Teraz jest 15 lutego 2025, o 11:43

...i recenzje spoza forum

INFORMACJAJak dodać recenzję?POMOC
Avatar użytkownika
 
Posty: 6467
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 20 czerwca 2012, o 13:30

Ja całej Jordan nie przerabiałam i nie mam zamiaru przerabiać, bo to co przeczytałam dość skutecznie mnie odstraszyło. Wg mnie w hierarchii romansowej ona stoi na dole drabiny. Tym samym uważam jej postaci za dość papierowe i bawi mnie odkryta w nich głębia. Zastanawiam się jak bardzo zaskoczyłaby autorkę recenzji głębia bohaterów np. u Balogh albo u Howard :heh: :heh:

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 20 czerwca 2012, o 14:18

Tak, pamiętam po jednym dziele sądzimy wszystko, stąd niedaleko już do nastawienia naszej recenzentki :P
To nie to samo, Balogh i Howard typowo harlekinowe nie są, stąd żadne między nimi porównanie, a Jordan i owszem a jak sądzę autorce o to się rozchodzi :)
Ona zapewne uważa jak wielu znawców, że romans=harlekin :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 28789
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 czerwca 2012, o 18:26

Jordan jest cyniczną Cartlandką lat 80. i 90. - wybacz Pinksie ^_^
ps.nie odejmuję talentu w zakresie znajomości natury ludzkiej - gryzie literackie wykorzystanie :hyhy:

btw. polecam mangową adaptację "Silver" :evillaugh:

co do recenzji: kaman, no...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 czerwca 2012, o 18:37

To nie to samo, Balogh i Howard typowo harlekinowe nie są, stąd żadne między nimi porównanie, a Jordan i owszem a jak sądzę autorce o to się rozchodzi :)


Ale ta akurat książka nie jest harlekinem i w ogóle nie ma z tym wydawnictwem nic wspólnego, więc czemu ma stanąć w tym samym rzędzie co harlekiny, a nie pełnoprawne powieści?
Zresztą niejedna popularna na forum (i zapewne nie tylko) książka Jordan była pełnoprawną powieścią oryginalnie wydaną w Mirze, np Gra, Silver, Na dobre i na złe, cała ta historia czy saga Crightonów, a że u nas są brane za "typowe harlekiny"... I tu też nie wydaje mi się zbyt sprawiedliwe porównywanie ich z prawdziwymi harlekinami na 140 stroniczek (dobra, 180) :mysli:

Ja myślę, że autorka sama nie bardzo wie, o co się tu rozchodzi i w tym problem, ale po tym, jak wczoraj przeczytałam, że wokalistka Garbage kiepsko mówi po angielsku, to już mnie chyba nic nie ruszy.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 20 czerwca 2012, o 18:47

Agrest napisał(a):
ale po tym, jak wczoraj przeczytałam, że wokalistka Garbage kiepsko mówi po angielsku, to już mnie chyba nic nie ruszy.


To niby po jakiemu dobrze mówi, według tamtej wypowiedzi? :P
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 czerwca 2012, o 18:53

Tego autorka wypowiedzi nie sprecyzowała ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 28789
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 czerwca 2012, o 19:12

hm, ja Manson dawno nie słyszałam w żadnym wywiadzie - może ma fazę problemową dot. artykulacji myśli swych w ramach interakcji :hyhy:

Ja myślę, że autorka sama nie bardzo wie, o co się tu rozchodzi i w tym problem

brak materiału porównawczego, brak metod, a wszystko równa się poznawczej ignorancji ^_^

ps. czy tylko mnie bawi "alergia na wątki romantyczne"? ^_^
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 czerwca 2012, o 19:24

hm, ja Manson dawno nie słyszałam w żadnym wywiadzie - może ma fazę problemową dot. artykulacji myśli swych w ramach interakcji :hyhy:


Nie nie, to nie o myśl chodziło :lol: Cytuję:

Angielski wokalistki porażał, było słychać tylko i wyłącznie bełkot.

Drogie dziewczę. Szkoci zapewne są ci dozgonnie wdzięczni, że tak ładnie określiłaś ich akcent :rotfl: Niech żyje Linkin Park :] (nawiasem mówiąc, Shirley daleko do prawdziwego bełkotu, tak że grubo przesadziła ;) )


Ad rem. Jako osoba, której mózg wyłącza się przy 95% sensacji, nie bardzo mogę krytykować alergie na jakieś wątki gatunkowe :mysli:
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 20 czerwca 2012, o 19:38

Jednak trudno o książkę, gdzie wątku romantycznego nie będzie :lol:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 czerwca 2012, o 19:47

Faktem jest, że trudno mi pogodzić sympatię do Buffy i alergię na wątki romantyczne, ale może dla Jossa robi wyjątek :]
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 28789
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 czerwca 2012, o 19:54

i właśnie o to mi chodzi :lol:

ale o co chodzi z LP?

to,że filtrujesz treść "coś bardziej, coś mniej" to inna przypadłość ^_^
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 czerwca 2012, o 20:01

ale o co chodzi z LP?


O nic, to po prostu była fanka Linkin Park, a ja mam żal po tym koncercie, że Garbage musiało grać przed LP, bo to ewidentnie nie była "ich" widownia :bezradny:
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 28789
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 czerwca 2012, o 20:06

aaa... swoją drogą garbage przed lp to... kurcze... no, ale swego czasu Robert Plant grał przed Stingiem, więc... :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 czerwca 2012, o 20:10

Jak się mój brat wcześniej pytał jaka jest kolejność koncertów to mu powiedziałam, że nie wiem, ale pewnie Garbage koło 20 i LP o 22, na co on: weź nie obrażaj Garbage :rotfl: Jak widać okazało się, że mam lepsze wyczucie dzisiejszego rynku :]
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 20 czerwca 2012, o 20:35

Ja się zastanawiałam co robi Sidney Polak przed Lady Pank ;) Ale jak mniemam, koncert udany? :P
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 20 czerwca 2012, o 20:52

Jadzia napisał(a):Jednak trudno o książkę, gdzie wątku romantycznego nie będzie :lol:

telefoniczna :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 20 czerwca 2012, o 20:55

W której Krentz był postacią drugoplanową pisarz, który pisał prawdziwy kryminał, bez tych wszystkich kobiet-detektywek, które zepsuły gatunek, czysty męski kryminał :P
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 20 czerwca 2012, o 20:56

Agrest napisał(a):
To nie to samo, Balogh i Howard typowo harlekinowe nie są, stąd żadne między nimi porównanie, a Jordan i owszem a jak sądzę autorce o to się rozchodzi :)


Ale ta akurat książka nie jest harlekinem i w ogóle nie ma z tym wydawnictwem nic wspólnego, więc czemu ma stanąć w tym samym rzędzie co harlekiny, a nie pełnoprawne powieści?

A stąd, że autorka z wydawnictwem ma bardzo dużo wspólnego, a ono nie stroniło od wydawania grubasów większych niż te 148 stroniczek :] Wydane jako pełnoprawne - nawet nikt by się nie zorientował choć treść harlekiniczna :]

Jordan jest cyniczną Cartlandką lat 80. i 90. - wybacz Pinksie
a wybaczam bo tego bardzo Różowej brakowało :evillaugh:
Jordan na wskroś harlekinowa :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 28789
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 czerwca 2012, o 21:18

Jadzia napisał(a):W której Krentz był postacią drugoplanową pisarz, który pisał prawdziwy kryminał, bez tych wszystkich kobiet-detektywek, które zepsuły gatunek, czysty męski kryminał :P

dziś to nazywamy bromancem bądź czystą gejowską literaturą :hyhy:

harlekiny: u nas po prostu zaginął termin (i forma w pewnym stopniu) noweli pomimo katowania nim w szkole :] klasyczny cienki "harlekin" to wszak nic innego ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6467
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 20 czerwca 2012, o 21:28

Nie porównywałam Jordan z Howard i Balogh. Chodziło mi o to, że Bi i H. to dobry przykład na udane, pogłębione postaci. A Jordan oceniam nie po 1 a po kilku pozycjach. Swego czasu w bibliotece miałam albo ją albo Palmer albo Cartland. Litościwie panie bibliotekarki zaczęły kupować Roberts i Da Capo.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 czerwca 2012, o 21:54

A stąd, że autorka z wydawnictwem ma bardzo dużo wspólnego, a ono nie stroniło od wydawania grubasów większych niż te 148 stroniczek :] Wydane jako pełnoprawne - nawet nikt by się nie zorientował choć treść harlekiniczna :]


Nie stroniło i nadal nie stroni, nawet jeśli ostatnio głównie wznawia. O to mi właśnie chodzi - pod adresem tych starszych, grubych harlekinów padają tu często sentymentalne westchnienia, że wtedy to "harlekiny" bywały takie do wgryzienia się, ale przecież grubsze książki wychodzą nadal, tylko że w Mirze. Wtedy Miry w Polsce jeszcze nie było, więc lądowały w seriach typu HQ special, podczas gdy w USA były w zwykłej "powieściowej" Mirze.

Jeśli Jordan niezależnie od formy, formatu i wydawnictwa produkowała treść harlekiniczną to już problem innej natury niż to, o co mi chodziło ;)


Jadzia, sam koncert udany, nawet jeśli nie zagrali mojej ulubionej piosenki ;) Pewnie była pod kreską na bis, ale niestety nie miał ich kto na ten bis wywołać. Czemu nie mogli zagrać jak Snow Patrol :|
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 21 czerwca 2012, o 11:37

Nie stroniło i nadal nie stroni, nawet jeśli ostatnio głównie wznawia. O to mi właśnie chodzi - pod adresem tych starszych, grubych harlekinów padają tu często sentymentalne westchnienia, że wtedy to "harlekiny" bywały takie do wgryzienia się, ale przecież grubsze książki wychodzą nadal, tylko że w Mirze. Wtedy Miry w Polsce jeszcze nie było, więc lądowały w seriach typu HQ special, podczas gdy w USA były w zwykłej "powieściowej" Mirze.

No a teraz Gruner&Jahr i wielka nobilitacja. I nagle warto się zastanowić nad bohaterkami, mnie akurat to najbardziej uwiera :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 6467
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 21 czerwca 2012, o 11:46

Bohaterkami u Jordan?

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 21 czerwca 2012, o 13:41

Ogólnie w tzw. literaturze kobiecej unikanej zresztą niczym otwartego ognia :]

Swego czasu w bibliotece miałam albo ją albo Palmer albo Cartland. Litościwie panie bibliotekarki zaczęły kupować Roberts i Da Capo.
a to przepraszam, kto inny na pewno to musiał być :] z problemem o "prawach kobiet" :hyhy:

Zauważę tylko, że harlekiniczna H. wcale tak nie pogłębia niczego bo nie ma gdzie :hyhy: (wiwat zaginiona nowelko!)
zaginął termin (i forma w pewnym stopniu) noweli pomimo katowania nim w szkole
rozdziobią nas kruki, wrony :evillaugh:
a co do Balogh to w ogóle mam wrażenie, może mylne, że ona bardziej facetów pogłębia niż kobiety :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28789
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 czerwca 2012, o 14:26

cholernie zabawna sprawa swoją drogą...
jak dla mnie romanse, w tym harlekiniczne siłą rzeczy ograniczone kubaturą, zaczynały od formy koncentrującej się na bohaterce - to ta słynna powolna przemiana "zaczynamy włączać punkt widzenia bohatera", bo oficjalnie równość (tak, PP szkodzi w nieudolnych rękach) a nieoficjalnie "dlaczego uprawianie sportu przez mężczyzn ciszy się większą popularnością", przechyliła szalę, i to całkiem niedawno, paradoksalnie :]
"wczesne balogh były inne" :P

to jednak także kwestia odbior-czyń - wszak na o wiele mniej pozwala się bohaterkom, to one podlegają cenzurze, krytyce, itd. ^_^ gdzie tu pole do manewru? efekt: bohaterka stuartowsko-baloghowska (2 bieguny tego samego zjawiska, przy czym, buahaha, wygrywa Stuart, bo słabość jej postaci jest przynajmniej grą z konwencją).

ha, to zresztą dotyczy całej literatury - domyślnie rodzaj jest zawsze męski :]
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do O dziale Nasze Recenzje...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości