przez Fringilla » 29 września 2007, o 23:31
nie znoszę:
on - cholernie dobrze sytuowany kobieciarz
ona - młode, płoche, zakochane po uszy
on - pożądanie w stanie czystym, ale jest tez w tym "coś jeszcze" czemu trzeba koniecznie zaprzeczyć, m.in.poprzez wyładowanie się na dziewczęciu. w kazdy sposób.
ona - oddaje mu sie (w przypływie pomroczności jasnej)
on - przy najblizszej okazji wierzy słowom brata/ojca/byłej narzeczonej/sekretarki/dozorcy domu/przypadkowemu przechodniowi, że cuddziewczę go zdradziło fizycznie/jest łowczynią totalną czyhającą na majątek
on - wywala na zbitą buzię Tę Podłą Zdzirę
ona - ha! umartwia się - rozpacz totalna przez czas od paru tygodni po lata
on- ugania sie dalej za płcią piękną. och, przeprasza - wszak biegają za nim.
oni - ponowne spotkanie
i dalej fragment, którego zwykle nie rozumiem - chyba ona uswiadamia sobie, że kocha go tak, że ponownie zostanie Jego Kobietą
on - pomiata nią na prawo i lewo
ona - płacze po dniach a nocami uprawiają namiętny seks
on - dowiaduje się, że to wszystko to kłamstwo było
ona - mówi, że i tak go kocha
i żyją. długo i szczęśliwie.
no do jasnych bąbelków.
dobrze, że wydali"drugą płeć" w twardej oprawie to mam czym walić o blat w przypływie frustracji.