A Cesiny ból świata? Któż tego nie zna
(Ostatni kawałek, obiecuję
)
<span style="font-style: italic">Patrząc w lustro przy okazji mycia rąk Cielęcina stwierdziła, że wygląda ohydnie: nos jak trąba, zapuchnięte oczy, włosy matowe, całość przygarbiona i ociężała. Na twarzy wyraz tępego smutku podszytego czarną melancholią.
Okropny jest ten świat.
Atmosfera zatruta, w wodzie fenol i inne świństwa, otoczka ozonowa wokół Ziemi podziurawiona jak sitko, jeszcze trochę i promieniowanie kosmiczne zniszczy wszelkie życie na planecie. Ani dnia bez wojny, wciąż na świecie ktoś kogoś morduje. Deszcze są kwaśne i radioaktywne, we wszystkich jarzynach pestycydy, małe dzieci mają w kościach stront 90, ilość zachorowań na białaczkę wzrasta z każdym rokiem. Poza tym ludzie są fałszywi i niepojęcie obłudni i dlaczego nie można się z nikim dogadać?
Koszmarne. Koszmarne.
Ponuro wkroczyła do kuchni. Może jak coś zje, humor się jej poprawi. Postawiła na gazie garnek z fasolką po bretońsku i przy okazji zrzuciła łokciem butelkę z mlekiem. Gdy wycierała linoleum fasolka się przypaliła. Okropny swąd rozniósł się po całym dom. Celestyna usiadła na kuchennym stołku i wybuchnęła płaczem.
Oczywiście właśnie w tym momencie musiał przyjść ojciec. Otworzył drzwi kluczem i kierowany zapachem spalenizny zjawił się w kuchni.
- Co się stało? - przeraził się na widok szlochającej córki.
- Nic, nic, mam chandrę - wyjaśniła Cesia, łkając rozpaczliwie
- Ojejej - westchnął ojciec ze współczuciem. - To nie zazdroszczę - wziął z talerza plasterek ogórka i zjadł go ze smakiem, chrupiąc chrzęszcząc i mlaskając.
- Nie chrup! - krzyknęła córka przez łzy.
- Dlaczego?!
- Bo mnie to potwornie denerwuje!
- Oj, biedactwo. Słuchaj, a właściwie z jakiego powodu masz chandrę?
Cesia mu powiedziała - z grubsza. Wygarnęła mu wszystko, chociaż co on, biedak, winien był temu, że otoczka ozonowa jest podziurawiona?
- To nieprzyjemne - przytaknął. - Popatrz tylko, nawet nie wiedziałem, że podziurawiona.
- Wszyscy jesteście ślepi i krótkowzroczni! A świat chyli się ku upadkowi!
- Nie możemy być jednocześnie ślepi i krótkowzroczni - uściślił inżynier Żak.
- Jesteście! - szalała Cesia. - Zimni egoiści! Nic was nie obchodzi, że obok męczy się człowiek.
- Jaki człowiek - spytał natychmiast ojciec.
- Mówię ogólnie! - krzyknęła Cesia cienkim głosem. - Człowiek, samotna istota, nic was wszystkich nie obchodzi! Samotność i brak uczucia to są choroby dwudziestego wieku!
- Aha... - powiedział ojciec ze zrozumieniem - brak uczucia. To już chyba zaczynam nareszcie coś kapować...
- Nic nie kapujesz!!!
- Znowu ryczy - stwierdził Żaczek, ocierając twarz Cesi ściereczką kuchenną. - Nic, tylko przestrojenie hormonalne, innego racjonalnego powodu nie dostrzegam. Wiesz, córko, ja cię pocieszę.
-Wcale nie chcę.
-A to co innego. Jeżeli znajdujesz przyjemność w tym mazgajeniu się, to rzeczywiście, pocieszanie byłoby grubym nietaktem.</span>