Irytuje nas...

[aralk]

Brak tłumaczenia angielskich dialogów.
Dokładnie chodzi mi o serię Anne Holt w której stosunkowo często są nietłumaczone wstawki angielskie. I to niektóre wcale nie na poziomie przysłowiowego - Ala ma kota. Oczywiście spełniają swoje zadanie - głównie pokazują walczących z obcym językiem Norwegów lub stanowią początki rozmów z amerykanami, ale dla mnie może wprowadzić to zamieszanie i nie do końca zrozumienie. Bardzo mi sie to nie podoba

[Kawka]

Ciekawą kwestię poruszyłaś. Mnie tez to irytuje, jak nie ma tłumaczenia dłuższych obcojęzycznych wstawek, lub ważnych zwrotów. O ile z angielskim i hiszpańskim sobie radzę, to już niemieckiego i francuskiego, czy łaciny ni w ząb nie kumam.

[Duzzz]

To samo mam Kawko, z kilkoma językami sobie radzę albo raczej daję radę rozszyfrować o co chodzi, ale francuski i niemiecki to identycznie jak Ty.

[Księżycowa Kawa]

Zastanawiam się właśnie, co jest bardziej irytujące: zmarnowany potencjał powieści czy też kiepska książka. Chyba jednak to pierwsze.

[Agaton]

Epilogi w historiach, które właściwie i bez nich dobrze się kończyły... Najgorsze są te, w których ruszamy w przyszłość, czyt. kilka lat do przodu w stosunku do całości

Irytują mnie też książki, które kończą się zaręczynami/oświadczynami/ślubem/ogłoszeniem ciąży lub coś w ten deseń Jakoś tak nie do końca do mnie przemawiają

[Księżycowa Kawa]

Jeśli chodzi o epilogi, irytujące bywa to, jak oni idealnie ze sobą się zgadzają we wszystkim i totalne zrozumienie pomiędzy nimi, chociaż wcześniej z byle powodu obrażali się na siebie.

[ewa.p]

mnie wkurzają przesłodzone końcówki,taki HEA na wszelkich dostępnych poziomach.Ostatnio wpadły mi w łapy dwie książki Katherine Stone-same książki ciekawe,ale to wielopiętrowe szczęśliwe zakończenie mnie zemdliło.Owszem,sporo można posłodzić,ale tu ta słodycz doprowadzona jest aż do granic mdłości

[giafia]

A mnie strasznie, ale to strasznie irytuje jak wydawnictwa tłumaczą jedną książkę z duużej serii , która jest naprawdę fajna - np. Ellie Pride , Rachel Gibson Miłość i inne nieszczęścia , C'Series Layton, Laurę Lee Gurkhe - 2 z 4 seria Guilty , kilka serii Johanny Lindsey, Kobiecy Klub Zbrodni Jamesa Pattersona i wiele innych... Już nie przypominam sobie więcej, bo robię się zdenerwowana
Czytam trochę po angielsku, ale jest to nauko-lektura Dokładnie w tej kolejności

[Księżycowa Kawa]

Albo robią to nie po kolei czy też od środka i jeszcze porzucają w połowie drogi. Zresztą wydawnictwa wyczyniają nie tylko takie numery...

[Lady Camilla]

A mnie strasznie, ale to strasznie irytuje jak wydawnictwa tłumaczą jedną książkę z duużej serii , która jest naprawdę fajna - np. Ellie Pride , Rachel Gibson Miłość i inne nieszczęścia , C'Series Layton, Laurę Lee Gurkhe - 2 z 4 seria Guilty , kilka serii Johanny Lindsey, Kobiecy Klub Zbrodni Jamesa Pattersona i wiele innych... Już nie przypominam sobie więcej, bo robię się zdenerwowana
Czytam trochę po angielsku, ale jest to nauko-lektura Dokładnie w tej kolejności

No no giafia ty chociaż nauko-lektura ja nic, zawsze chciałam się uczyć angielskiego kilka razy nawet się
zabierałam i szło mi całkiem nieźle .... no i to na tyle, bo nigdy nie kontynuowałam

[Księżycowa Kawa]

Z doświadczenia wiem, że można czytać po angielsku praktycznie nie znając języka.

[Lady Camilla]

Hę? to chyba nie możliwe..... No bo ze słownikiem w ręku to chyba się nie da ......

[gonia]

Z doświadczenia wiem, że można czytać po angielsku praktycznie nie znając języka.

Zważywszy, że znam angielski w stopniu skrajnie minimalnym, jestem bardzo zainteresowana wszelkimi możliwościami

[Księżycowa Kawa]

Hę? to chyba nie możliwe..... No bo ze słownikiem w ręku to chyba się nie da ......

Jak historia mnie wciągnie albo jak czeka następna, nie zawracam sobie głowy słownikiem
Mnie tam nie przeszkadza, że nie rozumiem wszystkiego, ważne, że łapię ogólny obraz i w sumie potrafię streścić historię, zakładam, że reszta przyjdzie z czasem

Zważywszy, że znam angielski w stopniu skrajnie minimalnym, jestem bardzo zainteresowana wszelkimi możliwościami

Łap się za pozycję, która Cię interesuje i przede wszystkim nie należy rezygnować, gdy na początek to będą dwie czy trzy kartki. Akurat u mnie na początek trafiły, które czytałam wcześniej...

[Kawka]

Z doświadczenia wiem, że można czytać po angielsku praktycznie nie znając języka.

Mnie się to nie udaje. Nie lubię czytać po łebkach. Muszę się wgryźć w historię, poczuć klimat, przeżyć to z bohaterami. Inaczej lektura nie sprawia mi przyjemności.
Irytują mnie bohaterki - kretynki, co zmieniają zdanie średnio co dwie strony, a ich rozterki są opisane na 500.

[Księżycowa Kawa]

Z doświadczenia wiem, że można czytać po angielsku praktycznie nie znając języka.

Mnie się to nie udaje. Nie lubię czytać po łebkach. Muszę się wgryźć w historię, poczuć klimat, przeżyć to z bohaterami. Inaczej lektura nie sprawia mi przyjemności.

Wciąż mnie dziwi, że jednak udaje się mi wgryźć w historię Po prostu jakoś mi wychodzi...

Irytują mnie bohaterki - kretynki, co zmieniają zdanie średnio co dwie strony, a ich rozterki są opisane na 500.

Prawdziwy koszmar

[my-joy]

Z doświadczenia wiem, że można czytać po angielsku praktycznie nie znając języka.

Oj tak, jak sie człowiek zaprze to naprawdę potrafi wiele osiągnąć. W taki własnie sposób zaczęłam czytać w oryginale sławną serię Greya, która jeszcze nie tak dawno była tzw funfickiem pod tytułem Master of the universe. Jak kończyłam czytać 3 część MOTU to angielski pisany nie stanowił dla mnie żadnej bariery, chociaż pewnie nie umiałabym tak sprawnie posłużyć się nim w mowie. Później razem z koleżanka przeczytałyśmy wspólnymi siłami kolejnego ff Emancipation proclamation, który miał ponad chyba 1300 stron i miejscami był dość trudny do zrozumienia i przebrnięcia. Ale dałyśmy radę.

[Księżycowa Kawa]

Też kiedyś czytałam pewien ff, bo nie było tłumaczenia, a mnie wciągnął mocno i najbardziej mnie zdumiewało, że rozumiem, o co chodzi

[my-joy]

No własnie, bo ff były niesamowicie wciągające i człowiek był zdolny wiele poświęcić żeby je przeczytać. Zresztą niektóre z nich były naprawdę dobre. I nie tylko te zagraniczne. Zmierzch przyczynił sie do sporego rozwoju amatorskiego pisania

[Księżycowa Kawa]

Akurat ze "Zmierzchem" niewiele miałam do czynienia, w zasadzie nie wyszłam poza HP, ale faktycznie to sporo zmieniło.

[aralk]

Zanim pojawił się Zmierzch było wiele, wiele innych

Też kiedyś czytałam pewien ff, bo nie było tłumaczenia, a mnie wciągnął mocno i najbardziej mnie zdumiewało, że rozumiem, o co chodzi

co to było, pamiętasz?

[Księżycowa Kawa]

Jasne, A Year Like None Other - jak zaczynałam, myślałam, że to krótkie, potem okazało się, że przetłumaczono tylko 20 rozdziałów z 96 (obecnie jest więcej), poza tym była druga część i kilka rozdziałów A Family Like None Other, które chyba nie zostało ukończone...

[my-joy]

Akurat ze "Zmierzchem" niewiele miałam do czynienia, w zasadzie nie wyszłam poza HP, ale faktycznie to sporo zmieniło.

Ja z ff spotkałam sie dopiero w związku ze "Zmierzchem". W końcu zrobiło sie to męczące jak każdy bohater miał na imię Edward i każdy wyglądał tak samo. No ale jak sukces Greya pokazuje wystarczyło zmienić imiona bohaterom, kolor oczu i bestseller gotowy.

[Liberty]

Jasne, A Year Like None Other - jak zaczynałam, myślałam, że to krótkie, potem okazało się, że przetłumaczono tylko 20 rozdziałów z 96 (obecnie jest więcej), poza tym była druga część i kilka rozdziałów A Family Like None Other, które chyba nie zostało ukończone...

Druga część to A Summer Like None Other i ma 24 rozdziały; trzecia to właśnie A Family... i na dziś dzień ma 41 rozdz. i nadal autorka pisze. Systematycznie. To najprawdopodobniej jeden z najdłuższych i najdłużej powstających ff

[Księżycowa Kawa]

Zgadza się, już z dobry rok tam nie zaglądałam, a pierwsza część 2/3 została przetłumaczona. Poza tym ta autorka wydała własną książkę, kiedyś jej szukałam, ale nie znalazłam, może spróbuję raz jeszcze.