Regulamin działu Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach. Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+ Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
och Kiaro -- po tych ilościach historyków można powiedzieć, że bokami wylewali mi się super przystojni,majętni, utytuowani hulacy dlatego szukałam u Quinn (i znalazłam kilku) i pojedyńczo u Carlyle (Max ) czy Jeffries, ale odkryciem był Avery . Sama Lilian też niesamowita jak na bohaterkę romansu nie ma zdrad, kochanek, bali, intryg. Wszystko po prostu zależy od nich samych.
a tutaj to o czym wspominałam
Spoiler:
- Pan Thorne! - zagruchał kobiecy głosik. - Tak się cieszę, że znów pana widzę! Choć podejrzewam, że uzna pan za niewłaściwe, że się do tego przyznaję... Avery spojrzał na gęste jasnoblond loki, a potem w zielone oczy młodej kobiety. Któż to jest, do kroścet? Za kobietą stała Francesca z wyrazem skruchy na twarzy, a przy jej boku Camfield. - Ach... tak, panno... Różany pączek ust ściągnął się powabnie. - Pan Camfield przedstawił nas sobie pół godziny temu. Czekał. - Andrea Moore, córka lorda Jessupa - rzekła dziewczyna z igrającym na twarzy rozbawieniem. Camfield ujął tymczasem urękawicznioną dłoń Lily i poprowadził ją w kierunku parkietu. Szlag by to... Na pewno będą tańczyć. - Panie Thorne? Opuścił wzrok na blondynkę. Trzepotała rzęsami w górę i w dół. Pewnie coś jej wpadło do oka... - Lorda Jessupa? Ach tak. Czego pani sobie życzy? - spytał. Spojrzała na niego zmieszana. -Ja... ja... Dlaczego ta przeklęta dziewczyna nie może z siebie czegoś wydusić? Spojrzał na Francescę. Wzruszyła ramionami. Wzrok małej Moore powędrował za jego spojrzeniem i z ulgą spoczął na Francescę. - Proszę mi wybaczyć, panno Thorne - powiedziała. - Nie wiedziałam, że pani tu jest. Jak się pani miewa? - Radzę sobie, panno Moore - odparła słodko Francesca. - Czy gratulowałam już pani licznych plakatów w witrynach londyńskich sklepów, na których widnieje pani śliczna buzia? Doprawdy, wyrugowała pani wszystkie inne londyńskie piękności. Dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie. Avery popatrzył w tłum poza nią, tam gdzie poszli tańczyć Lily i Camfield. Nie było ich widać. - Czy to nie cudowne, Avery? - spytała Francesca. Gdzie oni mogli pójść, do licha? Wyzwolona czy nie, Lily mimo wszystko dbała o swoją reputację. - Prawda? - nalegała Francesca. - Co prawda, Francesco? - spytał niecierpliwie Avery. - Czy to nie cudowne, że nasza panna Moore z Devon jest najpopularniejszą spośród profesjonalnych piękności? - Profesjonalnych piękności? Doprawdy, Francesco, zawsze uważałem cię za rozsądną kobietę, ale nie mam pojęcia, o czym ty mówisz. Wybaczą mi panie - wykonał stosowny ukłon w stronę Franceski i stojącej z otwartymi ustami blondynki i poszedł szukać Lily. - No nie! - rzekła Andrea Moore, córka lorda Jessupa, gwiazda londyńskiego sezonu i najurodziwsza istota, jaką kiedykolwiek wydało hrabstwo Devon. - Co za nieokrzesany gbur. Jest zupełnie inny, niż sobie wyobrażałam, czytając jego reportaże. - Szuka Lillian Bede - wyjaśniła Francesca. - Być może ją pani widziała? Lśniące włosy, cera jak śmietanka, oczy czarne jak noc, figura jak u greckiej... - Czy on nie zdaje sobie sprawy, kim jestem? - przerwała brutalnie Andrea. - Jak to możliwe? Przecież co noc piją moje zdrowie w co najmniej pięciu prywatnych klubach dla dżentelmenów w Kensington! - Z pewnością, kochanie. - Francesca poklepała obrażoną dziewczynę po ręce. - Ale Avery rzadko bywa w mieście. Szkoda, prawda?
no takich mężczyzn lubię
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować
Wiecie co teraz tak myślę i już sama nie wiem którego bohatera kocham a jak już jakiegoś uwielbiam to zajęty przez was
Każdy jest jaki jest. Nigdy nie rezygnuj z własnych pragnień. Inaczej będziesz tego żałować. Uwierz mi. Moim zdaniem brak Ci odwagi, by przeżywać własne życie. Chcesz rady? Ciesz się życiem, ile tylko możesz.
Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w ubraniu, pożąda w bieliźnie, a ubóstwia w jego koszuli.
W sumie teraz chwilowo to sie jaram High z Wszystkie nasze pocałunki Quinn
Każdy jest jaki jest. Nigdy nie rezygnuj z własnych pragnień. Inaczej będziesz tego żałować. Uwierz mi. Moim zdaniem brak Ci odwagi, by przeżywać własne życie. Chcesz rady? Ciesz się życiem, ile tylko możesz.
Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w ubraniu, pożąda w bieliźnie, a ubóstwia w jego koszuli.
Każdy jest jaki jest. Nigdy nie rezygnuj z własnych pragnień. Inaczej będziesz tego żałować. Uwierz mi. Moim zdaniem brak Ci odwagi, by przeżywać własne życie. Chcesz rady? Ciesz się życiem, ile tylko możesz.
Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w ubraniu, pożąda w bieliźnie, a ubóstwia w jego koszuli.
To sie jeszcze zobaczy Z tego co wiem prawa do niego, oprócz mnie, roszczy sobie jeszcze Emily
“Where is he? Bridgerton!" he bellowed. Three chestnut heads swiveled in his direction. Simon stomped across the grass, murder in his eyes. "I meant the idiot Bridgerton." "That, I believe," Anthony said mildly, tilting his chin toward Colin, "would refer to you.” Julia Quinn, The Duke and I
To sie jeszcze zobaczy Z tego co wiem prawa do niego, oprócz mnie, roszczy sobie jeszcze Emily
no i własnie :p nie mam swojego wybranka
uwielbiam tez Carlosa to mi go Lia zabrała
Każdy jest jaki jest. Nigdy nie rezygnuj z własnych pragnień. Inaczej będziesz tego żałować. Uwierz mi. Moim zdaniem brak Ci odwagi, by przeżywać własne życie. Chcesz rady? Ciesz się życiem, ile tylko możesz.
Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w ubraniu, pożąda w bieliźnie, a ubóstwia w jego koszuli.
Każdy jest jaki jest. Nigdy nie rezygnuj z własnych pragnień. Inaczej będziesz tego żałować. Uwierz mi. Moim zdaniem brak Ci odwagi, by przeżywać własne życie. Chcesz rady? Ciesz się życiem, ile tylko możesz.
Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w ubraniu, pożąda w bieliźnie, a ubóstwia w jego koszuli.