Ej... przegapiłam posta! Sorki!
izkaa12 napisał(a):Donoszę, że czytało się bardzo dobrze
tak dobrze, że już zaczynam drugą część, a trzecią już zamówiłam w księgarni
Poczułam nawet lekkie uczucie nostalgii, bo przypomniały mi się książki SEP.
SEP? Oooo wysoko, dobra. To pani Score winduje się wyżej w stosiku "do przeczytania". Lubię SEP - nie zawsze wprawdzie dowozi, ale w większości przypadków dobrze się bawiłam przy jej książkach.
Ja nadal walczę ze "Złym Romeem" (Romeem? Tak jest prawidłowo?). Mam mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze się wczuwam w sytuację bohaterki, z drugiej już miałam kilka czytelniczych "red flags":
- część historii dzieje się 6 lat temu, kiedy bohaterowie byli studentami i się poznali - pierwsze co, to wszyscy idą na imprezę (jestem wrecz UCZULONA na motyw, kiedy akcja toczy się od imprezy do imprezy i nic poza tym, a większość takich "imprezowych" powieści tak się zaczyna - bohaterka melduje sie w akademiku, po czym z nową współlokatorką idzie na balety, na których obligatoryjnie rzyga z przepicia) - na szczęście autorka szybko poprawiła złe wrażenie, więc daruję minusa
- bohaterowie sami nie wiedzą czego chcą - jestem już ciut zmęczona tym przeskakiwaniem od pożądania do "nie będziemy się spotykać bo cośtam bla bla bla" - i tak jest w obu liniach czasowych
- są tu tak krindżowe sceny, że wysiadam - i "Romeo i Julia" 6 lat temu, i jakaś sztuka, w której bohaterowie grają obecnie wymaga odgrywania sceny seksu na scenie; pytam grzecznie - PO CO?! Ocieranie się genitaliami i orgazmy na oczach reżysera sztuki jest, że się tak delikatnie wyrażę, niezręczne do imentu.
Póki co nie robi na mnie tak dobrego wrażenia jak wcześniej czytana seria, ale nie poddaję się.