Strona 1 z 1

Prawdodziejka - Susan Dennard (•Sol•)

PostNapisane: 18 sierpnia 2018, o 11:51
przez •Sol•
Obrazek

Prawdodziejka mnie prześladowała. Na Lubimy czytać nagminnie natykałam się na pochwalne recenzje, trafiłam też kilkukrotnie na oferty sprzedaży, aż w końcu dopadłam w bibliotece. Właściwie… Weszłam i ona tam była. Czekała.
Znak nie?
Nie. Srak nie znak.
Dziękuję wszelkim bogom, bożkom, boginkom i innym, że nie skusiłam się na kupno tego gniota. Nie wiem czemu i z jakiej racji to mi tak lazło w oczy, bo okazało się książką totalnie nie dla mnie.

Sarah J. Maas lubię, więc na dodatek jak zobaczyłam że firmuje to swoim nazwiskiem mało nie poplułam się z ekscytacji. Potem patrzę, jest mapka! No kolejny miniorgazm, bo ja sroczka mapkowa, uwielbiam. Inne czary, fantastyka, jeszcze bohaterka czuje jak delikwent kłamie, no wypisz wymaluj jak kochana Nevada z Hidden Legacy od Andrewsów.
No książka dla mnie. Mhm. Zaliczyłam upadek z piedestału na jaki próbowałam tę Prawdodziejkę wsadzić.

Zasypiałam. Męczyłam. Czytałam przekonując się że jeszcze jednak kartka i rzucę, no dobra do końca rozdziału, do setnej strony albo jeszcze do innej.
Nie dałam rady mówię uczciwie. Nie przeczytałam całości, może po tej magicznej barierze 100 stron nagle autorka doznała objawienia i zaczęła umiejętnie prowadzić narrację.
Do momentu doczytania był to chaos. Pani Dennard totalnie nie czuje świata który stworzyła. Nie rozumie go, ani praw nim rządzących. Super, gdy autorka pozwala żyć swoim bohaterom, a sama jest tylko kronikarzem, ale to nie ten adres, wrzućcie wsteczny. Susan D. gubi się we własnych myślach, wyobrażeniach. Za dużo wzięła sobie na barki, bo stworzenie całego świata, geografii, religii, kultury, a do tego jeszcze magicznej strony jak te wszelkie prawdo-, wiatro-, pływo-, więzio- i inno- dzieje i podział i cała otoczka… Szkoda że Maas nie powiedziała koleżance – ‘wstrzymaj konie siostro!’

Nie wiem czy jest sens pisać o bohaterach. Może i są prawdziwi, ale nie polubiłam ich. To znaczy… Za dużo powiedziane, nie polubiłam. Są mi obojętni, nie śledziłam ich losów z zapartym tchem, nie przejmowałam się tym co się z nimi stanie.
Może moim problemem jest fakt, że trochę książek przerobiłam, a ta bardziej trafi do początkujących książkoholików. Albo umiejących wrzucić bardziej na luz, może umiejących docenić coś słabszego.

Miało być odświeżająco i inaczej, było chaotycznie i nudno. Za dobre chęci, za próby wyjścia ze schematu i nie zrobienie z tego erotycznej rąbanki nie dam jednej gwiazdki lecz trochę więcej ;) ale szału na tę pozycję nie zrozumiem.

Nie każdy musi pisać, naprawdę. Na szczęście też nie każdy musi czytać każdą wydaną lub zaczętą książkę do końca.
To miała być przyjemność, nie była. Karać się nie będę ;)