Strona 79 z 79

PostNapisane: 16 grudnia 2018, o 00:02
przez Fringilla
Miesiące minęły, ale przy okazji:
1. Korektor & redaktor ;)
2. A może faktycznie nosiła majtki a nie pantalony? :lol: W końcu ktoś musiał zacząć ;)
PS Doroszewski:
https://sjp.pwn.pl/doroszewski/szewek
3. tropić, ale faktycznie zależnie od kontekstu :P

***
A ja ty przyszłam z linkiem do całkiem ciekawego mym zdaniem tekstu o dziwnym tłumaczeniu baśni braci Grimm ;)
trochę też w kontekście rozmowy "komu płaci się za pracę wykonaną nad książką":
http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/publ ... twa-waspos
Wydawnictwo WasPos wycofało książkę ze sprzedaży 26 listopada, ale nadal winne jest wyjaśnienie, co naprawdę wydarzyło się w publikacji, nad którą pieczę sprawowało pięć wymienionych z imienia i nazwiska osób

A w ogóle ładne omówienie procesu tłumaczeniowego.

PS i jak najbardziej jestem w stanie uwierzyć, że ktoś gdzieś komuś po rostu nalezycie nie zapłacił i "nie ten plik poszedł do druku" ;)

PostNapisane: 16 grudnia 2018, o 01:45
przez giovanna
No to się wydawnictwo postarało, wstyd. A swoją drogą to już mnie zaczynają wkurzać te "najlepsze i najwierniejsze" tłumaczenia baśni Grimm, bo w końcu ile można kupować,kiedyś kupiłam sobie te ksiązki, bo ponoć miały być najlepsze https://www.empik.com/basnie-dla-dzieci ... ,ksiazka-p, a teraz znów inne mają być jeszcze lepsze :zalamka:

PostNapisane: 16 grudnia 2018, o 11:14
przez mdusia123
Fringilla napisał(a):2. A może faktycznie nosiła majtki a nie pantalony? :lol: W końcu ktoś musiał zacząć ;)


No, niby ktoś musiał zacząć, ale kurcze dalej mi się wydaje, że tam jednak bardziej powinny być pantalony. Jeszcze teraz nie pamiętam dokładnego czasu akcji (zwykle na samym początku jest podany rok).

O, dobra. Sprawdziłam. Rok 1819. Wtedy to na bank nikt jeszcze nie nosił majtek, a według Wikipedii to i pantalony w początku XIX wieku dopiero zaczynały "karierę" (chociaż bardzo szybko stały się popularne). Można było po prostu napisać "bielizna" i każdy by wiedział, o co chodzi.

PostNapisane: 22 grudnia 2018, o 21:59
przez Fringilla
giovanna napisał(a):No to się wydawnictwo postarało, wstyd.

Ciąg dalszy nastąpił...
Oświadczenie wydawnictwa WasPos w sprawie „Baśni braci Grimm. Oryginalnych”
(komentarz Jacka Dehnela).
***
Hm, zarazem przedmiot - majtki, a słowo - majtki, mogą mieć różne historie użycia... Czasem tłumacz / językoznawca musi być jak archeolog bardziej nawet niż historyk :lol: żyjemy w przeświadczeniu, ze coś wcale nie występowało w danym okresie, a potem odkrywamy lektury zapomniane, takie, które wyszły z użytku lub zostały "nowocześnie" zredagowane i tak funkcjonują w naszej świadomości. A tam wiele niespodzianek :)

Polecam na marginesie aktualne odkrywanie, jak to "PRL zabrał nam żeńskie formy rzeczowników" czyli: to nieprawda, że ukobiecenie zawodów w języku to coś nowego i wbrew polszczyźnie :D
Piękne feminatywy, czyli nie tylko "nieograniczona samodzierżczyni"
https://www.facebook.com/MalgosiaKonior ... 8740702124

PostNapisane: 12 lutego 2019, o 15:08
przez Kawka
Już wiem dlaczego śp. Pani Ewa Mikina cieszy się tu taką kiepską opinią jako tłumaczka. Ona potrafiła znaleźć tak dziwne określenia, że po raz pierwszy od skończenia studiów musiałam się posłużyć słownikiem, żeby zrozumieć czytaną książkę. Mój ulubiony frazeologizm pani Mikiny to obecnie: "oznajmił z cicha pęk" (czyli oznajmił nagle). :yeahrite: Skąd ona coś takiego wytrzasnęła? Z polskiego byłam dobra, maturę napisałam na 5, skończyłam studia na humanistycznym kierunku ale z takim określeniem stykam się po raz pierwszy w życiu.

PostNapisane: 12 lutego 2019, o 15:20
przez Karina32
Ja się gdzieś kiedyś spotkałam z takim wyrażeniem, ale, na szczęście, nigdy w książkach. Bardziej gdzieś w potocznym języku.

PostNapisane: 12 lutego 2019, o 15:27
przez Kawka
A to "z cicha pęk" to nie jest niestety jedyny taki kwiatek w tej książce. Fabuła jest ciekawa i wciąga ale wydaje mi się, że wydawnictwo zrobiło autorce straszną krzywdę tym tłumaczeniem. To mój pierwszy raz z tą autorką i gdybym nie wiedziała wcześniej, że tłumaczka jest beznadziejna, to pewnie zrzuciłabym winę na autorkę. Mam nadzieję, że inne jej książki są lepiej przetłumaczone.

PostNapisane: 20 lutego 2019, o 00:30
przez Janka
Znam wyrażenie "z cicha pęk" tylko w starym znaczeniu, czyli używane w stosunku do osoby przebiegłej i sprytnej.
Wydaje mi się, że nowe znaczenie "z cicha pęk", jako "niespodziewanie, nagle", powstało w wyniku zbyt małego oczytania społeczeństwa (całego lub tylko młodzieży). Słyszeli je, ale nie poznali dokładnie znaczenia, więc stworzyli sobie nowe.

PostNapisane: 25 lutego 2019, o 21:04
przez Karina32
W piątek części Siedmiu Sióstr, Siostrze Księżyca trafiłam właśnie na dwa takie kwiatki: " Ale z ciebie z cichą pęk" i "wydudlił" (to drugie, to gdyby nie to, że jest użyte w zdaniu, to nie wiedziałabym nawet o co chodzi :facepalm: ). Od początku wydawało mi się, że ta część jest tłumaczona przez kogoś innego i miałam rację. Nie wiem tylko, jak można dopuszczać tłumaczenie z takimi regionalizmami czy cokolwiek to jest...

PostNapisane: 25 lutego 2019, o 21:26
przez Janka
A co to było "wydudlił"?
Może w oryginale w tym miejscu był jakiś wyraz wzięty z gwary lub sztucznie stworzony i dlatego tłumacz chciał to przedstawić w podobny sposób.

PostNapisane: 25 lutego 2019, o 21:46
przez Karina32
To znaczyło wypił.
Być może tak było. Ale i tak, mnie takie rzeczy kłują w oczy.

PostNapisane: 25 lutego 2019, o 22:01
przez Janka
No to nie zgadłam. A mogłam, bo już słyszałam, i to nie raz, o wydudleniu w znaczeniu, że ktoś wypił dużo i szybko. To raczej nie jest regionalizm, tylko mowa potoczna.
Myślałam, że było użyte w zupełnie innym znaczeniu, np. jako coś związanego z seksem.

PostNapisane: 25 lutego 2019, o 22:44
przez mdusia123
Janka napisał(a):No to nie zgadłam. A mogłam, bo już słyszałam, i to nie raz, o wydudleniu w znaczeniu, że ktoś wypił dużo i szybko. To raczej nie jest regionalizm, tylko mowa potoczna.
Myślałam, że było użyte w zupełnie innym znaczeniu, np. jako coś związanego z seksem.


Może nie podsuwajmy tłumaczom takich pomysłów :).

PostNapisane: 26 lutego 2019, o 00:34
przez Fringilla
Dla mnie czasownik znany (tak jak i zwrot/określenie "z cicha pęk" ;) spokojnie w literaturze sprzed lat 80. się pojawia (uf, dla młodzieży...).
I chyba zaczął wychodzić z mody gdzieś w latach 90.
Więc to pytanie faktycznie o oryginał (nie znam) i kontekst.

To mi trochę przypomina zjawisko, gdy długo jeszcze - takie mam wrażenie - w młodzieżowej literaturze próbowano stylizacji "na Niziurskiego"...

PostNapisane: 26 lutego 2019, o 08:55
przez Karina32
Ze zwrotem "z cicha pęk" już się spotkałam (chociaż raczej nie w literaturze).

A to "wydudlił" to było użyte przez narratora, nie to, że ktoś z bohaterów tak powiedział do kogoś innego. Książka jest nowa, bo wydana w lutym, a sam oryginał też nie jest dużo starszy (akcja się dzieje w 2008), więc to raczej takie widzimisię pani tłumaczącej :)

PostNapisane: 26 lutego 2019, o 17:07
przez Janka
Dzisiaj w księgarni widziałam kilka książek z tego cyklu w oryginale i szkoda, że nie wiedziałam w którym to było miejscu, bo bym mogła wyszukać, jak wyglądało w pierwowzorze.

PostNapisane: 20 grudnia 2019, o 15:55
przez Fringilla
Z cyklu "a mogło być gorzej" ;)
Nie stricte romansowa sfera (raczej: typ "męskiego romansu", czyli choćby Nieznośna lekkość bytu).
Dla przypomnienia: Milan Kundera to już 90-letni znany i uznany pisarz czeski, jednak przebywający na swoistym wygnaniu we Francji.

Za Plotki Paryskie:

Tokarczuk dostała Nobla, a Kundera nie. Co u niego?

(..) Dlaczego znowu nie dostał Nobla?

Czeskie książki Kundery zrobiły furorę na mieście, co przyczyniło się do jego światowej sławy, lecz doszło w końcu do poważnego problemu stylistycznego, który wszystko zepsuł. Po kilku latach wygnania we Francji, ktoś mu zwrócił uwagę na „barokowy” styl „Żartu”, co go zaintrygowało. Zajrzał do francuskiego tłumaczenia i doznał wstrząsu. Był to jakiś ponury żart, tłumacz „polepszył” tekst.

Np. kiedy u Kundery stało w powieści „Niebo było niebieskie”, po francusku było kwieciściej: „Barwinkowe niebo podnosiło swą fantastyczną tarczę.” Zamiast „drzewa były kolorowe”, po francusku: „drzewa pęczniały od polifonii tonów”; zamiast „zaczęła machać rękami”: „jej pięści szalały jak frenetyczny wiatrak”. Wtedy Kundera zapłakał pierwszy i ostatni raz w życiu.

Latami przerabiał wszystkie tłumaczenia, a potem dla pewności pisał bezpośrednio po francusku. Zrozumiała paranoja kazała odmówić mu wywiadów na zawsze, ostatecznie daje pisemne odpowiedzi. Polskie tłumaczenia z czeskiego są od początku b. dobre, ale Francuzi, po nowych tłumaczeniach i bezpośrednio francuskich książkach Kundery, zaczęli przebąkiwać, że są one w sumie suche, o stylu „zbyt oszczędnym", zbyt "obojętnym”, jakby dawny tłumacz miał rację.
(...)
Lata mijały, Nobel nie nadchodził, jakby francuskie rozczarowanie stylistyczne kazało Skandynawom na zawsze odwrócić oczy.


I to by było na tyle ^_^

PostNapisane: 27 października 2021, o 23:31
przez Księżycowa Kawa