Teraz jest 22 listopada 2024, o 23:36

Czym jest romans?

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 8 marca 2008, o 00:28

right. Oraz zapewne silne mięśnie, achhhh Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 8 marca 2008, o 00:30

no proszę. miałyśmy dyskutować o głębi zjawiska a ślinimy sie na widok obrazka którego w realu nie tknęłybyśmy nawet kijem. prawidłowe reakcje Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 8 marca 2008, o 00:33

A jakże Obrazek Faceci to niby się nie ślinią na widok dużych.... Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 8 marca 2008, o 01:03

a niby taka różnica między płciami Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 8 marca 2008, o 01:04

Bo my z Wenus a oni z Marsa, ale jeśli chodzi o rzeczy podstawowe.... Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 11 marca 2008, o 05:11

hm... o harlekinach i czystości literatury http://www.biblionetka.pl/czytatka.asp?oid=237967&cid=70052&odp#237967



swoją drogą... spis harlequinów by się przydał Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 865
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez lewkonia » 11 marca 2008, o 05:58

Ale taki pozadny bo z tego co widzialam to brakuje im kilka pozycji!

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 11 marca 2008, o 12:33

i to by było tyle jeśli chodzi o ich nawoływania do czystości literatury Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 11 marca 2008, o 19:30

hm, jakby tak zestawić tezy o czystości literatury, dane o poziomie czytelnictwa i sprzedaży książek, oraz analfabetyzmie wtórnym, tudzież funkcjonalnym w narodzie, to by ciekawe rzeczy wyszły Obrazek



ps.dla mnie cytat tygodnia:

"(...) Bo inteligent tym się różni od przedstawicieli innych grup społecznych, że bardzo lubi się definiować. Robotnik się nie definiuje, rolnik też się nie definiuje, natomiast inteligent bardzo chętnie się definiuje i toczy spory o to.(...)"

prof.Ryszard Legutko, za:radio tok.fm



dobrze sobie przypomnieć, że potrzeba autodefinicji wykazuje przynależność do inteligencji - stąd pytanie: czy my tez się grupowo jako czytelniczki romansów autodefiniujemy?



Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 11 marca 2008, o 20:03

Hmmm... Że co? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 11 marca 2008, o 20:05

Obrazek a jak! Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 31 marca 2008, o 23:48

a teraz fragment końcowy z marcowego całkiem sympatycznego artykułu z New Yorkera autorstwa

<span style="font-weight: bold">Jill Lepore:

Just the Facts, Ma’am

Fake memoirs, factual fictions, and the history of history.</span>

- trochę wyrwany z kontekstu, ale zgrabnie koresponduje z kwestią omawianą niedawno w "romansie hostorycznym" o prawdzie i wymogu konkretności historycznej w romansach Obrazek

w skrócie i m.in.: o prawdzie historycznej ogólnie, co kto czyta i dlaczego, co kto pisze i dlaczego oraz jak sie zmieniają definicje nazw:

http://www.newyorker.com/arts/critics/atlarge/2008/03/24/080324crat_atlarge_lepore?currentPage=1

oraz o XIXwiecznej literaturze z rozdziałem na płci z Jane Austen w roli głównej Obrazek

niestety na razie w oryginale...

...oj, wiem tłumaczenie by sie przydało...

"(...)

Fiction, in other words, can do what history doesn’t but should: it can tell the story of ordinary people. The eighteenth century’s fictive history (not to be confused with what we call “historical fiction”) is the history of private life; the history of what passes in a man’s own mind; true to the Book of Nature; and written in plain, simple style, exhibiting both judgment and invention. And it is the history of obscure men. Who are these obscure men? Well, a lot of them are women.



For every Tom Jones and Robinson Crusoe, there were a dozen Clarissas, Pamelas, and Charlotte Temples. If eighteenth-century novels are history, they’re women’s history. And they were adored, above all, by women readers. “Novel Reading, a Cause of Female Depravity” was the revealing title of an essay published in England in 1797 and in Boston five years later. Everyone from preachers to politicians damned novels as corrupting of both public and private virtue and, above all, of women’s virtue. “Novels not only pollute the imaginations of young women,” one American magazine writer insisted in 1798; they give them “false ideas of life.”



What, pray, was the remedy for this grave social ill? Reading history. “There is nothing which I would recommend more earnestly to my female readers than the study of history,” Hume wrote in “Of the Study of History” (which is why he gave his lady friend Plutarch’s Lives, and told her it was a novel). But, on the whole, women were not particularly interested in reading history. Hume attributed this to the fair sex’s “aversion to matter of fact” and its “appetite for falsehood.” Men “allow us Poetry, Plays, and Romances,” Mary Astell wrote in 1705, “and when they would express a particular Esteem for a Woman’s Sense, they recommend History.” But why read it? “For tho’ it may be of Use to Men who govern Affairs, to know how their Fore-fathers Acted, yet what is this to us?” Much as writers of history tried to woo women readers, they made very little headway. Near the end of the century, Mary Wollstonecraft was left to ask of women: “Is it surprising that they find the reading of history a very dry task?” (After publishing her “Vindication of the Rights of Women,” in 1792, Wollstonecraft started writing a novel, “Maria; or, the Wrongs of Women,” to make sure that her arguments would reach women readers. Her husband, William Godwin, had it published in 1798, after she died, in childbirth.)



Women were not only not interested in history; they didn’t trust it. In “Northanger Abbey” (completed by 1803), Jane Austen’s comic heroine, who adores novels, confesses that she finds history both boring and impossible to credit: “It tells me nothing that does not either vex or weary me. The quarrels of popes and kings, with wars or pestilences, in every page; the men all so good for nothing, and hardly any women at all—it is very tiresome: and yet I often think it odd that it should be so dull, for a great deal of it must be invention.” Austen saw fit to echo this exchange in “Persuasion” (1818). “All histories are against you,” Captain Harville insists, when Austen’s levelheaded heroine, Anne Elliot, argues that women are more constant than men. “But perhaps you will say, these were all written by men,” Harville guesses, and Anne agrees. “Men have had every advantage of us in telling their own story,” she observes, saying, “I will not allow books to prove any thing.”



By the end of the eighteenth century, not just novel readers but most novel writers were women, too. And most historians, along with their readers, were men. As the discipline of history, the anti-novel, emerged, and especially as it professionalized, it defined itself as the domain of men. (Women might write biography, or dabble in genealogy.) Eighteenth-century observers, in other words, understood the distinction between history and fiction not merely and maybe not even predominantly as a distinction between truth and invention but as a distinction between stories by, about, and of interest to men and stories by, about, and of interest to women. Women read novels, women wrote novels, women were the heroines of novels. Men read history, men wrote history, men were the heroes of history. (When men wrote novels, Godwin suggested, this was regarded as “a symptom of effeminacy.”)



As Burrow’s “A History of Histories” and Wood’s “Purpose of the Past” make clear, however, much of what distinguished eighteenth-century fiction from eighteenth-century history is now part of how academic historians write history. Most of the popular history books you’ll find in Barnes & Noble celebrate the public lives of famous men, but the history books that many academics have been writing for the past half century concern the private lives of ordinary people. (Memoirs constitute a related but distinct genre, chronicling the lives of both the famous and the not so famous, and borrowing from the conventions of history and of fiction. Fake memoirs, like Margaret Jones’s or Misha Defonesca’s, borrow from those genres, but without achieving the legitimacy of either.) “By the 1970s,” Wood writes, “this new social history of hitherto forgotten people had come to dominate academic history writing.” Maybe the topics that have seized professional historians’ attention—family history, social history, women’s history, cultural history, “microhistory”—constitute nothing more than an attempt to take back territory they forfeited to novelists in the eighteenth century. If so, historians have reclaimed from novelists nearly everything except the license to invent . . . and women readers. Today, publishers figure that men buy the great majority of popular history books; most fiction buyers are women.



Is “history at risk”? If women barely read it at all, and if men mostly read books with titles like “Guts and Guns,” it just might be. “A History of Histories” and “The Purpose of the Past” offer a useful reminder that history is a long and endlessly interesting argument, where evidence is everything and storytelling is everything else. But, as for telling stories, maybe historians still have a few things to learn from novelists. Reading Jane Austen being I think very excusable in an Historian. "

_______________________________________________________________________

_______________________________________________________________________



a teraz cos z innej beczki:



czy romans mieści się w pojęciu "literatura kobieca"? i co waszym zdaniem jest "kobiecą literaturą"?

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 6 kwietnia 2008, o 21:43

Dlaczego to zawsze wytyka się kobiety palcami? Dlaczego nikt nie mówi "męska literatura"?

Wydaje mi się, że wielu ludzi, stereotypowo uważa lit. kobiecą za romans (albo książkę z wątkami romansowymi), utożsamia te dwa pojęcia albo bierze za rodzaj literatury, która porusza sprawy około kobiece (rodzina, przyjaźń miedzy kobietami, dzieci, relacje męsko - damskie); taka, której faceci nie ruszą. Ewentualnie literatura tworzona przez kobiety.

Jak już napisałam - nie podoba mi się takie uogólnianie, wrzucanie do jednego worka. Tym bardziej, że jak ktoś zauważył i wrzucił listę nazwisk autorów, często taką literaturę tworzą faceci. I czasem faceci ją czytają. Więc dlaczego literatura kobieca?

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 6 kwietnia 2008, o 21:59

ha, a termin "literatura męska" nie funkcjonuje...



Liberty - ja nie wiem. spotkałam się z opinią: literatura męska jest uniwersalna [chocby ze względu na samą historię literatury] - nie ma sensu dodawać przymiotnika "męska"... na tym się kolejne "piśmienne" pokolenia wychowywały... ech, dyskusja na ten temat trwa, burzliwa jest i obszerna.



są nurty w krytyce/literaturoznawstwie, w ramach których twierdzi się, ze przymiotnik "kobieca" i "menstruacyjna" są potrzebne aby zaznaczyć swą cięzko wywalczoną wolność słowa i publikacji...



i się zastanawiam: co to znaczy "faceci nie ruszą"... a są gatunki/rodzaje, których "kobiety nie ruszą"?

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 6 kwietnia 2008, o 22:14

Ja tam "ruszam" wszystko Obrazek Ale wydaje mi się, że takie stereotypy panują, że faceci nie ruszą harlequina (choć sama przeżyłam piękny moment, gdy dr lit. staropolskiej przyznał, że z ciekawości pożyczył od swojej mamy kilka! i przeczytał - za to go szanują, choć nie znosiłam jak zarazy).

Wiem, że są nurty w literaturoznawstwie, które promują przymiotnik - kobieca itp. Ale wg mojej opinii (może się mylę), to tylko sprawia, że ten rodzaj literatury traktowany jest jak coś odrębnego, innego od nurtu głównego, męskiego i tym samym - najambitniejszego i szanowanego. A ja wolę traktować literaturę całościowo, jako żyjący organizm, w którym wszystkie organy są jednakowo ważne.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 6 kwietnia 2008, o 22:23

ja też lubię wszystko poruszać Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez limonka » 6 kwietnia 2008, o 22:44

E tam, męska, kobieca. Eksperci tworzą sobie szufladki, żeby móc o czym pisać (czym jest chic-lit i kto ją pisze, introwertyczna młodzież popada w wyobcowanie, czytając fantastykę, kryminał sensacyjny aspiruje do miana opisywacza świata - to tak z artykułów, które ostatnio wpadły mi w ręce). A mi przypomina się, że miałam kumpla, co zaczytywał się "Bridegt Jones", a oprócz "Bridget" brał do ręki tylko czasopisma komputerowe i motoryzacyjne. I nawet, nieszczęsny, nie wiedział, że nie mieści się w żadnej szufladzie.

Wracając do sprawy - mogę uznać, ze faktycznie statystycznie romanse czytają częściej kobiety (badań nie widziałam, ale tak z obserwacji i życia wzięte). ale czy to źle? Widać mężczyźni bawią się przy innej literackiej pulpie, dajmy na to przy sf albo sensacyjniakach (bo nie wierzę, że odpoczywają li i jedynie przy wywiadach-rzekach i prasie fachowej). Dziwi mnie tylko jedno: że nikt tych działów literatury - też odsądzanych przez ekspertów od czci i wiary jako bezmyślna rozrywka nie najwyższych lotów - nie nazywa literatura męską. Zastanawiające.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 6 kwietnia 2008, o 23:14

pinks - wszystko i wszystkim Obrazek



i o nazwę chodzi właśnie. bo ponadto duzo jest kobiet "literatury kobiecej" nie czytających. o czym to świadczy? w ogóle o "czymś"? wszak o erudycji świadczy umiejetność przekraczania i mieszania gatunków Obrazek



nie wspominając o tym, ze wychodzi na to, ze sam przymiotnik "kobieca" zdaje się mieć niegatywne zabarwienie...

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 6 kwietnia 2008, o 23:21

Bardzo negatywne. Czasem to z miejsca skreśla pozycję Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 6 kwietnia 2008, o 23:25

i to mnie wkurza.



ale też dlatego jednoznacznie nie skreslam terminu "literatura kobieca".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 6 kwietnia 2008, o 23:57

Ja tez nie bo podziały na męskie i damskie we współczesnym świecie szczerze mnie bawią swoją sztucznością. Tvn style i Tvn Turbo Obrazek odpowiednik starożytnego yin i yang myślałby kto Obrazek

już Bridget Jones odkryła ze Mark Darcy jest takim samym człowiekiem jak ona Obrazek niech no znajdę ten fragment Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 7 kwietnia 2008, o 00:02

"ludzie tacy jak my" Obrazek

ale zauważcie - tvn unikneła użycia "płciowych" przymiotników - dobra zagrywka, wiele osób przyznaje się do oglądania obu kanałów lub faceci oglądają tylko style, a kobiety - turbo. i mozna Obrazek

ale jeśli nie literatura kobieca to co? romanse? obyczajowa? chicklit? hm...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 7 kwietnia 2008, o 00:05

co do tv rzecz jasna- dobre programy są na obu, na tvn turbo szczególnie po 23 Obrazek



a co do nomenklatury literaturnej to po prostu pojęcia nie mam Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 7 kwietnia 2008, o 01:22

Co do czytania HQ prze mężczyzn to mam brata starszego, który pewnego pięknego dnia po wyjściu z łazienki (gdzie zawsze jakiś egzemplarz leży Obrazek ) powiedział, że gdzie nie otworzy, tam uprawiają seks. Co jednak świadczy o tym, że otwiera. I wiem, że na pewno przeczytał od deski do deski Gorący lód Nory Roberts. Nie wiem, co go do tego skłoniło, ale fakt pozostaje faktem.

I strasznie mnie wkurzają ci wszyscy, którzy prawdziwego romansu w ręku nie mieli, ale oczywiście WIEDZĄ, co to jest i mogą OCENIAĆ taką literaturę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 7 kwietnia 2008, o 21:29

PRAWDZIWI CZYTELNICY Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość