Kawka napisał(a):Tejemno - nie wiem w jakiej sieci masz telefon, ale jest opcja, że można zablokować taki proceder - smsy premium to się chyba nazywa. Na Twoim miejscu szybciutko bym poszła do salonu i poprosiła o zablokowanie możliwości przysyłania takich płatnych wiadomości. Można to też zrobić przez internet. Zresztą takie wysyłanie smsów jest niezgodne z prawem. Faceta należy zgłosić. Też kiedyś mi się to przyplątało - nie wiem jakim cudem, bo uważam na to komu podaję numer telefonu.
Co do samego procederu oszukiwania ludzi poszukujących pracy - zdarza się dość często (i to piszę z własnego doświadczenia), że zapraszają na rozmowę, oferują pracę w charakterze pracownik biurowy, po czym się okazuje, że to akwizytor albo agent ubezpieczeniowy. Czego dobrego można się spodziewać po firmie, która kłamie już na etapie rekrutacji? Uczciwie by było, gdyby od razu zaznaczyli kogo potrzebują a nie, że człowiek się napali i narobi sobie nadziei. Ja w takich przypadkach odpuszczam i zapamiętuję, żeby nie korzystać z usług tych firm. A kilka wielkich, bardzo znanych firm w ten właśnie sposób straciło u mnie na wizerunku. Po prostu nie zaufam już komuś, kto oszukuje bezrobotnych i w podły sposób żeruje na ich nadziejach.
Oszukują też na zasadzie, że namawiają do podpisania jakichś papierów a potem się okazuje, że się aplikujący zobowiązał do jakichś dziwnych opłat. Oczywiście pracy nie ma zagwarantowanej. Tu przykładem może być firma wysyłająca ludzi do zbiorów za granicę, co jest wyjątkowym świństwem, bo jak ktoś już trafi do Anglii czy Holandii to na wstępie ponosi ogromne koszty, na miejscu też, a jak mu się noga powinie, to może mieć potem duży problem z powrotem do kraju. Dla przykładu: znajomy mojej ciotki tak pojechał. Skończyło się to dla niego źle - wrócił bez pieniędzy jako wrak, po czym miesiąc czasu leżał w szpitalu. Tam jest zasada: jak nie wyrabiasz zapisanych w kontrakcie norm to nie zarabiasz "na czysto", choć cały czas pracujesz, a koszty pobytu wciąż rosną. Pieniądze dostajesz, tyle, że są za małe nawet na pokrycie bieżących potrzeb. Oczywiście jak ktoś jest zielony jak szczypiorek na wiosnę, to nie wie, że te normy są tak wyśrubowane, że nawet doświadczony pracownik nie może ich wyrobić. Nie znam np. osoby, która potrafiłaby uzbierać 40 kg truskawek w ciągu godziny. Szybki, doświadczony pracownik przy dobrej odmianie truskawki i w sprzyjających warunkach może zerwać maksymalnie około 30. Dlatego należy bardzo uważnie czytać zanim się coś podpisze. Cokolwiek. Nigdy nie wierzyć od razu. Jedna z firm (nie podaję nazwy, żeby nie mieć kłopotów) oferuje coś na zasadzie: przyprowadź kilku innych naiwniaków, którzy wezmą kredyt, to dostaniesz umowę. Czy rzeczywiście po spełnieniu tego warunku jest podpisywana umowa o pracę to nie wiem, bo z daleka omijam takich oszustów.
W tym temacie to ja mogę jeszcze długo. Jestem weteranką i wiele dziwnych sytuacji w związku z poszukiwaniem pracy miałam. W świetle tego, co opisałam wyżej, uczciwy pracodawca, który płaci wprawdzie niewiele ale za to na czas i zgodnie z umową, to skarb.
Podobno żadna praca nie hańbi. A co z płacą za tę pracę? – pyta pan Eugeniusz, który poczuł się dotknięty proponowaną mu 3-złotową stawką za godzinę.
– Niedawno przeglądałem ogłoszenia pracy. Zainteresowałem się ofertą dla dozorcy. Zadzwoniłem i osłupiałem, kiedy usłyszałem, że za 110 godzin mam dostać 350 zł. To przecież 3,18 zł za godzinę! Takich pseudopracodawców trzeba tępić. Jawnie przecież wykorzystują ludzi – grzmi pan Eugeniusz z Rzeszowa.
Przez prawie dziewięć lat pracował jako ochroniarz. Zatrudniony był w różnych firmach.
– Miałem takich pracodawców, którzy nie tylko dobrze płacili, bo 8 – 10 zł za godzinę, ale też robili to w terminie. Trzy złote to głodowa stawka, a nie wynagrodzenie za pracę – podkreśla mężczyzna.
Wyzysk zgodny z prawem
Oferty z takimi stawkami pojawiają się nawet w urzędach pracy. W ubiegłym roku za pośrednictwem PUP w Przemyślu jeden z przedsiębiorców szukał doświadczonych malarzy budowlanych, którym chciał płacić 1,50 zł.
Obserwatorzy rynku są zgodni: pracodawcy oferują głodową płacę, bo mogą. A mogą, bo w Polsce nie obowiązuje minimalna stawka godzinowa dla osób zatrudnionych nie na etacie.
– Jeśli ktoś pracuje na umowie cywilnoprawnej, czyli "śmieciowej”, to dostaje tyle pieniędzy, na ile się umówi z zatrudniającym. Wszelkie spory może rozstrzygać tylko sąd cywilny
Związki zawodowe chcą równości
Związki zawodowe chcą skończyć z pracą za grosze. Domagają się wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej.
– Niektórzy pracodawcy są bezczelni i co najgorsze, wykorzystują ludzi zgonie z prawem. Proponujemy więc wprowadzenie stawki godzinowej w wysokości 11 zł brutto. Gdyby obowiązywała naszych pracodawców, pan Eugeniusz dostałby za swoją pracę już nie 350 zł, ale 1200 zł
Powrót do Kącik Porad Wszelakich
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości