Teraz jest 21 listopada 2024, o 22:48

Nasz znienawidzony motyw romansowy

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 1 października 2019, o 18:41

Aniołku - mam w planach, prędzej czy później tę "Burzę", bo to polecanka, a ja chciałabym w końcu ogarnąć choć jedno kółko. Trochę mnie jednak przeraża ilość stron - aż 575. :shock:
Ostatnio edytowano 1 października 2019, o 19:23 przez Kawka, łącznie edytowano 1 raz
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 1 października 2019, o 19:05

Nie ma się czego bać. Najwyżej będziesz czytała książkę przez miesiąc :].

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 1 października 2019, o 19:24

Całkiem możliwe, że mi tyle zejdzie. Będę sobie musiała robić notatki w trakcie, bo istnieje spora szansa, że zapomnę co było na początku, zanim skończę czytać. :evillaugh:
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 1 października 2019, o 20:55

Robienie notatek z czytania to świetny pomysł.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 1 października 2019, o 21:07

Nocny Anioł napisał(a)::evillaugh: zdechłam, a na poważnie to sie zgadzam. Coś takiego jest u Johansen, gwałt jest opisany szczegółowo, za to na seks nawet strony nie zapełniła, zniechęciłam się do autorki.

Jeśli ja dobrze pamiętam to w "Burzy" nie było magicznego leczniczego penisa. Gwałt dotyczył
Spoiler:
Ale jakoś tam wprowadza realizm. W każdym razie to było nietuzinkowe podejście wiele lat temu a i teraz trudno znaleźć takie podejście do traumy.

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 1 października 2019, o 21:23

Nie powiedziałabym, że nietuzinkowe, a raczej jak najbardziej prawidłowe. Bo teraz faktycznie zawsze pojawia się "leczniczy penis", bo seks w romansie być musi i to najlepiej cudowny.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 1 października 2019, o 21:36

Niby taka jest rola romansów ;) Ale czasem trafia się coś innego co bardzo cieszy nasze czytelnicze serca :) Tak mi się jeszcze przypomniał Diamentowy tygrys Ann Maxwell z czasów strego dobrego Da Capo.

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 1 października 2019, o 21:55

Rola czy nie, czasem fajnie jest poczytać taką "Bajkę o leczącym penisie", a czasem ma się nastrój na logicznie pokazaną traumę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 października 2019, o 23:57

Liberty napisał(a):Ale jakoś tam wprowadza realizm. W każdym razie to było nietuzinkowe podejście wiele lat temu a i teraz trudno znaleźć takie podejście do traumy.

No tak też zapamiętałam raczej ogólnie Johansen :niepewny:

PS zawsze chodzi o "jak się prezentuje", a nie "czy się pojawia" :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 40270
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 2 października 2019, o 07:41

Liberty napisał(a):
Nocny Anioł napisał(a)::evillaugh: zdechłam, a na poważnie to sie zgadzam. Coś takiego jest u Johansen, gwałt jest opisany szczegółowo, za to na seks nawet strony nie zapełniła, zniechęciłam się do autorki.

Jeśli ja dobrze pamiętam to w "Burzy" nie było magicznego leczniczego penisa. Gwałt dotyczył
Spoiler:
Ale jakoś tam wprowadza realizm. W każdym razie to było nietuzinkowe podejście wiele lat temu a i teraz trudno znaleźć takie podejście do traumy.


Zgadza się, ale osobiście uważam ze skoro autorka uraczyła nas scena gwałtu, to mogła nas również choć troszeczkę poczęstować scena gdy kobieta znów zaczyna ufać facetowi, tym bardziej że on sympatyczny był z tego co pamietam. A tu rach ciach poszli do łózka i po problemie, no nie przekonało mnie to. Ale wiadomo ilu czytelników tyle opinii.
Obrazek
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 2 października 2019, o 09:50

Dorotka napisał(a):O tak, racja, druga wojna światowa jakoś nie współgra z romansem, a już szczególnie obozy koncentracyjne, a przecież i takie się pojawiają.


Też nie lubię motywu II Wojny, a szczególnie u nas, bo zaraz wyobrażam sobie co było dalej np Powstanie Warszawskie. Zwróciłyście uwagę, że te książki o miłości w obozach są pisane przeważnie przez amerykańskie autorki (jeśli się mylę to przepraszam, bo nie czytałam, znam tylko z opisów) które brzydko mówiąc o wojnie, a co dopiero o koszmarze obozów goowno więdzą i tworzą potem takie potworki w stylu miłość essesmana i więźniarki czy też Żydówki.
A i nie lubię też romansów historycznych których akcja dzieje się w Stanach, nie wiem dlaczego, nie lubię i już :hihi:

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 2 października 2019, o 13:22

O matko, tak. Ja też nie lubię romansów historycznych z akcją w Ameryce. Też nie wiem z czego to się bierze. Ale właśnie dlatego na przykład odpada mi połowa tytułów z naszej listy motywów z podpunktu "Trauma bohaterki". Co z tego, że motyw lubię, jak miejsce akcji mnie stopuje?
Ostatnio edytowano 16 listopada 2019, o 22:47 przez mdusia123, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 października 2019, o 18:05

giovanna napisał(a):(...) te książki o miłości w obozach są pisane przeważnie przez amerykańskie autorki (jeśli się mylę to przepraszam, bo nie czytałam, znam tylko z opisów) które brzydko mówiąc o wojnie, a co dopiero o koszmarze obozów goowno więdzą i tworzą potem takie potworki w stylu miłość essesmana i więźniarki czy też Żydówki.


No więc trauma za świeża, może za kilka pokoleń/dekad będzie można podchodzić jak do innych "historycznych" tematów ;)
(Że się powtórzę: dlatego mam problem z historykami z niewolnictwem w XIXw. - mimo wszystko "za świeże").

***
Przypomniała sobie!
Nie znoszę romansów szpiegowskich - tak bardzo, że je nieświadomie wymazuję z pamięci i dlatego nie przyszły mi jako pierwsze na myśl :lol:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 2 października 2019, o 18:12

Jest w ogóle coś takiego jak romans szpiegowski? Bo romanse z wątkiem kryminalnym to wiem, że są, zresztą gdzieś pisałam, że to chyba jakiś trend, bo trudno mi ostatnio znaleźć coś ciekawego bez sprawy kryminalnej w tle.

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 2 października 2019, o 18:37

Fringilla napisał(a):
giovanna napisał(a):(...) te książki o miłości w obozach są pisane przeważnie przez amerykańskie autorki (jeśli się mylę to przepraszam, bo nie czytałam, znam tylko z opisów) które brzydko mówiąc o wojnie, a co dopiero o koszmarze obozów goowno więdzą i tworzą potem takie potworki w stylu miłość essesmana i więźniarki czy też Żydówki.


No więc trauma za świeża, może za kilka pokoleń/dekad będzie można podchodzić jak do innych "historycznych" tematów ;)
(Że się powtórzę: dlatego mam problem z historykami z niewolnictwem w XIXw. - mimo wszystko "za świeże").

***
Przypomniała sobie!
Nie znoszę romansów szpiegowskich - tak bardzo, że je nieświadomie wymazuję z pamięci i dlatego nie przyszły mi jako pierwsze na myśl :lol:


Mój dziadek zginął w Dachau, no i ja jestem z tego pokolenia, które dużo się o wojnie nasłuchało i znało żyjących świadków

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 października 2019, o 20:15

Tak, to względy często bardzo osobiste.

mdusia123 napisał(a):Jest w ogóle coś takiego jak romans szpiegowski? Bo romanse z wątkiem kryminalnym to wiem, że są, zresztą gdzieś pisałam, że to chyba jakiś trend, bo trudno mi ostatnio znaleźć coś ciekawego bez sprawy kryminalnej w tle.


Och, pierwsze z brzegu: wojny napoleońskie oraz zmagania o niepodległość US, żeby daleko nie szukać.
Oraz znowu - 2 wojna światowa :czeka:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 2 października 2019, o 20:26

Ach, takie coś. Teraz sobie przypomniałam, że faktycznie główny bohater często bywa jakimś szpiegiem/tajnym agentem/detektywem.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 października 2019, o 21:27

Zawężam bardzo do szpiegów/agentów ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 9 października 2019, o 21:35

Też mam kilka nielubianych motywów, ale ostatnio wielce mnie wkurzyła książka w której:
- bohaterowie byli pozbawieni osobowości, a rozwój emocjonalny prawdopodobnie mieli na poziomie jednokomórkowców
- autorka chyba miała zamiar stworzyć pozytywny romans z bohaterką plus size i bdsm ale osiągnęła coś wręcz przeciwnego, utopionego w banałach :rzyg:
- fabuła była koszmarnie przewidywalna ponieważ była szczątkowa, ba nawet dialogi to były bardziej monologi
- nudne, wulgarne sceny seksu będące wynikiem powyższych (wg mnie nie ma dobrych scen seksu bez odpowiedniego napięcia erotycznego, a tego nie osiągnie się bez fajnych bohaterów i/lub porządnej fabuły)
- na koniec autorka postanowiła być oryginalna i zabiła głównego bohatera; nie żeby było mi go szkoda bo był koszmarnym drewnem, ale zabić głównego bohatera???????? wtf???
- koszmarny epilog, na szczęście bez zmartwychwstania, ale i tak koszmarny
czyli podsumowując nie lubię książek, których głównym motywem jest zebranie w jednym miejscu wszystkich nielubianych przeze mnie motywów.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 października 2019, o 23:01

Jest to jednakowoż sztuka, takie dzieło popełnić :yeahrite:

W nawiązaniu do "dlaczego nagle mamy wysyp monotematycznych romansów czyli wszyscy piszą tę samą książkę" - tu fajny przykład: There Is No Such Thing as 'Too Similar' When Publishers All Want the Same Book
W skrócie jak w tytule: Wydawcy chcą takich samych książek, no i cóż ma autor zrobić...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 9 października 2019, o 23:07

Chyba jednak nie, gdyż podobnych tworów raczej nie brakuje, zwłaszcza ostatnio...


Przede wszystkim nie znoszę źle napisanych książek, gdzie historie nie trzymają się kupy; są bez składu i ładu. Nie lubię, gdy autorki tłumaczą postępowanie bohaterów albo wyjaśniają oczywiste rzeczy itp. A dalej:
- gdy bohater uważa, że wie, co lepsze dla bohaterki, nie pytając jej o zdanie;
- gdy bohater wyżywa się na bohaterce, bo matka go opuściła, narzeczona oszukała itp.;
- ciągłego użalania się nad sobą;
- biografii albo autobiografii;
- gdy bohaterzy uczepią się jednej rzeczy i jej kurczowo się trzymają, choć to nie ma sensu, bo okoliczności się zmieniły (np. gdy bohater na początku powiedział, że nigdy się nie zakocha, a późniejsze jego czyny świadczą o czymś innym, a bohaterka nadal trzyma się kurczowo tego, co usłyszała na początku znajomości); gdy bohaterzy po prostu nie myślą i nie wyciągają wniosków z faktów, które mają przed sobą;
- gdy bohaterka, ma przyjaciółkę, która puszcza się na prawo i lewo, uważając, że seks wszystko rozwiązuje i tym samym namawia bohaterkę na to, bo jest dziewicą albo właśnie rozstała się z chłopakiem, choć ta wyraźnie na to nie ma ochoty, jej to nie pasuje, szczególnie gdy robi to w sposób nachalny; nie rozumieją się, nie maja nic wspólnego ze sobą, a jednak najlepsze przyjaciółki – totalna głupota;
- gdy autorka tworzy problemy na siłę, które wyskakują niczym Filip z konopi;
- gdy autorka zachwyca się swoimi bohaterami, twierdząc, że jakoby są wyjątkowi, gdy nic ich nie wyróżnia;
- gdy wszyscy zachwycają się bohaterami, uważając, że ich uczucie jakoby jest wyjątkowe, jakoby większe niż innych i że pozostali muszą się zadowolić byle czym, bo ich na pewno to nie spotka;
- gdy autorka (najczęściej polska) zaczyna od tego, że bohaterka ma idealne małżeństwo i cały ten bełkot, a potem przez resztę powieści to odwołuje, podając kolejne przykłady, co było nie tak;
- w historykach, gdy bohaterka jest najpierw kochanką, że to bywa takie proste i łatwe; najgorsze gdy to staje się chwili, gdy bohater szuka jej męża; ponadto gdy jest mowa przez całą książkę o sytuacji niemożliwej (np. małżeństwo bohaterów z powodu zbyt wielkich różnic albo o jakimś wiszącym skandalu), a potem w ostatnim rozdziale nagle wszystko jest w porządku, bo nikt niczym się nie przejmuje; nie ma problemu, przez co wszystko się niweluje – w efekcie cała powieść nie ma większego sensu;
- gdy bohaterowie sami nie wiedzą, czego chcą, a ich rozterki są wyssane z palca;
- motywu udawania przez bohaterów kogoś innego, podszywania się pod inną osobę itp.;
- dramatycznych końcówek, szczególnie gdy wiążą się z rozstaniem bohaterów;
- motywu malarza i malowania porteru;
- tzw. drugich szans.
To tak w skrócie.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 10 października 2019, o 00:51

Księżycowa Kawa napisał(a): - gdy wszyscy zachwycają się bohaterami, uważając, że ich uczucie jakoby jest wyjątkowe, jakoby większe niż innych i że pozostali muszą się zadowolić byle czym, bo ich na pewno to nie spotka

O rety, takie coś było w jednej książce Lindsey. Jak mnie to wkurzało!
'a jak oni się kochają, on na krok odejść nie może od niej, a ona to już w ogóle, porozumienie dusz, a jakie przyjęcie ona przygotowała i jakie niespodzianki dla niego, nikt inny by tak nie wymyślił, wszyscy chcą do niej przychodzić, więc codziennie musi robić przyjęcia'. Kuuurde :facepalm:

Liberty napisał(a):- na koniec autorka postanowiła być oryginalna i zabiła głównego bohatera; nie żeby było mi go szkoda bo był koszmarnym drewnem, ale zabić głównego bohatera???????? wtf???

Rozwaliło mnie to :evillaugh: Może bohater był TSTL :rotfl:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 10 października 2019, o 02:27

Chyba zapostuluję dodawanie tytułów-przykładów :hyhy:

- gdy autorka (najczęściej polska) zaczyna od tego, że bohaterka ma idealne małżeństwo i cały ten bełkot, a potem przez resztę powieści to odwołuje, podając kolejne przykłady, co było nie tak;

No dla mnie to 90% znanej mi literatury polskiej tzw. kobiecej, mylnie zwanym niekiedy romansem, to takie prawie Gone Girl / Zaginiona dziewczyna :niepewny: Tak jak czekam na taki twist w serialu Rodzinka.pl...

To ja mam pytanie:
A w skali 1-5 (od rzadko do często) to jak rzadko/często natrafiacie na motyw nie pasujący (już w ramach lektury / po wyborze)?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 10 października 2019, o 09:19

Fringilla napisał(a):To ja mam pytanie:
A w skali 1-5 (od rzadko do często) to jak rzadko/często natrafiacie na motyw nie pasujący (już w ramach lektury / po wyborze)?


Ja ostatnio tak często, że stwierdziłam, że przerzucam się na młodzieżówki, fantasy i młodzieżowe fantasy, bo tam przynajmniej będą schematy, które będą dla mnie w jakiś sposób nowe. No i mam tak małe doświadczenie w tych gatunkach, że jeszcze tak do końca nie wiem, które motywy lubię, a które nie, więc do pewnego momentu będę miała radość z czytania.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 10 października 2019, o 12:01

Dlatego właśnie coraz rzadziej sięgam po polską literaturę – jestem tym zmęczona.

Dosyć często, szczególnie gdy bierze się coś w ciemno.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości