mdusia123 napisał(a):Też jestem już mocno znużona tego rodzaju bohaterami i nawet pamiętam, że kiedyś gdzieś tutaj na to marudziłam. Tylko, że wtedy dotyczyło to konkretnie historyków, ale wiem, że ten motyw jest popularny w wielu podgatunkach romansowych. Zastanawia mnie czy taka monotonia w tworzeniu charakterów postaci wynika z pewnego rozleniwienia pisarek, braku kreatywności w tym względzie, czy przeświadczenia, że czytelniczkom nie spodoba się choćby najmniejsze odstępstwo od "normy".
cedar napisał(a):Milionerzy nie trudzą się przyziemną pracą, za to wg autorek mogą non stop pływać jachtami i sączyć drinki z palemką. .
mdusia123 napisał(a):Mam wrażenie, że takie postaci zawsze muszą być super władcze, tajemnicze, mroczne, przez pół książki musi być też podkreślane jakim to ten facet nie jest hulaką i jak to przez jego łóżko do czasu spotkania z główną bohaterką nie przewinęła się przynajmniej połowa żeńskiej populacji miasta. Oczywiście taki bohater koniecznie musi też w mniej lub bardziej wkurzający sposób próbować zdominować bohaterkę.
mdusia123 napisał(a):A jeśli tylko podniosą się nieśmiałe głosy, że może zachowanie bohatera wcale nie jest takie romantyczne, a wręcz na kilometr śmierdzi toksycznością, to zaraz podniosą się głosy, że przecież biedny miś przeżył w życiu takie i takie ciężkie traumy i na pewno przejdzie cudowną przemianę pod wpływem swej gorącej jak wulkan miłości do bohaterki, co nie?
Fringilla napisał(a):Wykorzystam Waszą dyskusję, żeby ponarzekać:
Fringilla napisał(a):Ja się pytam, skąd to się wzięło i kto to pokolenie czytelnicze wychował, skoro "za moich czasów" (jak ogarniam późne 90. i całe 00.) był raczej Roark właśnie, a wspomniane HaeŚŻety zdominowaneprzez milionerów ekhm pracujących (ba, bardzo często źródłem angstu i konfliktu był neoliberalny pracoholizm źle rzutujący na związek
Fringilla napisał(a):PS ja serio trafiłam w nisze hokejową, bo mam tam przynajmniej lepszą gwarancję, że bohaterowie Czymś się na serio zajmują (mniej lub bardziej realistycznie...).
cedar napisał(a):Niechęć do pracy?
cedar napisał(a):Ale żebyż ciągle ten hokej - co rusz romanse ze sportowcami to hokej.
mdusia123 napisał(a):Czyli generalnie oboje są raczej mocno zajętymi ludźmi.
cedar napisał(a):Narzekaj z nami!
Liberty napisał(a):Angielskie tytuły w polskich książkach są wkurzające ale nie tak bardzo jak to, że polska autorka, żyjąca w Polsce pisze o USA jakby tam mieszkała, osadza całą fabułę w USA i nawet postaci są Amerykanami. To jakiś nowy rodzaj polskiej fantastyki. I żeby autorki pisały coś jeszcze, jakiś romans polski ale nie. Musi być zagraniczny.
Karina32 napisał(a):Liberty napisał(a):Angielskie tytuły w polskich książkach są wkurzające ale nie tak bardzo jak to, że polska autorka, żyjąca w Polsce pisze o USA jakby tam mieszkała, osadza całą fabułę w USA i nawet postaci są Amerykanami. To jakiś nowy rodzaj polskiej fantastyki. I żeby autorki pisały coś jeszcze, jakiś romans polski ale nie. Musi być zagraniczny.
Jeszcze żeby wiedziały, co piszą, byłoby super. W jednej z ostatnich książek, które korygowałam, oczywiście akcja dzieje się w USA, ale żeby nie było, że tak sztampowo w NY albo LA, to w Denver. I autorka w pewnym momencie pisze, że bohaterzy jadą gdzieś pociągiem. Z czystej ciekawości sprawdziłam, czy jest możliwa taka trasa - i oczywiście nie ma takiejZwróciłam uwagę redaktorce i jestem ciekawa, czy coś z tym zrobią, ale nie sądzę
cedar napisał(a):SW = Star Wars
Podmieniłam sobie pierwszy tom na nowe wydanie. Po pierwsze jest inne tłumaczenie i O WIELE LEPIEJ się tę książkę czyta. Amberowskie tłum. momentami sprawia wrażenie prostackiego. No i była tu jakaś redakcja, ktoś ten tekst sprawdził przed wysłaniem do druku, a tłumacz ewidentnie myślał przy pracy. Momentami zastanawiam się, jak wyglądał oryginał, bo różnice w przekładzie bywają ogromne. Ale zaufam, że to z Mustread jest prawidłowe.
mdusia123 napisał(a):Tak jak obiecałam, zabrałam się dzisiaj za Sławę i śmierć, czyli drugi tom serii In Death. I wprawdzie niewiele mogę po tych 29 stronach powiedzieć na temat sprawy kryminalnej, ale udało mi się już zauważyć, że Nora Roberts potrafi (przynajmniej na tym etapie) zachować perfekcyjny balans pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym głównych bohaterów. Jak na razie wszystkiego jest tutaj tak "akurat", obydwa aspekty życia Eve i Roarka są sobie idealnie równorzędne. Co więcej, autorka pozwala tej dwójce zaczerpnąć odrobiny oddechu w czasie wspólnych wieczorów czy poranków. Obok rozmów na temat śledztwa, mamy więc pomiędzy nimi trochę beztroskiego przekomarzania się i śmiechu. I sprzeczek, bo Roarke na tym etapie już zupełnie otwarcie mówi Eve, że ją kocha, a ona jednak nadal ma spore problemy z werbalizowaniem swoich uczuć, co wyraźnie boli naszego drogiego multimiliardera. W ogóle...Roarke jest taki kochany, że normalnie ja nie mogę. To jak on się martwi i troszczy o ukochaną, jak dba o to, żeby ta cholerna pracoholiczka przynajmniej od czasu do czasu się wyspała i zjadła jakiś w miarę normalny posiłek jest absolutnie cudowne.
gosiurka napisał(a):Mam problem z czytaniem zaczęłam w sumie 13 książek, 3 z nich prawie konieczę, ale nie mogę się zmusić, wczoraj szukałam czegoś z wilkołakami, niestety nic mnie nie zainteresowało, aż zaczęłam słuchać Welesównę - Miki Modrzyńskiej i mimo, że główna bohaterka ma 17 lat ( u mnie minimum musi być 20 lat), to naprawdę dobrze się słucha, ciekawa, fajna, lekka a zarazem dobrze rozbudowana.
Co łączy zaginioną przyjaciółkę, demoniczne siły i martwą nauczycielkę matematyki?
Tosia, dla przyjaciół Ted, ma typowe nastoletnie problemy: klasówkę do poprawy, dziwnego nauczyciela od matmy, zaginioną przyjaciółkę i słowiańskie demony, które domagają się jej uwagi. Czekaj, co?!
Kiedy podczas pogrzebu lubianej nauczycielki z podstawówki widzi się, jak zmarła wstaje z grobu, ma się dwie opcje: albo przestać oglądać straszne filmy po nocach, albo wysłuchać ducha i spełnić jego ostatnią prośbę. Ted wybiera tę drugą możliwość – w końcu pani Martyna prosi tylko o chwilę rozmowy z wikarym, to nie powinno przynieść żadnych kłopotów… Prawda?
Otóż nie. Kłopoty w postaci słowiańskich demonów są w życiu Ted jak psy gończe – kiedy wyczuwają, że dziewczyna je słyszy i może im pomóc, nie potrafią odpuścić. Zaczynają dopominać się o jej uwagę, twierdząc, że jest jakąś Welesówną, a ona przecież na nic takiego się nie pisała. Zresztą, ma na głowie ważniejsze sprawy – jej przyjaciółka Zuzia nagle zniknęła, a w sprawę może być zamieszany nowy, młody nauczyciel, który wpadł zaginionej w oko…
Ted zaczyna prywatne śledztwo. Lawiruje między lekcjami, salonem kosmetycznym, gdzie pomaga mamie, i światem słowiańskich wierzeń, którego nie da się spławić solidnym ciosem w nos. Szuka swojej przyjaciółki, ale po drodze odkryje, co łączy ją z tajemniczym Welesem i jaką ten ma dla niej misję…
Nocny Anioł napisał(a):Nie wiem co czytać
Liberty napisał(a):Szukam czegoś na odtrucie. Niestety znowu zwiodła mnie okładka i jestem w traumieW ogóle ostatnio mam pecha do książek które zaczynają się i kończą na potencjale. Niestety zwykle wykonanie jest złe, bardzo złe, traumatycznie złe albo nie do opisania złe
gosiurka napisał(a):mdusia - ja również maxymalnie czytam 4 do 5 książek, ale jakoś teraz nie mogłam znaleźć czegoś co mnie wciągnie, chciałam czegoś w stylu Nalini Singh i serii PSI.
Powrót do Czytamy i rozmawiamy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość