henley, nie wiem w której książce kurcze, popełniła tak głupiego głównego bohatera, że wciąż wpadam w szk jak sobie przypomnę (efekt działań w skrócie i nie wstydzę się spoilerować: facet się mści śpiąc z córką "odwiecznego wroga", który to, jak i jej mąż, ma ją za nic i oględnie mówiąc stosuje przemoc fizyczną, a jak ta zachodzi w ciążę z naszym bohaterem, ten odsyła ją do "domu rodzinnego" bez grosza przy duszy - i zeby jeszcze specjalnie... ale nie, po prostu sie pomylił - aby następnie zadziwić się mocno, że mąż zrzucił ją ze schodów - złamana noga - w efekcie bohaterka rodziła w koszmarnych warunkach itd itp...) koszmar... kretyn totalny, rosliny doniczkowej temu idiocie nie mozna powierzyć - alma pierwszeństwa za brak wyobrazni bezdyskusyjnie
a tytuł to dream lover... eee...