Strona 71 z 79

PostNapisane: 15 grudnia 2011, o 21:25
przez almani
Cenzura :zalamka:

PostNapisane: 15 grudnia 2011, o 21:38
przez Magadha
Boż, znalazłam jeszcze jedną rzecz, która mnie wkurzyła. To jest już tylko złe tłumaczenie, bo co tu cenzurować?

“Don’t bother trying to do the math. I haven’t had a period since he touched me for
the first time. I guess he’s potent enough for both of us. At first, I thought it so
impossible, an absurd fantasy. I figured I was late because of stress, change, how
weird my life is. But it’s real. I had an ultrasound.”


Nie baw się w obliczanie. Nie miałam okresu, od kiedy Dżak dotknął
mnie po raz pierwszy. Chyba załatwił to za nas oboje. Początkowo
myślałam, że to jakieś urojenia, tak absurdalna wydała mi się możliwość
zajścia w ciążę. Składałam wszystko na karb stresu, zmiany środowiska i tak
dalej. Ale nie, wczoraj zrobiłam USG.


A! Skoro drążę, to znalazłam jedyną prawdziwą scenę erotyczną tej książki i co się okazało, w polskiej wersji została pominięta całkowicie i opisana jednym stwierdzeniem: kiedy skończyli się kochać.
Kogo by tu zabić. :evil:

I jeszcze to:
He had fantasized about this, but he wanted it to be the beginning of something, not the end.
(to już trzeba przetłumaczyć (od przecinka): ale chciał by to był początek czegoś, nie koniec)
Polska wersja: Roił sobie takie scenariusze, ale pragnął raczej coś zacząć, niż kończyć.

Gdzie pistolet :roll: (niech mnie ktoś przytuli :placze: )

W tajemnicy powiem, bo to przecież nielegalne, że
Spoiler:

PostNapisane: 30 grudnia 2011, o 11:27
przez Levanda
Nie wiem czy to dobry temat, ale przypominam sobie powieści Palmer i zauważyłam nieścisłość. Chciałabym wiedzieć czy to błąd w tłumaczeniu, czy rzeczowy - Palmer mogła się pomylić.
Chodzi o to, że Justin i Calhoun Bellenger są wspominani albo pojawiają się w kolejnych powieściach z serii Long Tall Texans. W Przerwanym koncercie pojawia się informacja, że Abby i Calhoun mają syna i córkę, ale w Christmsas Cowboy (brak polskiego tłumaczenia) sama Abby mówi, że ma 3 synów. :bezradny:

PostNapisane: 30 grudnia 2011, o 12:03
przez Wiedźma Ple Ple
ja w jakimś polskim czytałam że mają 3 synów


Palmer się kiełbasi ... nie tylko jej, Dodd myliła imiona a Eloisa!!!

PostNapisane: 30 grudnia 2011, o 13:28
przez almani
Trzech synów z tego co pamietam było :mysli:
Powinnam drzewo genealogiczne zrobić sobie! I umiescic w sieci bo mi tez sie u niej wszystko miesza ;)

PostNapisane: 30 grudnia 2011, o 14:06
przez Levanda
co powieść to inaczej :roll:

PostNapisane: 30 grudnia 2011, o 17:00
przez Agaton
Na poprawę humoru :-P
Ostatnio czytam (długaśne, więc to nadal trwa) tłumaczenie z hiszpańskiego na angielski pewnego tekstu. Całość dobra, jako taka, więc przymykam oko na błędy i niedociągnięcia. Ale to mnie powaliło :hyhy:

"ktoś tam zrobił coś tam, co..."
"someone did something, witch..." :hahaha:

PostNapisane: 30 grudnia 2011, o 17:01
przez Berenika
Słynne coś tam, coś tam wchodzi na literackie przedsionki ;)

PostNapisane: 30 grudnia 2011, o 17:27
przez Agaton
Bereniko, chodziło mi raczej o tę czarownicę :mrgreen: Bo ten fragment ktoś tam zrobił coś tam jest mojego autorstwa, nie pamiętam co tam było w oryginale :bezradny:

PostNapisane: 30 grudnia 2011, o 17:31
przez Berenika
Tom nie pojęła, choć czarownica też mnie zdziwiła, ale pomyślałam sobie, że mam zwidy i tyle :rotfl:

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:01
przez Magadha
Fringilla zabawiłam się dla Ciebie. Dla tych co nie znają angielskiego: to co na czerwono nie występuje w polskim tekście, to co wytłuszczone zostało zmienione w porównaniu z oryginałem. Zawsze kiedy porównuję tłumaczenie z oryginałem zastanawiam się czemu jeszcze nie kupiłam kindla, żeby czytać wyłącznie w oryginale.

"Take off your underwear," he said.
Her eyes, which had been half-closed in dreamy delight, shot open. "What?"
"What do you think we're doing, Chloe? Take off your panties. You can leave the bra on if you insist."
She had frozen, and the color had drained from her face. "Get away from me," she said, shoving at him.
But it was too late. It had been too late since he'd set foot in her bedroom. Perhaps it had been too late from the moment he'd first seen her.
The upscale underwear was meant to be easily disposed of. He reached between them and caught the lace in one hand, yanking hard, and the ties tore.
"No," he said. Merciless, he reminded himself, as he pulled her up against his body. This was a job, something he had to do. He kissed her again, and while her hands tried to push him away her mouth answered his.
And then it was too late. He picked her up, moved her to the antique chest and set her down on it, moving between her legs. He didn't know if she realized what was going to happen, or if she was capable of rational thought. It didn't matter.
She was wet, as he thought she'd be. It took him only a moment to unfasten his pants, and then he was inside her, deep inside, and he felt the unmistakable shock of a tiny orgasm ripple through her before she was able to stop herself.
She was going to cry, going to push him away from her, and he wasn't about to let that happen. He stopped her mouth before she could protest, wrapped her legs around his hips and began to move, not releasing her mouth until he knew he had
her with him, that she was trying to get closer to him, wanting to thrust back but unable to because of her seat on the chest of drawers. He could feel the shivers building, knew that whatever her consciousness was telling her, her body had overruled
it, and all she wanted was completion. Satisfaction. Him.
And he pulled out, almost completely, drinking in her anguished cry like the honey it was.
"Who are you?" he whispered in her ear. "What are you doing here?"
She clawed at him, trying desperately to bring him back, but he was much stronger than she was, and he held her still, his hands pinning her hips to the gilded top of the dresser. "Who are you?" he demanded again, his voice as cold as his body
was hot.

Her eyes were dazed, her mouth a soft wound. "Chloe…" she said in a choked voice.
He thrust into her, hard, then withdrew before she could stop him. She cried out again, but he was without remorse. "Your clothes don't belong to you," he whispered, and in the background the noise from the television increased in intensity,
matching his own ruthless arousal,
"you speak languages you pretend you don't. You're here for a reason, and it has nothing to do with translating. Are you here to kill someone?"
"Please!" she cried.
Again he thrust, and he could feel her hovering on the edge, ready to explode, helpless as he knew he could make her, knew that he needed to make her. "What do you want, Chloe?" he whispered, knowing that he'd finally get the truth from her.
Her eyes were swimming with tears, and she was shaking. "You," she said. And he believed her.
He stopped thinking then. He pulled her off the table, wrapping her legs around his hips, burying himself deep inside her, and the climax hit her so hard she cried out, louder than the voices on the television, a strangled cry of helpless pleasure.
He wasn't ready
—he was tired of playing games. He thrust inside her, slowly, deliberately, leaning up against the mirrored wall for support, holding her hips, rucking her slowly, sweetly, until it took him over as well, and he poured himself into
her, losing everything, drowning in her hot, sweet flesh, her soft, sweet mouth.
He waited until he caught his breath, waited for the" tremors to finish washing over his body, and then he withdrew, supporting her limp body against the wall until her legs could support her. He held her up for a moment, and he could see his
face in the mirrored wall, dark and ruthless. He looked
like the bastard he was, and there was nothing he could do about it He'd accepted the fact long ago.
He stepped back from her, fastening his clothing. She was looking up at him as if he were a ghost, and he wanted to pull her into his arms, to comfort her. She looked so bereft. For all her claims of sophistication she was clearly not used to what he'd just put her through, and she looked disoriented, lost.


- Zdejmij bieliznę - poprosił Bastien.
Chloe szeroko otworzyła oczy.
- Co takiego?
- Przecież to chyba oczywiste, czym się zajmujemy. Zdejmij bieliznę.
Chloe zamarła na moment, krew odpłynęła jej z twarzy.
- Zostaw mnie - syknęła i chciała go odepchnąć, ale było za późno.
Za późno było już w chwili, gdy przekroczył próg jej pokoju. Być może nawet wtedy, gdy ujrzał ją po raz pierwszy, zaraz po jej przyjeździe do Mirabel.
Bielizna była tak pomyślana, by można było bez trudu się jej pozbyć. Bastien chwycił za stanik, pociągnął i zerwał.
- Ani myślę. - Masz być twardy, bezlitosny, napomniał się w myślach, przyciągając Chloe do siebie. Wykonywał zadanie, coś, co musiał zrobić. Pocałował ją raz jeszcze. Dłonie Chloe próbowały go odepchnąć, ale usta reagowały na pocałunek.
Teraz naprawdę było o wiele za późno, żeby się wycofać...
- Kim jesteś? – zapytał w jakimś momencie.
- Chloe... - szepnęła zdławionym głosem, poddając się rozkoszy, z przymkniętymi oczami, odchyloną do tylu głową.
Wszedł w nią i szybko się wycofał, (w oryginale zrobił to zanim zadał pytanie o to kim jest, ale jednocześnie tłumacz przetłumaczył tak jak było w oryginale, bo te słowa padają, tylko to nie była pierwsza penetracja) zanim
zdołała go zatrzymać. Krzyknęła cicho, ale Bastien był bezlitosny. Musisz być nieugięty, powtarzał w myślach.
- To nie twoje ubrania - powiedział cicho. - Twierdzisz, że znasz tylko francuski i angielski, ale to nieprawda, doskonale rozumiesz po włosku i niemiecku, być może władasz jeszcze innymi językami. Nie przyjechałaś ot tak, po prostu tłumaczyć nasze rozmowy, jesteś tutaj z jakiegoś innego powodu. Jakie dostałaś zlecenie? Masz kogoś zlikwidować?
- Proszę!
Wszedł w nią znowu, igrał z nią, robił, co chciał. Chloe była na granicy orgazmu.
- Czego chcesz? - dręczył ją, wiedząc, że wydobędzie prawdę.
Miała łzy w oczach, drżała cała.
- Chcę ciebie - szepnęła i Bastien uwierzył.
Przestał myśleć, spekulować. Był zmęczony graniem. Dokończył, co zaczął, odsunął się od Chloe, zapiął spodnie. Jak ostatni drań, prymitywny macho. Taki właśnie był, tak postępował. Dawno się z tym pogodził, nie próbował nic zmieniać.
Patrzyła na niego jak na upiora, a on nagle zapragnął wziąć ją w ramiona, pocieszyć, utulić. Zdawała się taka biedna, zagubiona, całkowicie zdezorientowana. To, co przed chwilą zrobił, było dla niej kompletnym zaskoczeniem.


Czarny lód Anne Stuart

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:04
przez Wiedźma Ple Ple
wiesz, co? jakbym była tłumaczem tez bym skróciła to orgiastyczne przesłuchanie :hahaha:

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:09
przez Magadha
Wiesz co? Nie obchodzą mnie uczucia tłumacza, ma być bezstronny. Jak wyglądałyby konferencje międzynarodowe, gdyby tłumacze zmieniali sens wypowiedzi polityków? Jestem równie ważna jak ci idioci na stołkach, więc chcę równie dobrego tłumaczenia.

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:19
przez Fringilla
Magadha - alez zmieniają :hyhy:

a wracając do sprawy: pinks - a co pozostaje wtedy, co? :hyhy: czepianie się koncepcji tłumacza konferencyjnego bo faktycznie wychodzi na to, że to o tym ta książka jest? no przecież w mordę to nie powieść szpiegowska i furda ;)

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:26
przez Wiedźma Ple Ple
Magadha napisał(a):Wiesz co? Nie obchodzą mnie uczucia tłumacza, ma być bezstronny. Jak wyglądałyby konferencje międzynarodowe, gdyby tłumacze zmieniali sens wypowiedzi polityków? Jestem równie ważna jak ci idioci na stołkach, więc chcę równie dobrego tłumaczenia.


zmieniają- gdyby nie zmieniali nikt by nie potraktował Wałęsy poważnie ani przez sekundę :)
sama raz to zrobiłam, wprawdzie tylko na lokalnym festiwalu bo organizator tak bredził, że goście na pewno by się obrazili :)

może i jesteś równie ważna jak Wałęsa jest coś takiego jak polski słowotok- niejednokrotnie polskie tłumaczenie wobec oryginału to cegła a obowiązują standardy formatowe - szczególnie w HQ
swoją drogą wycinanie seksów mnie nie dziwi, wycinanie rozmów tak :wink:

a wracając do sprawy: pinks - a co pozostaje wtedy, co?

skoro nic nie pozostaje po wycięciu seksów to rzeczywiście straszne ale z innych przyczyn niż te które tak poruszają M. :hahaha:

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:27
przez Agrest
Fringilla napisał(a):Magadha - alez zmieniają :hyhy:


Miałam swego czasu zajęcia z tłumaczką pewnego polityka znanego z chlapania ozorem (tak, tego najbardziej znanego) i owszem, zmieniają...

Jednakowoż się co do zasady zgadzam z Magadhą, nie wiem jak reszta, ale ja sama potrafię ocenić czy coś mi się podoba czy nie i tłumacz nie musi za mnie podejmować tej ważkiej decyzji, a jeśli nie mam na sceny ochoty, to je omijam wzrokiem... W angielskim tekście nie mam z tym problemów, więc w polskim też zapewne dam radę.

Poza tym to zaburza ocenę tekstu, jak rozmawiają osoby znające różne wersje :-P

A jeszcze poza tym to mam świadomość, że w romans popularny zawsze jest dużo ingerencji, co ma być, gdzie, jak itd, wystarczy mi to na poziomie oryginału, przynajmniej bywa z autorką ustalone...

A trzecie poza tym - harlequin i mira wycinają też kawałki nie mające nic wspólnego z seksami, trzeba ciąć i tyle.

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:31
przez Wiedźma Ple Ple
A trzecie poza tym - harlequin i mira wycinają też kawałki nie mające nic wspólnego z seksami, trzeba ciąć i tyle.
ot i właśnie- Schola o tym pisała nie raz :hyhy:

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:34
przez Fringilla
ale autentycznie musi być coś oprócz czystej cyniczno-orgiastyczno-zabawnej erotyki? :hyhy:

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:36
przez Wiedźma Ple Ple
nie musi, ale dla mnie w odpowiedniej serii, niech wiem po co sięgam :wink:
a nie: dostaję to gratis jako zapchajdziurę :hyhy:

chyba strasznie akcja na tym nie ucierpiała akurat w tym przypadku, co? :hahaha:

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:39
przez Agrest
A jaka to by była odpowiednia seria?

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:40
przez Wiedźma Ple Ple
jak to? oczywiście Blaze i pokrewne :wink:

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:44
przez Fringilla
no jak nie ucierpiała jak ucierpiała? :hyhy: toż jakby wprowadzić cenzurę w koreańskim kinie obyczajowym "ale o co chodzi" :P

ale z serią to nie rozumiem: że do mirowej nie pasowała, bo...?

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:47
przez Agrest
Niestety bądź i stety bajki o mafii nie mieszczą się w profilu Blaze :lol:

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:50
przez Fringilla
niestety, dla Stuart to osobna kategoria w przypadku tej serii, no :hyhy:
chociaż ja bym ją razem Palmer i jej słodkimi okładkami zebrała :P

PostNapisane: 7 stycznia 2012, o 19:50
przez Wiedźma Ple Ple
nie wiadomo co do mirowej pasuje czy coś w ogóle tę mirową określa
a mnie męczy to, ze u nas nie ma podziału od białego do cholernie czerwonego jak w oryginalnym hq tylko wszystko jest tak ujednolicone: taki to a taki procent seksów i dialogów identyczny we wszystkich seriach :mysli:


wiesz Frin kiedy akcja ucierpiała? jak w Pol Nordice wycięli scenę rozdziewiczenia z Beverley i przeszli od razu do drugiego seksu, no :hyhy:
a tu, zwykłe szczegóły czy jej najpierw włożył a potem zapytał czy odwrotnie :hahaha:

edit:
tak, razem z Palmer między bajki- dobry pomysł :hyhy: