Paranoja - Katarzyna Berenika Miszczuk (•Sol•)
Napisane: 12 listopada 2018, o 13:18
Wiecie co… Czuję się zawiedziona. Nastawiłam się na lekki kryminał z fajnym romansem i odrobiną humoru, a dostałam przewidywalną do granic zagadkę, okruchy romansu i no ok., humor na dość wysokim poziomie.
Ale do tego co miało być to temu daleko.
Pani autorka w kwestii zagadki sama sobie strzeliła w stopę. Naprawdę jak po pewnej scenie nie będziecie już pewni zabójcy to się zdziwię. Potem niby stara się z tego jakoś wyjść obronną ręką, ale to jest tak grubą nicią (nicią, hyhy) szyte, że i tak nie zbiło mnie to z tropu.
Pani Katarzyno, niech Pani odpuści kryminały, nie ta droga, serio.
Bohaterowie dają się lubić. Naprawdę, nawet wredna prokurator Świetlik wzbudza morze sympatii i mam co do niej i pewnego bohatera wielkie nadzieje
Marek i Asia – fajna parka, ale mam wrażenie że w pierwszej części iskrzyło między nimi bardziej. Bardzo na plus zaliczam fakt, że Joanna nadal walczy ze swoją traumą, nie pozbyła się jej jak odzieży wierzchniej, ma to sens. Marek jej w tym pomaga, jest uroczy, słodki i w ogóle.
Ale to nie dźwiga całej historii.
A teraz przejadę się po wydawnictwie.
Proszę Państwa wstyd. Nie wiem kim jest Wasza korektorka, nie wiem czy jej płacicie za picie kawy, a może zwyczajnie pani ze słownikiem się nie lubi, ale błędy ortograficzne pierwszej kategorii są NIEWYBACZALNE.
Hodować napisane jako chodować. Taki drobny przykład. I to w kontekście w którym nie można się pomylić z np. wychowywać. Autorki nie winię, mogła się machnąć, ale korekta od czegoś jest.
Tak samo nazwisko pewnej przemiłej sąsiadki Marka. Raz Kowalska potem trzy zdania później Kowalik, by na kolejnej stronie znów być Kowalską…
Wstyd i hańba.
Z jednej strony dobrze mi się czytało ‘Paranoję’ bo K. B. Miszczuk ma styl który do mnie przemawia. Lekko miło, humorystycznie i z pomysłem. Bohaterowie też super. Tylko czemu ten pomysł poszedł w taką stronę? Zapowiadało się super a potencjał zmarnowany. Naprawdę, gdyby inaczej umotywować postępowanie złola, gdyby tych podejrzanych było więcej…
Pod względem zagadki lepsza była pierwsza część. Pod względem chemii też. W drugiej jedyna przewaga to postać Marty i komisarza Pola.
Pozytywne jak dla mnie jest opisywanie pracy Marka. Fakt sekcje są szczegółowe, dla wrażliwców może za, ale ja wyflaczanie na stole sekcyjnym lubię
Liczę na to, że w trzecim tomie lepiej wyjdzie strona kryminalna.
I błagam, niech się ktoś przyłoży to korekty, to nie self publishing ani blogasek!