Strona 76 z 79

PostNapisane: 21 stycznia 2013, o 10:21
przez Scholastyka
Jadzia napisał(a):To i ja się znowu do szczegółu przyczepię.

Powiedzcie, widział ktoś kiedyś błękitne źrenice? Albo szare? Albo jakiekolwiek inne niż czarne? :roll:


tylko że "źrenice" maja dwa znaczenia:
źrenica
1. «otwór w tęczówce oka, który reguluje dopływ światła do wnętrza oka»
2. «oczy lub wzrok»

To drugie znaczenie jest przestarzałe i bardziej literackie.....

PostNapisane: 21 stycznia 2013, o 11:29
przez Agrest
A co to za książka? Łatwiej dyskutować znając kontekst.

PostNapisane: 21 stycznia 2013, o 12:39
przez Jadzia
Indiańska zdobycz Bronwyn Wiliams, Ameryka, poczatek XVIII wieku, indianie, te sprawy. I ciagle te źrenice, źrenice, strasznie mnie to razi. U Mickiewicza czy innego takie mogliby sobie spoglądać w źrenice i nic bym nie powiedziała, ale tutaj - spojrzał jej w oczy i zobaczył niepewność w jej szarych źrenicach. Litości!

PostNapisane: 21 stycznia 2013, o 12:53
przez Scholastyka
fak - szare tęczówki byłyby lepsze :P

PostNapisane: 21 stycznia 2013, o 15:09
przez Jadzia
Albo jeszcze lepiej - zobaczył niepewność w jej szarych oczach i już, nie bawić się w spoglądanie i w źrenice :]

PostNapisane: 24 stycznia 2013, o 23:31
przez Berenika
Jadzia napisał(a):Indiańska zdobycz Bronwyn Wiliams, Ameryka, poczatek XVIII wieku, indianie, te sprawy. I ciagle te źrenice, źrenice, strasznie mnie to razi. U Mickiewicza czy innego takie mogliby sobie spoglądać w źrenice i nic bym nie powiedziała, ale tutaj - spojrzał jej w oczy i zobaczył niepewność w jej szarych źrenicach. Litości!


Toż jak początek XVIII wieku, to jeszcze przed Mickiewiczem. Mogli sobie spoglądać w ócz źrenice jak najbardziej ;)

PostNapisane: 25 stycznia 2013, o 14:13
przez Jadzia
Ale to nie tak konweeeencja! ;)

PostNapisane: 25 stycznia 2013, o 19:35
przez Berenika
Mnie to nie przeszkadzało :)

PostNapisane: 28 stycznia 2013, o 11:49
przez Agrest
Złodziejka serc Long - jakaś szalona ilość wykrzykników jest w tej książce, co nie bardzo mi pasowało (niby to jedna z pierwszych książek Long, ale aż taka egzaltowana chyba nawet w początkach kariery nie była), no ale przypomniał mi się przypadek Żelaznej Róży Canham, gdzie tłumaczka nawciskała masę wykrzykników nieistniejących w oryginale... No i cóż? Okazuje się, że ta sama osoba tłumaczyła :zalamka:

Poza tym bohaterka ma rączki, paluszki, brr.

PostNapisane: 28 stycznia 2013, o 11:51
przez Jadzia
Aż strach pomyśleć co jeszcze może mieć malutkiego :hyhy:

PostNapisane: 28 stycznia 2013, o 12:04
przez Agrest
Taaa, byle on nie miał zapewne...

(Aha, żeby nie było, to te wykrzykniki sprawdziłam w kilku miejscach i we wszystkich były inwencją tłumaczki ;) )

PostNapisane: 28 stycznia 2013, o 12:08
przez Jadzia
Miałam napisać coś strasznie głupiego, ale że sesja dopiero się zaczyna, to się powstrzymałam. Za tydzień pewnie nawet bym się nie zastanowiła :evillaugh:

A ja nie wiem nawet czy bym zauważyła te wykrzykniki...

PostNapisane: 28 stycznia 2013, o 12:09
przez Agrest
A ładnie nas tak rozrywki pozbawiać, hę?

Może i ja bym nie zauważyła, gdybym nie wiedziała, że w ogóle może być taka różnica w interpunkcji. A u Canham odkryłam to przypadkiem przy okazji wybierania fragmentów do książkotestu.

PostNapisane: 15 listopada 2013, o 23:55
przez klarek
Trochę nie wiem gdzie zapytać, więc pytam tutaj:
w Spotkaniu nad jeziorem po scenie na łyżwach pada informacja:
Jesteśmy jak Lady i Tramp ze 101 dalmatyńczyków
czy posiadaczka oryginału mogłaby sprawdzić, czy tak jest w oryginale. Czy to tylko głupota naszego tłumacza?

PostNapisane: 16 listopada 2013, o 00:12
przez Agrest
"We're Lady and the Tramp"

Tłumacz chciał zapewne objaśnić nieobeznanemu polskiemu czytelnikowi... i wtopił.

PostNapisane: 16 listopada 2013, o 00:35
przez klarek
brawa dla tłumacza :]
dzięki, Agrest :padam:

PostNapisane: 16 listopada 2013, o 12:53
przez Duzzz
Jak można zakochanego kundla pomylić z dalmatyńczykami :shock:

PostNapisane: 16 listopada 2013, o 15:02
przez Scholastyka
jak sobie przypominam to wspólne spagetti, to mam ochotę zadusić tłumacza... A może redaktora? Bo sama miałam takiego, który był mądrzejszy ode mnie - co oczywiście jest niemozliwe! :evillaugh:

PostNapisane: 16 listopada 2013, o 15:07
przez klarek
Przyznam, że mną trząchnęło jak przeczytałam :]

PostNapisane: 16 listopada 2013, o 15:48
przez Janka
Scholastyka napisał(a): mam ochotę zadusić tłumacza... A może redaktora?

Nam najłatwiej obwiniać tłumacza, bo się lepiej rzuca w oczy, ale to prawda, że nie musi być odpowiedzialny za błędy w książce.
Niestety nie istnieje coś takiego jak spis błędów do danej książki z zaznaczeniem, kto ponosi winę za każdy z nich.

Przy niektórych harlequinach wygląda tak, jakby było kilku tłumaczy, którzy przełożyli po kawałku, a redaktora już wcale nie było. Za chaos i bełkot obwiniałabym tam jednak nieistniejącego redaktora.

PostNapisane: 16 listopada 2013, o 23:27
przez Duzzz
klarek napisał(a):Przyznam, że mną trząchnęło jak przeczytałam :]

Nie dziwię się :)

PostNapisane: 16 listopada 2013, o 23:39
przez gosiurka
Janka napisał(a):
Scholastyka napisał(a): mam ochotę zadusić tłumacza... A może redaktora?

Nam najłatwiej obwiniać tłumacza, bo się lepiej rzuca w oczy, ale to prawda, że nie musi być odpowiedzialny za błędy w książce.
Niestety nie istnieje coś takiego jak spis błędów do danej książki z zaznaczeniem, kto ponosi winę za każdy z nich.

Przy niektórych harlequinach wygląda tak, jakby było kilku tłumaczy, którzy przełożyli po kawałku, a redaktora już wcale nie było. Za chaos i bełkot obwiniałabym tam jednak nieistniejącego redaktora.




Janko dokładnie to samo myślałam , już jakiś czas temu, dlatego tak chętnie powtarzam sobie stare hq a nie te nowe. Pociesza mnie ,że za kilka miesięcy może się odważę na czytanie po niemiecku może będzie lepiej :shades:

PostNapisane: 17 listopada 2013, o 00:01
przez Janka
Jeśli myślisz o harlequinach po niemiecku, to one są mniej więcej tak tłumaczone, jak po polsku. Są bardzo poskracane i mają obcięte epilogi lub większe końcówki. Wyjaśnień trzeba się samemu domyślać.
Powieści natomiast tłumaczone są najczęściej bardzo dobrze. I bardzo często mają śliczne okładki.

PostNapisane: 17 listopada 2013, o 00:07
przez gosiurka
Dzięki Janko i na pewno nie brakuje, żadnych nie wydanych części w serii :shades:

PostNapisane: 17 listopada 2013, o 00:13
przez Janka
Nie ma takiej gwarancji. Jeśli jakaś seria się słabo sprzedaje, to jest urywana.