Strona 1 z 124

Irytuje nas...

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez kasiek
Irytuje nas...


Postanowiłam założyć ten temat, abyśmy wymieniły się spostrzeżeniami na temat najbardziej irytujących spraw związanych z romansami. Czyli co nas irytuje w bohaterach w fabułach, a może w polityce wydawnictw...



Ja zacznę...

Dobija mnie to, że przy Cartland nie dają blurba tylko fragment książki.

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez aralk
ta nieodmiennie kojarzy mi się z Bellą i jej zobaczyłam , spojrzałam wzdechnęłam, pomyślałam.


Rozmowa dotycząca narracji pierwszoosobowej, zaczęta w Książkoteście.

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez Jadzia
Mi się narracja pierwszoosobowa z Victorią Holt kojarzy.

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez pinksss
weź Aralku, przed Zmierzchem coś jeszcze było.

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez aralk
O, losie, pewie, że było, ja tylko bardziej lubię się domyślać i tworzyć co i z jakiego powodu, a nie mieć podane na tacy i mam się temu podporządkować, normalnie czuję się ograniczona twórczo.

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez gmosia
Ja nie wiem... omijam takie narracje szerokim lukiem.

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez aralk
O, właśnie, gmosiu przyjazna duszo.

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez pinksss
zapewniam cię że ta autorka to nie Meyer i w niczym cię nie ograniczy.

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez Agrest
O, ale stanowczo protestuję, trzecioosobowa to nie jest żadna obrona przed łopatologią, a zresztą typ trzecioosobowej wykorzystywany w 99% pisanych obecnie romansów niewiele się różni się od pierwszoosobowej oprócz właśnie osoby gramatycznej, bo samym spektrum ' już nie bardzo...

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez pinksss
wcale nie omnipresent tylko cały czas ślepiami bohaterki ...

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez Agrest
Otóż to... Prawdę mówiąc z tych nowszych to tylko Roberts kojarzę, że uprawia '.

Irytuje nas...

PostNapisane: 11 grudnia 2007, o 18:09
przez polasambor
Postanowiłam założyć ten temat, abyśmy wymieniły się spostrzeżeniami na temat najbardziej denerwujących cech/ zachowań bohaterów romansów!



Ja zacznę... :twisted:



- główna bohaterka jako dziewica...która za pierwszym razem przeżywa niewyobrażalny orgazm Obrazek heh



- on z kolei...byk rozpłodowy...niezaspokojony i chwalony przez połowę damskiego społeczeństwa za swoje umiejętności łóżkowe! wrrr...

PostNapisane: 11 grudnia 2007, o 18:43
przez Jesc
jak milioner to odrazu musi sie zakochac na smierc i zycie w biednej jak mysz koscielna dziewczynie z koca swiata

PostNapisane: 11 grudnia 2007, o 21:20
przez pinksss
że dziewczyny są takie już piękne że nawet zwieracz mają alabastrowy Obrazek

PostNapisane: 11 grudnia 2007, o 21:22
przez polasambor
Obrazek buhehe...pinks...to jest ujęte bardzo "dosadnie" ale masz 100 % rację!

PostNapisane: 11 grudnia 2007, o 21:37
przez Kasia
pinks znów mnie rozbawiłaś..., ale masz słuszność, dlatego tak cenię sobie książki Katrin Coocson, bo tam bohaterowie są zwykli, mają wady fizyczne i psychiczne a o miłości przekonują się po wielu przejściach. Wszystko o wiele bardziej realne.

Dlatego irytuje mnie, że wszyscy w tych powieściach są tacy piękni. I za każdym razem czytam po prostu nową wersję Kopciuszka, jakby pisarzom pomysłów brakowało.

PostNapisane: 11 grudnia 2007, o 21:40
przez pinksss
Coulter jeszcze zdrowo do tego podchodzi- jeśli jest mowa o tym że jest ktoś niezwykle piękny to zawsze jest powodem do jakiś zabawnych scen i komentarzy, a gdzie indziej było że facet dziewczynę kochał więc wydawała mu się najpiękniejsza Obrazek bo to chyba na tym powinno polegać nie? Obrazek

PostNapisane: 11 grudnia 2007, o 21:44
przez Kasia
...ano właśnie. Obrazek

PostNapisane: 12 grudnia 2007, o 01:12
przez anunlka
najgorsza jest naiwność bohaterek... szkoda słów

PostNapisane: 12 grudnia 2007, o 01:54
przez Kasia
A nie wkurzają Was jeszcze wszechwiedzący faceci macho?, że też w prawdziwym życiu takich nie ma.

PostNapisane: 12 grudnia 2007, o 02:19
przez Jesc
i kazdy bohater-grek ma swoja wlasna wyspe, to ile tych wysp w Grecji jest? Obrazek

PostNapisane: 12 grudnia 2007, o 02:29
przez Kasia
... dość sporo tylko nie na każdej da się mieszkać... Obrazek

PostNapisane: 12 grudnia 2007, o 10:50
przez lewkonia
Mnie denerwuje ze oni zawsze maja tyle kasy! I ze to zawsze facet ja ma a kobieta jest biedna jak mysz koscielna!

Czemu to kobieta nie moze byc bogata?

PostNapisane: 12 grudnia 2007, o 12:30
przez Kasia
...w przeważającej części książek rzeczywiście tak jest, chociaż ja czytałam kilka gdzie tak nie było. Odwołam się znów do Katrin Coocson, ale jeszcze czytałam nie pamiętam czyje to były książki i nie pamiętam ich tytułów: pierwsza opowiadała o córce właściciela plantacji na Tasmanii, a on był więźniem zesłanym na ciężkie roboty i potem razem uciekli...

druga to ona była córką sędziego z Kalifornii, a on poszukiwanym przestępcą bez grosza przy duszy i razem ugrzęźli na bezludnej wyspie bo statek którym płynęli zatonął...

PostNapisane: 12 grudnia 2007, o 14:18
przez lewkonia
A wiecie co mnie denerwuje najbardziej jak jakis romans nie ma zakonczenia!

O ja jak ja sie w tedy denerwuje! Nie nawidze czegos takiego! Dla mnie to jest najgorsze!