Ale to chyba nie w tym rzecz - wątpię, żeby ktoś się zachwycał, jaki ten Gabe cudowny, sprowadza seks do fizjologii i myśli o pieprzeniu.
Jeśli cię to irytuje, to moim zdaniem mieści się to w normie - to MA w pewien sposób irytować czytelniczkę. Mamy widzieć, jak Gabe się zachowuje i pomyśleć: przecież Rachel zasługuje na coś lepszego niż takie przedmiotowe traktowanie.
I dalej mamy widzieć, jak to jego nastawienie się zmienia. Bo wiadomo przecież, że się zmieni
O to się przecież rozchodzi w tej historii
W jej kontekście nie widzę nic zdrożnego w takim przedstawieniu seksu i jego określeń. I nie uważam, żeby SEP nadużywała takich chwytów jako sztuki dla sztuki - więc osobiście zastrzeżeń nie mam