Gdyby zamienić fantastykę militarną na romans powstałoby zdanie, które na Esensji pojawia się bardzo często, gdy wspominany jest nasz ukochany gatunek literacki. Jak sobie przypomnę ich recenzje Roberts, gdzie recenzent miał pretensje, że "In death" jest za mało s-f, albo, że w ogóle to jakaś niedoróbka, to mi się ciśnienie podnosi. Hipokryci