Diabli nadali - Olga Rudnicka (Dorotka)
Napisane: 13 marca 2016, o 19:27
„Diabli nadali” Olga Rudnicka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania 6 października 2015
liczba stron 448
kategoria literatura współczesna, kryminał.
OPIS: Dagmar Różyk zostaje znaleziony martwy w swoim gabinecie w okolicznościach budzących u jednych śmiech, u drugich wstręt, a jeszcze u innych - godną pożałowania radość. Za życia był obiektem pożądania kobiet, nienawiści mężczyzn, oczkiem w głowie prezesa. Motywów zabójstwa jest bez liku, tak samo jak podejrzanych. Monika, jego sekretarka, jako jedyna zna tajemnice szefa i jest zdecydowana za wszelką cenę sama odkryć prawdę. Pomaga jej młody policjant Mateusz Jankowski, który po szkole oficerskiej wylądował na stanowisku stażysty w wydziale kryminalnym prowadzącym śledztwo w tejże sprawie. Jego zwierzchnicy, starzy wyjadacze, niechętnym okiem patrzą na młodego, ambitnego nowicjusza, robią sobie z niego żarty i dają na każdym kroku do zrozumienia, że szkoła szkołą, a życie życiem i wiele mu jeszcze brakuje, by stał się twardym gliną.
Z powodu prywatnych kontaktów z Moniką, która jest jedną z głównych podejrzanych, Mateusz zostaje odsunięty od sprawy. Nie wierząc w winę dziewczyny, postanawia działać na własną rękę, ryzykując przyszłą karierę. Poszlaki prowadzą do mieszkania Magdy W., znienawidzonej przez wszystkich zastępczyni Różyka, zwanej przez personel Zdzirą. Zdaniem Moniki to właśnie ona może być zabójczynią, ale najpierw muszą się dowiedzieć, gdzie jest pani wicedyrektor. Ostatnio widziano ją w wieczór poprzedzający śmierć Różyka, gdy odgrażając się i klnąc na czym świat stoi, wybiegła z jego biura.
„Diabli nadali” to kolejna powieść Olgi Rudnickiej i kolejny strzał w dziesiątkę, bo czyta się ją z naprawdę dużą przyjemnością. Historia jest zabawna, nieprzekombinowana jak to czasami z takimi historiami bywa, chwilami zaskakująca, a przede wszystkim zdecydowanie dobrze napisana. Jest to opowieść o bardzo spokojnej dziewczynie o imieniu Monika, która podejmuje pracę sekretarki u niebywale przystojnego Dagmara Różyka [wielbionego pod niebiosa przez wszystkie kobiety] zwanego Diabłem. Dagmar Różyk to playboy, który wszystkie kobiety traktuje przedmiotowo, a do tego wyjątkowy arogant i gbur. Żadna z kobiet pracujących wcześniej dla Dagmara nie zagrzała zbyt długo miejsca na tej posadzie, więc i Monice nikt nie wróży powodzenia. Ale, o dziwo, ta cicha i niepozorna Monika, wcale nie jest taka cicha i niepozorna, jak się wszystkim wydawało, i potrafi się szefowi nieźle odszczeknąć. Choć pierwsze dwa zdania, jakie do niego wygłasza tego nie zapowiadają, bo Monika, ni mniej, ni więcej, ale z marszu wypaliła mu [i to niepytana]:
„Mam narzeczonego, jestem praktykującą katoliczką i nie uznaję seksu przedmałżeńskiego. Być może jestem też lesbijką, ale to okaże się dopiero po ślubie! – oświadczyła zdecydowanie, po czym oparła się o drzwi, bo znów zabrakło jej tchu i wydawało jej się, że cała płonie.''
Między nimi nawiązuje się pewna specyficzna nić porozumienia, od dogryza jej, ona jemu, ale lubią się i świetnie ze sobą współpracują. I jest tak do pewnego dnia, kiedy to Monika pojawia się rano w pracy i znajduje ciało szefa w jego gabinecie. Szef jest martwy, a główną podejrzaną zostaje właśnie Monika.
A Monika niby ma alibi na czas morderstwa, ale tak naprawdę to jej alibi ma pewne luki…. Na dodatek niektórzy współpracownicy nie mają skrupułów, żeby wskazać na nią, jako na najbardziej winną. I nagle Monika musi wszystkim udowodnić, że nie jest wielbłądem. Zaczyna prowadzić swoje prywatne śledztwo i pewnego dnia wpada na pewien trop i …. i dopiero wtedy wybucha prawdziwa bomba! To co odkrywa jest naprawdę intrygujące, szokujące i nie do uwierzenia.
„Diabli nadali” to całkiem dobry kryminał i świetna komedia w jednym. Znajdziemy tu dużo humoru, niespodziewane zwroty akcji i niezłą zagadkę kryminalną. Ale nie tylko, bo oprócz morderstwa mamy też biurowe [ i nie tylko] spiski, knowania, zawiść, zazdrość i beznadziejne zauroczenia, które stanowią ważną część tej dziwnej układanki.
Zarówno postacie pierwszo, jak i drugoplanowe, są kapitalnie napisane i każda z nich została pieczołowicie dopracowana. A jest ich naprawdę niemało. Mają swoje wady, mają zalety, nikt z nich nie jest całkowicie zły, ani całkowicie dobry. Ale z tych drugoplanowych postaci chyba najbardziej polubiłam tatę Moniki i jej nadopiekuńczych braci, którzy pojawili się przy niej, by ją wspierać, gdy stała się podejrzaną numer jeden. Za to niejaka Magdalena, zwana przez wszystkich Zdzirą, zastępczyni Dagmara, która od pierwszego dnia pracy zapałała do Moniki nienawiścią, a zaraz po morderstwie zniknęła bez śladu, to największe zaskoczenie tej powieści, bo…. Nie, stop! Niczego więcej nie napiszę, bo jeszcze bym się wygadała.
Akcja powieści płynie warto, bez zbytnich dłużyzn i przynudzania, dialogi są zabawne, historia wciąga czytelnika niemal od pierwszej linijki tekstu i ma …dość zaskakujące zakończenie – i nie mam tu na myśli rozwiązania zagadki morderstwa.
Jedyne do czego mogę się przyczepić to wątek miłosny, który niby jest, ale tak naprawdę prawie w ogóle go nie ma. I prawdę powiedziawszy to przy boku Moniki najchętniej widziałabym kogoś innego – każdy, kto tę powieść przeczyta łatwo odgadnie kogo mam na myśli. Mam nadzieję, że powstanie druga część tej opowieści, bo parę spraw należałoby jeszcze wyjaśnić i dopowiedzieć.
Aaaa i jeszcze coś – Dagmar rzeczywiście ma coś z diabła – jest diabelnie przystojny, szatańsko uwodzicielski, miewa szatańskie pomysły i czarci spryt, ale z czasem Monika też zmieni się w istną diablicę i dlatego trudno jednoznacznie powiedzieć kogo tu i komu diabli nadali, bo jak się kobieta uprze to diabła przegada i że nie taki diabeł straszny jak go malują.
Świetna książka – naprawdę polecam!!!!
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania 6 października 2015
liczba stron 448
kategoria literatura współczesna, kryminał.
OPIS: Dagmar Różyk zostaje znaleziony martwy w swoim gabinecie w okolicznościach budzących u jednych śmiech, u drugich wstręt, a jeszcze u innych - godną pożałowania radość. Za życia był obiektem pożądania kobiet, nienawiści mężczyzn, oczkiem w głowie prezesa. Motywów zabójstwa jest bez liku, tak samo jak podejrzanych. Monika, jego sekretarka, jako jedyna zna tajemnice szefa i jest zdecydowana za wszelką cenę sama odkryć prawdę. Pomaga jej młody policjant Mateusz Jankowski, który po szkole oficerskiej wylądował na stanowisku stażysty w wydziale kryminalnym prowadzącym śledztwo w tejże sprawie. Jego zwierzchnicy, starzy wyjadacze, niechętnym okiem patrzą na młodego, ambitnego nowicjusza, robią sobie z niego żarty i dają na każdym kroku do zrozumienia, że szkoła szkołą, a życie życiem i wiele mu jeszcze brakuje, by stał się twardym gliną.
Z powodu prywatnych kontaktów z Moniką, która jest jedną z głównych podejrzanych, Mateusz zostaje odsunięty od sprawy. Nie wierząc w winę dziewczyny, postanawia działać na własną rękę, ryzykując przyszłą karierę. Poszlaki prowadzą do mieszkania Magdy W., znienawidzonej przez wszystkich zastępczyni Różyka, zwanej przez personel Zdzirą. Zdaniem Moniki to właśnie ona może być zabójczynią, ale najpierw muszą się dowiedzieć, gdzie jest pani wicedyrektor. Ostatnio widziano ją w wieczór poprzedzający śmierć Różyka, gdy odgrażając się i klnąc na czym świat stoi, wybiegła z jego biura.
„Diabli nadali” to kolejna powieść Olgi Rudnickiej i kolejny strzał w dziesiątkę, bo czyta się ją z naprawdę dużą przyjemnością. Historia jest zabawna, nieprzekombinowana jak to czasami z takimi historiami bywa, chwilami zaskakująca, a przede wszystkim zdecydowanie dobrze napisana. Jest to opowieść o bardzo spokojnej dziewczynie o imieniu Monika, która podejmuje pracę sekretarki u niebywale przystojnego Dagmara Różyka [wielbionego pod niebiosa przez wszystkie kobiety] zwanego Diabłem. Dagmar Różyk to playboy, który wszystkie kobiety traktuje przedmiotowo, a do tego wyjątkowy arogant i gbur. Żadna z kobiet pracujących wcześniej dla Dagmara nie zagrzała zbyt długo miejsca na tej posadzie, więc i Monice nikt nie wróży powodzenia. Ale, o dziwo, ta cicha i niepozorna Monika, wcale nie jest taka cicha i niepozorna, jak się wszystkim wydawało, i potrafi się szefowi nieźle odszczeknąć. Choć pierwsze dwa zdania, jakie do niego wygłasza tego nie zapowiadają, bo Monika, ni mniej, ni więcej, ale z marszu wypaliła mu [i to niepytana]:
„Mam narzeczonego, jestem praktykującą katoliczką i nie uznaję seksu przedmałżeńskiego. Być może jestem też lesbijką, ale to okaże się dopiero po ślubie! – oświadczyła zdecydowanie, po czym oparła się o drzwi, bo znów zabrakło jej tchu i wydawało jej się, że cała płonie.''
Między nimi nawiązuje się pewna specyficzna nić porozumienia, od dogryza jej, ona jemu, ale lubią się i świetnie ze sobą współpracują. I jest tak do pewnego dnia, kiedy to Monika pojawia się rano w pracy i znajduje ciało szefa w jego gabinecie. Szef jest martwy, a główną podejrzaną zostaje właśnie Monika.
A Monika niby ma alibi na czas morderstwa, ale tak naprawdę to jej alibi ma pewne luki…. Na dodatek niektórzy współpracownicy nie mają skrupułów, żeby wskazać na nią, jako na najbardziej winną. I nagle Monika musi wszystkim udowodnić, że nie jest wielbłądem. Zaczyna prowadzić swoje prywatne śledztwo i pewnego dnia wpada na pewien trop i …. i dopiero wtedy wybucha prawdziwa bomba! To co odkrywa jest naprawdę intrygujące, szokujące i nie do uwierzenia.
„Diabli nadali” to całkiem dobry kryminał i świetna komedia w jednym. Znajdziemy tu dużo humoru, niespodziewane zwroty akcji i niezłą zagadkę kryminalną. Ale nie tylko, bo oprócz morderstwa mamy też biurowe [ i nie tylko] spiski, knowania, zawiść, zazdrość i beznadziejne zauroczenia, które stanowią ważną część tej dziwnej układanki.
Zarówno postacie pierwszo, jak i drugoplanowe, są kapitalnie napisane i każda z nich została pieczołowicie dopracowana. A jest ich naprawdę niemało. Mają swoje wady, mają zalety, nikt z nich nie jest całkowicie zły, ani całkowicie dobry. Ale z tych drugoplanowych postaci chyba najbardziej polubiłam tatę Moniki i jej nadopiekuńczych braci, którzy pojawili się przy niej, by ją wspierać, gdy stała się podejrzaną numer jeden. Za to niejaka Magdalena, zwana przez wszystkich Zdzirą, zastępczyni Dagmara, która od pierwszego dnia pracy zapałała do Moniki nienawiścią, a zaraz po morderstwie zniknęła bez śladu, to największe zaskoczenie tej powieści, bo…. Nie, stop! Niczego więcej nie napiszę, bo jeszcze bym się wygadała.
Akcja powieści płynie warto, bez zbytnich dłużyzn i przynudzania, dialogi są zabawne, historia wciąga czytelnika niemal od pierwszej linijki tekstu i ma …dość zaskakujące zakończenie – i nie mam tu na myśli rozwiązania zagadki morderstwa.
Jedyne do czego mogę się przyczepić to wątek miłosny, który niby jest, ale tak naprawdę prawie w ogóle go nie ma. I prawdę powiedziawszy to przy boku Moniki najchętniej widziałabym kogoś innego – każdy, kto tę powieść przeczyta łatwo odgadnie kogo mam na myśli. Mam nadzieję, że powstanie druga część tej opowieści, bo parę spraw należałoby jeszcze wyjaśnić i dopowiedzieć.
Aaaa i jeszcze coś – Dagmar rzeczywiście ma coś z diabła – jest diabelnie przystojny, szatańsko uwodzicielski, miewa szatańskie pomysły i czarci spryt, ale z czasem Monika też zmieni się w istną diablicę i dlatego trudno jednoznacznie powiedzieć kogo tu i komu diabli nadali, bo jak się kobieta uprze to diabła przegada i że nie taki diabeł straszny jak go malują.
Świetna książka – naprawdę polecam!!!!