Kiaro - wielkie brawa. 2 kg to bardzo dużo.
Tully - kobieto jak ja Cię podziwiam. Jesteś dla mnie wielką motywacją.
Lore - ja bym chętnie przyjechała na zumbę, jakbyś poprowadziła. Nawet sobie płytę kupiłam (na Loppemarkedzie), ale jeszcze nie próbowałam. Trochę się obawiam, że nie podołam, bo u mnie kiepsko idą układy taneczne. Mam dryg do spontanicznego tańca i wyczucie rytmu ale jak mi ktoś narzuci choreografię to się gubię.
Mimo to do zumby mnie ciągnie.
U mnie chyba wszystko stoi w miejscu. Szczerze mówiąc, nawet nie mam ochoty się ważyć, a to zły znak, bo podświadomie czuję, że jest bardzo źle. Na razie skupiam się na powrocie do dawnego planu treningowego, czyli ćwiczenie cardio przez co najmniej godzinę, a potem stopniowo będę zwiększać intensywność i jak nabiorę kondycji to znowu będę trzaskać intwerwały.
Staram się też ograniczyć jedzenie rzeczy złych - typu słodycze. Tu niestety walka będzie trudna, bo ja kocham jeść i najbardziej smakuje mi właśnie to złe jedzenie. Mam już drobniutkie osiągnięcia - np. wczoraj nie zeżarłam 4 kawałków pizzy tylko dwa. Słodycze też zredukowałam do minimum. Znając życie pewnie nie uda mi się tego wykluczyć całkiem, ale może nie będę się już tak opychać.
Oczywiście wczoraj trening zrobiłam, choć był dość krótki (rozgrzewka i zaledwie 20 minut kręcenia). Zmagałam się z jakimś dziwnym bólem brzucha. Dziś planuję prawdziwy wycisk, bo mięśnie mi odpoczęły i wreszcie się dobrze czuję.