Dziewczyna, która igrała z ogniem- S. Larsson (pinks)
Napisane: 13 listopada 2010, o 13:09
Nie jestem wybredna i kocham literaturę pop ale kunszt pisarski o którym tyle się pieje ... pomysł fajny ok ... ale o jakim kunszcie pisarskim mówimy ...
Raz styl wiadomości radiowych a potem sobie nagle przypomina sobie, że ludzie mają uczucia i zaczynają "padać z wrażenia" albo "wytrzeszczać oczy".
Nużące opisy zakupów w Ikei z detalicznym wyszczególnieniem marek i nazw przedmiotów- jak jakieś product placement, oraz facetów, którzy to potem montowali ...
Przezroczyste postaci- od razu jasne kto w tym tomie jest do odstrzału.
Wielokrotne powtarzanie pełnych imion i nazwisk bohaterów co akapit- ok, nie jestem sklerotyczką, pamiętam.
Ni z gruszki ni z pietruszki opis "wolnego" związku Berger, który nijak się ma do akcji, chyba tylko żeby przypomnieć, że Michael jest najlepszy w łóżku na całej półkuli północnej, ale sorry- jest taki papierowy, że trudno mi w to uwierzyć i przespać się z nim ochoty nie mam, chociaż nie jestem lesbijką.
Mam wrażenie, że czasem wg Larssona wielokrotne powtórzenie czegoś ma sprawić, że czytelnik szybciej uwierzy.
Ani razu nie zastanowiłam się nad jakimś zdaniem z poczuciem, że autor posiadł umiejętność celnego użycia języka.
Salander jak zwykle ratuje całość ale co z tego skoro wyjęła piercing, przestała już być dziwadłem i musimy znosić rozmaite cudze podziwy i zadziwienia jej poczynaniami.
Ogólnie podobały mi się polityczno-społeczne odniesienia, główne rozwiązania w 1. i 2. tomie (zaskakujący obrót w t. 2) ale mam wrażenie, że ktoś powinien był solidnie przysiąść nad tekstem z nożyczkami. I grubym czarnym flamastrem.
Z pewnością doczytam tom. 3 - mam też nadzieję, że rodzina zleci komuś kontynuację serii bo podrobić styl pana Larssona, jeśli zostawił jakiś spis treści to doprawdy nie jest żadna sztuka.
Wystarczy wchodzić po kolei do sklepów i notować co mają na półkach ...
Warto przeczytać dla Szwecji, społecznie kawał dobrej roboty i bardzo kształcące ...
Taka Szwecja dla początkujących
Raz styl wiadomości radiowych a potem sobie nagle przypomina sobie, że ludzie mają uczucia i zaczynają "padać z wrażenia" albo "wytrzeszczać oczy".
Nużące opisy zakupów w Ikei z detalicznym wyszczególnieniem marek i nazw przedmiotów- jak jakieś product placement, oraz facetów, którzy to potem montowali ...
Przezroczyste postaci- od razu jasne kto w tym tomie jest do odstrzału.
Wielokrotne powtarzanie pełnych imion i nazwisk bohaterów co akapit- ok, nie jestem sklerotyczką, pamiętam.
Ni z gruszki ni z pietruszki opis "wolnego" związku Berger, który nijak się ma do akcji, chyba tylko żeby przypomnieć, że Michael jest najlepszy w łóżku na całej półkuli północnej, ale sorry- jest taki papierowy, że trudno mi w to uwierzyć i przespać się z nim ochoty nie mam, chociaż nie jestem lesbijką.
Mam wrażenie, że czasem wg Larssona wielokrotne powtórzenie czegoś ma sprawić, że czytelnik szybciej uwierzy.
Ani razu nie zastanowiłam się nad jakimś zdaniem z poczuciem, że autor posiadł umiejętność celnego użycia języka.
Salander jak zwykle ratuje całość ale co z tego skoro wyjęła piercing, przestała już być dziwadłem i musimy znosić rozmaite cudze podziwy i zadziwienia jej poczynaniami.
Ogólnie podobały mi się polityczno-społeczne odniesienia, główne rozwiązania w 1. i 2. tomie (zaskakujący obrót w t. 2) ale mam wrażenie, że ktoś powinien był solidnie przysiąść nad tekstem z nożyczkami. I grubym czarnym flamastrem.
Z pewnością doczytam tom. 3 - mam też nadzieję, że rodzina zleci komuś kontynuację serii bo podrobić styl pana Larssona, jeśli zostawił jakiś spis treści to doprawdy nie jest żadna sztuka.
Wystarczy wchodzić po kolei do sklepów i notować co mają na półkach ...
Warto przeczytać dla Szwecji, społecznie kawał dobrej roboty i bardzo kształcące ...
Taka Szwecja dla początkujących