Strona 75 z 79

PostNapisane: 14 listopada 2012, o 11:16
przez Agrest
Przeczytałam niedawno, że nowa, 500-stronicowa książka Rowling została przetłumaczona na polski w trzy tygodnie...
Albo tłumaczka została wybrana pod kątem wyjątkowej prędkości pracy, albo strach czytać :]

PostNapisane: 14 listopada 2012, o 12:35
przez Agaton
Ja się chyba jednak boję :niepewny: Nawet zespół kilkuosobowy dłużej siedzi nad jednym tytułem, zatem jeden tłumacz w takim czasie... :bezradny:

PostNapisane: 14 listopada 2012, o 12:52
przez Agrest
Dać na pewno się da, tylko przy takim minimum czasowym i pewnie podobnie błyskawicznej redakcji i korekcie to czas na doszlifowanie chyba zerowy...

PostNapisane: 14 listopada 2012, o 13:54
przez Agaton
Ależ ja nie twierdzę, że się nie da ;) Tylko jaki będzie efekt? :P

PostNapisane: 15 listopada 2012, o 10:22
przez maddalena
Pewnie siedziała po nocach :shifty: w nocy umysł pracuje wolniej, więc pewnie efekty będzie widać

PostNapisane: 22 listopada 2012, o 21:55
przez biedronka
Agrest napisał(a):To ten sam, tylko bardziej grecka wersja zapisu. Może tłumacz w tej wersji go poznał :lol:


Otóż to. Każde imię, nazwisko męskie jak też wszystkie rzeczowniki rodzaju męskiego w mianowniku mają zakończenie -s.

PostNapisane: 17 stycznia 2013, o 23:10
przez Jadzia
Turnipsy? Turnipsy. Turnipsy!
Nie. Ciągle nie ma sensu nie tłumaczenie tego słowa :]

PostNapisane: 17 stycznia 2013, o 23:45
przez Agrest
Skąd to? :lol:

PostNapisane: 18 stycznia 2013, o 10:47
przez Jadzia
Przeznaczenie Deveraux. W tłumaczeniu Wojciecha Usakiewicza. Jeszcze cos tam było innego po drodze, ale nie zapisałam sobie i teraz nie pamiętam.

PostNapisane: 18 stycznia 2013, o 11:03
przez Agrest
Turnipsy :rotfl: Aczkolwiek sprawdziłam w słowniku i takie słowo istnieje - jednak zgadzam się, że nie powinno być użyte w tłumaczeniu.

Chociaż poza wkurzeniem można się pośmiać, ale jak widzę coś w rodzaju "jaka jest twoja trucizna?", to nawet śmieszne nie jest :]

PostNapisane: 18 stycznia 2013, o 11:15
przez Scholastyka
a mnie wkurza tłumaczenie "breeches" jako bryczesy, kiedy autor/ka ma na myśli cullote czyli obcisłe spodnie do kolan

PostNapisane: 18 stycznia 2013, o 11:32
przez Agrest
A tak dla odmiany (bo temat podobno jest też o perełkach ;) ) to powiem, że czytałam dwie pierwsze części Pennyroal Green Long po polsku w tłumaczeniu Marii Górnej i były ładnie przetłumaczone (co do skrótów się nie wypowiadam). Czwartą część też po polsku, w innym tłumaczeniu i tu już mniej (widać to choćby w tłumaczeniu ballady o Colinie Eversea - pani Górna się postarała, a drugiej tłumaczce się nie chciało).

PostNapisane: 18 stycznia 2013, o 13:11
przez Jadzia
Agrest napisał(a):Turnipsy :rotfl: Aczkolwiek sprawdziłam w słowniku i takie słowo istnieje - jednak zgadzam się, że nie powinno być użyte w tłumaczeniu.

Chociaż poza wkurzeniem można się pośmiać, ale jak widzę coś w rodzaju "jaka jest twoja trucizna?", to nawet śmieszne nie jest :]

Może i istnieje, ale gdyby nie Jak poślubić markiza, gdzie się pierwszy raz z rzepą po ichniemu spotkałam, to w życiu bym nie odgadła o co chodzi.

Hm, a jak niby ta trucizna miałaby po angielsku być? Bo jakoś nie mogę tego przetłumaczyć wstecz, a większość jednak tego typu się da ;)

PostNapisane: 18 stycznia 2013, o 13:23
przez Agrest
What's your poison? - Co pijesz? (przy proponowaniu - zwykle - alkoholu)

PostNapisane: 18 stycznia 2013, o 13:24
przez Jadzia
Z takim wyrażeniem się jeszcze nie spotkałam. Ale faktycznie, śmiechu to nie wzbudza...

PostNapisane: 18 stycznia 2013, o 13:33
przez Agrest
I tak wciąż nic nie rozbawiło mnie tak jak przełożenie Her favorite soap came on at one na Jej ulubione mydło przywożą o pierwszej., zamiast Jej ulubiony serial zaczynał się o pierwszej.

To z Kochanków i kłamców Joyce.

A trucizna z Oczarowanej Shalvis, ale tam w ogóle jest sporo kalek leksykalnych i składniowych.

PostNapisane: 18 stycznia 2013, o 14:05
przez Jadzia
Widać dla Prószyńskiego są książki drugiej kategorii :]

PostNapisane: 18 stycznia 2013, o 23:45
przez Janka
Agrest napisał(a):What's your poison? - Co pijesz? (przy proponowaniu - zwykle - alkoholu)

W prawdziwym życiu spotkałam się z pytaniem "Czym się chcesz truć?" przy proponowaniu alkoholu.
Nie mam pojęcia, czy to jest poprawne, ale zabrzmiało bardzo dobrze i wszyscy zrozumieli, o co chodzi.

PostNapisane: 19 stycznia 2013, o 11:41
przez Agrest
To brzmi lepiej, niestety tłumaczenie książkowe było moim zdaniem po prostu złe.

PostNapisane: 19 stycznia 2013, o 20:12
przez Fringilla
Lepiej i faktycznie spotykane - import ;)

Scholastyka napisał(a):a mnie wkurza tłumaczenie "breeches" jako bryczesy, kiedy autor/ka ma na myśli cullote czyli obcisłe spodnie do kolan

tak, tylko że u nas nazwa wypadła daaawno temu z obiegu, a bryczesy też zmieniły ciut swe znaczenie.

Np ja mam 2 pary bryczesów (o jazdy) i 2 pary "bryczesów" (do kolan, tuz za) :hyhy:

PostNapisane: 21 stycznia 2013, o 00:51
przez Jadzia
To i ja się znowu do szczegółu przyczepię.

Powiedzcie, widział ktoś kiedyś błękitne źrenice? Albo szare? Albo jakiekolwiek inne niż czarne? :roll:

PostNapisane: 21 stycznia 2013, o 01:01
przez Janka
Też nie lubię takich pomyłek.

PostNapisane: 21 stycznia 2013, o 01:05
przez Agrest
To z gatunku "głupi błąd" ;)

PostNapisane: 21 stycznia 2013, o 01:21
przez Jadzia
I to powtarzający się nie raz i nie dwa... Irytujące.

PostNapisane: 21 stycznia 2013, o 01:39
przez Janka
Od razu widać, z jaką uwagą i poświeceniem są redagowane książki. Bo to są błądki, które mogłaby wychwycić osoba redagująca książkę, jak już tłumaczowi się wymsknie.
Potem jest jeszcze korekta, ale nie jestem pewna, czy na tym etapie jeszcze może być coś wychwycone. Wydaje mi się, że nie, bo korektorzy muszą się skupić na zgodności tekstu podstawowego i tekstu przygotowanego do druku. Żadnych zmian nie wolno im wprowadzać. (Tak przynajmniej mówił mi ktoś, kto pracował jako korektor w Australii.)