nazywał w poprzednich tomach.


No jak zobaczyłam tego Aroganta to myślałam, że rzucę książką o ścianę a mordercze myśli w stosunku do tłumacza to były Arogant, też mi coś.

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 1 stycznia 1970, o 02:00

Brashen- Arogant

Kennit- Bystry

Wintrow- Prawy

Kyle Haven- Kaj Kotwica

Malta- Słodka

Reyn- Bras

Clef- Świstak

Davad Restart- Davad Nowel

Paragon- Niezrównany

Maulkin- Kieresz

Shreever- Szarpia

Ludluckowie- Szczęśni

Chalced- Kraina Miedzi

może i był w tym jakiś wyższy cel, ale ja go nie dostrzegłam.

zresztą podobnie jak w kilku innych książkach, choć fakt Arogant niemal nie ma sobie równych.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 stycznia 1970, o 02:00

Dziwne, że Amber zostawili jak była. Bo chyba zostawili. Ale miałam ochotę zrobić komuś krzywdę. Szczególnie za Brashena mojego kochanego... I Paragona, choć trochę w mniejszej mierze.



I nie zrozumiałam nigdy Reyna - bo po co? Żeby się z Brashenem mylił? bo ani Reyn po angielsku, ani Bras po polsku znaczenia zdaje się nie mają.

A Halced nie przez samo "h"?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 1 stycznia 1970, o 02:00

Najbardziej mi się podoba Restart zmieniony na Nowel.

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 1 stycznia 1970, o 02:00

chwała im za to, że nie wpadli na dajmy na to Bursztynka miast Amber.

Ale może zadziałało to, że w takim przypadku musieliby nadać mu jakiś rodzaj co w przypadku obcobrzmiącego słówka Amber nie było tak wyraźne. Zresztą nie wiem. Głupota i tyle.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 stycznia 1970, o 02:00

Głupota, bez dwóch zdań. I jeszcze jedna zmiana mi się przypomniała - Ronica na Ronika.

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 1 stycznia 1970, o 02:00

Mojego Młodego, a było to kilka ładnych lat temu, dobił Reyn przechrzczony na Brasa, który to mylił mu się z poprzednim Brashenem.

Chyba jestem za zachowaniem ciągłości, nawet jeśli nie jest ona zgodna z tym jak powinno być najlepiej.

Niczym ...nasty tom Jeźdźców Smoków, w którym pozmieniano nazwy, bo tłumaczom się odwidziało tam z tego co pamiętam to pozmieniali terminologię co w świecie Pernu całkiem ważne było...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 stycznia 1970, o 02:00

No to ciekawe jak mój brat na to zareaguje, jak dojdę w kupowaniu mu Jeźdźców smoków do tej części. Bo Żywostatków jeszcze mu nie pozwoliłam czytać (głównie z powodu wątku Althea - Brashen i Althea - Kennit).

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 1 stycznia 1970, o 02:00

Myślę i myślę...

Po polsku jest.

A po angielsku? Rein? Reign? A może żeglarsku się tłumaczowi z tym brasem ' skojarzyła?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 stycznia 1970, o 02:00

och.. ale i tak - porażka... tym bardziej, że Reyn to miał tyle z żeglugą wspólnego, że hej!

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 1 stycznia 1970, o 02:00

dokładnie to samo sobie pomyślałam. dopasowanie na miarę Aroganta.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 1 stycznia 1970, o 02:00

Aroganta językowo łatwo rozgryźć, bo brash znaczy arogancki, bezczelny, ale postaci nie znam, nie wiem czy pasuje.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 stycznia 1970, o 02:00

W pewnym sensie bardzo pasuje. Ale po co? Po co, zapytuję? PO CO? Zupełnie nie to brzmienie.


P.S. Kurcze, może ja tę dyskusję do tłumaczeń przeniosę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 1 stycznia 1970, o 02:00

Przenieś.

A po co? Któż to wie, ale w pierwszym wydaniu HP Syriusz nazywał się Czarny.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 1 stycznia 1970, o 02:00

A to to gdzieś pamiętam było wytłumaczone przez tłumacza...



Dobra, to chwilkę mi dajcie i nic nie piszcie, to przeniosę.
Przeniesione - a to wytłumaczenie to chyba w trzeciej części było w uwagach tłumacza na końcu...

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Tłumaczenia: perełki i porażki

Post przez limonka » 20 grudnia 2007, o 00:52

Temat wyewoluował z rozważań o motywach i myślę, że warty jest poszerzenia. Tak więc z poparciem Fringilli zakładam nowy wątek. Jak w tytule - o tłumaczeniach.

Jakie znacie przykłady świetnych przekładów, w których udało się zachować styl, humor i klimat?

I jakie książki, w których tłumaczenie zabiło ducha i sens?

Gdzie się tłumacz pomylił, gdzie zgubił sens albo humor?

Co warto czytać wyłącznie w oryginale?

No i dlaczego wydawnictwa nagminnie masakrują tytuły romansów?

Avatar użytkownika
 
Posty: 28446
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 grudnia 2007, o 00:57

Temat powstał tak szybko, bo jak Kat albo Lilia wpadną do "Motywów..." to ktoś dostanie tablicą z offtopem po głowie i niech zgadnę: będą to 2 największe offtopowiczki i bez podawania nazwisk (pozdrowienia, pinks Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28446
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 grudnia 2007, o 01:03

a teraz na poważnie:

nowe wydanie opowiadania bożonarodzeniowego Mary Balogh w "Garstka złota" - Gwiazda Betlejemska.



Tłumaczenie wskazywałoby na to, że Balogh jest grafomanką maksymalną.

niestety nie miałam okazji porównać z poprzednim wydaniem, które pinks znalazła, a Lilia posiada (do której zaraz się uśmiechnę o stosowny fragmencik w celach analizy porównawczej Obrazek



Balogh grafomanką nie jest, ale też wbrew pozorom niełatwo ją tłumaczyć (co przeczy tezie: romanse to z gruntu kiepska literatura).

Z czego wynika ta porażka?



obcięcia kosztów na tłumaczeniu? niedojrzałości tłumacza?

Avatar użytkownika
 
Posty: 653
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez diawie » 20 grudnia 2007, o 12:20

zdaje sie ze juz wspominalysmy o totalnej porazce jaka bylo tlumaczenie ksiazki J.McNaught ,,podwojna miara,, lubie ta autorke ale ta ksiazka jak ja kupilam przeczytalam ledwo raz/Wydane bylo w Proszynski i s-ka/

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 20 grudnia 2007, o 14:18

właśnie miałam to ponownie przypominać diawie-Podwójną miarą było naprawdę wstrętne- a co do balogh muszę zajrzeć jeszcze raz do starej wersji Obrazek

tak myślę że w dużej mierze zależy to od ceny tłumacza, a co za tym idzie i jego doświadczenia, wydaje mi się że to normalne że romans da się byle komu ale tzw wielkie nazwiska już nie bo można się narazić PRAWDZIWYM CZYTELNIKOM Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28446
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 grudnia 2007, o 17:38

masową literaturę popularną :lol: często daje się do tłumaczenia studentom. najniższa stawka Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 20 grudnia 2007, o 17:51

więc teraz na plus- ogromny plus! piękna stylizacja języka w Złodzieju snów Balogh tłumaczenie o ile dobrze pamiętam Agnieszki Dębskiej

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 grudnia 2007, o 15:58

Nie znoszę tłumaczeń Pol-Nordici książek Julii Quinn, ale to chyba powtórzyłam już z 10 razy w różnych tematach. Gubią humor, lekkość, taką jakąś finezję pióra.

I nie znoszę, kiedy romans historyczny jest przetłumaczony z taką stylizacją, jak np. "Oblubienica" Julie Garwood. I jedna z serii Czas róż, ale już nie pamiętam, która.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 21 grudnia 2007, o 16:01

no do stylizacji trzeba umieć się zabrać osobiście serdecznie współczuję tłumaczom książek K. Woodiwiss

Następna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości