Czerwiec zmierza ku końcowi, czytelniczo był średni, aczkolwiek parę pozycji zasługuje na wyróżnienie:
Co tu mówić, Kleypas
Jak zwykle przyjemna lektura i sympatyczni bohaterowie. 8/10
Jest mrocznie, jest klasycznie (guwernantka i pan domu podejrzewany o zamordowanie żony), jest zagadka kryminalna (jak rzeczonego pana oczyścić z podejrzeń), są urocze i samotne dzieci, jest bohater z pozoru zimny, wycofany i ponury. Całkiem przyzwoicie, nawet jak na typową dla tej autorki narrację w pierwszej osobie (z punktu widzenia bohaterki). Całość na jakieś 7/10.
Laura Lee Guhrke to dla mnie pewniak. Tym razem było ciut nietypowo, bo bohater, przynajmniej z początku nierób, utracjusz i libertyn. Na szczęście ogarnął się chłopak. Pewne nawiązanie fabularno-charakterologiczne do trzeciej części Skandali Caroline Linden w postaci koszmarnego rodziciela. Sympatyczna lektura, na pewno pociągnę cykl. 7/10.
W czerwcu doczytałam także Friday Harbor Lisy Kleypas, ale nie zachwyciła mnie ta seria, do tego stopnia, że ostatnią część odłożyłam bez przekonania, czy do niej jeszcze kiedyś wrócę.