Strona 1 z 1

Trup na plaży i inne sekrety rodzinne - Aneta Jadowska (•Sol•)

PostNapisane: 10 lutego 2018, o 23:38
przez •Sol•
Czerwcowy poranek, pusta plaża i... trup.
Kiedy Magda Garstka wraca po studiach do rodzinnej Ustki, nie spodziewa się, że czeka ją najbardziej ekscytujące lato w całym życiu. Zatrzymuje się w pensjonacie, który prowadzi jej babcia, rozpoczyna pracę w kawiarni i niedługo później... znajduje zwłoki. Kim był martwy mężczyzna? Jak zginął i czego szukał w pensjonacie Garstków? Śledztwo utknęło w martwym punkcie, a Magda, córka policjanta, wbrew ostrzeżeniom postanawia zostać detektywem. Co prawda komuś zależy, aby czym prędzej wyjechała z miasteczka, ale tym pomartwi się później. Zwłaszcza że sprawa zagadkowego trupa wydaje się powiązana z pewną rodzinną tajemnicą...
Rozrywkowy kryminał w stylu Joanny Chmielewskiej dla trzech pokoleń kobiet.
Każda rodzina trzyma trupy w szafie. W niektórych domach szafy są większe.

Zacznijmy od tego że to nie do końca jest kryminał. Kryminał kojarzy nam się z akcją skupioną na śledztwie, napięciem, sensacją, okrywaniem krok po kroku kawałków zagadki a nierzadko i kolejnymi trupami.
Tu trup jest w sile sztuk jeden. I właściwie wcale ani odnalezienie ani poszukiwanie prawdy jakoś nie elektryzuje.
Przejdźmy teraz do opisu na tyle okładki. ‘Magda wraca po studiach do rodzinnej Ustki.’ Zgoda, przyjeżdża, ale decyzja o pozostaniu jest nadal w powijakach. Ona bardziej przyjeżdża na wakacje. ‘Zatrzymuje się w pensjonacie’ – nie. Zatrzymuje się w domu babci i z tego co rozumiem, w swoim dawnym domu, a w pensjonacie pracuje. ‘postanawia zostać detektywem’ – na myśl przychodzi nam od razu że zatrudnia się w policji, albo zakłada agencję jak Krzyś Rutkowski. NIE. Ona na własną rękę i totalnie amatorsko szuka śladów, wraz ze swoją kuzynką.
A że dziwnym trafem, przypadkiem, natyka się na dowody, lub świadkowie sami paplają… To inna bajka ;) Zbiegów okoliczności to my tu mamy po korek. Magda zupełnie przypadkiem trafia na tropy w śledztwie które policji nie przyszły go głów, A dziwne bo policja ma swoje metody działania i to jest jedna z nich. Tu jednak nie, w ogóle mocno w inną stronę.
Ogólnie treść powieści można w dużym stopniu przewidzieć. Np. to czemu mini-Garstka nie zamieszkała z babcią w swoim starym domu. Dla mnie jasne od pierwszego kopa a wychodzi na koniec książki. Nawet powiedziałabym że podejrzewałam o większą zawiłość a to takie całkiem… Proste.

Jeszcze odniosę się do kwestii stylu Joanny Chmielewskiej. Dla mnie to była zachęta bo nie jest tajemnicą, że Chmielewską kocham. Ale nie, nie, nie ;) Zgoda jest klimacik nadmorski, kojarzący się może ociupinkę ze Złotą Muchą wcześniej wspomnianej, ale to tyle ;) no dobra, jest narracja pierwszoosobowa, ale Jadowska zawsze tak pisze a Joanna pisała różnie.
Dlatego opis wprowadza w błąd, ale z drugiej strony to dobrze. Nie mamy kolejnej Szwai która spisuje dosłownie całe zdania. To na plus.

Trupa na plaży nazwałabym lekkim obyczajem komediowym z dodatkowymi wątkami. Kryminalnym oczywiście, oraz romansowym. Romans pojawia się gdzieś w połowie, właściwie jest zarysowany, żeby potem zniknąć niemal aż do końca. Nie dochodzi do niczego konkretnego, tu kłania się kontynuacja i cała nadzieja w niej.
Komediowo jest na pewno bo Anetka ma lekkie pióro co nie raz pokazała. Książka jest o wiele lżejsza od jej fantastycznych tworów, tam natłok postaci i wątków był ogromny, tu mamy leniwe tempo, letnie i takie optymistyczne.
Wiadomo, w tle są jeszcze tajemnice rodzinne, które ciekawią mocniej i są bardziej rozbudowane niż rozwiązanie zagadki trupa i sam trup. Bo jak wspominałam, on jest taki nijaki.

Uważam że określenie tej książki mianem pierwszego kryminału Jadowskiej jest błędem. Krzywdzi czytelnika który sięga po książkę umieszczoną w dziale do którego się nie nadaje.
Obyczaj z zagadką, obyczaj z wątkiem detektywistycznym tak, ale nie kryminał!
Chociaż nie można autorce odmówić przygotowania – research zrobiony na medal, nie ma co.

No i co wreszcie! Nie ma Marysuistycznej Dory Wilk. Magda Garstka może i nie jest jakąś antybohaterką, bo szybko ją można polubić i za dużo nie można jej zarzucić, ale jest bardziej ludzka. Jest lekkim leniwcem łakomczuszkiem, jest ciekawska i niepokorna, jest bardziej ludzka tak po prostu.
Chociaż… Jadowska bardzo się stara by wrócić na marysuistyczną ścieżkę. Walczy sama ze sobą. Bo z jednej strony to Magda jest taka jak wcześniej pisałam a z drugiej… Za mądra, za mocno dojrzała, psycholog, terapeuta i trener personalny w jednej małej, 23-letniej osóbce. Hm ;)
W ogóle bohaterów autorka stworzyła bardzo przyjemnych. Aż się chce jechać do Wielkiej Niedźwiedzicy by poznać Garstków i resztę towarzystwa ;)

Na koniec pozostawiam jeszcze kwestię paranormalności w książce. W zasadzie powiedziałabym że to zależy od czytelnika, jak odbierze te momenty.
Dla ciekawskich:
Spoiler:

Można to uznać za rozbujałą wyobraźnię głównej bohaterki i to z powodzeniem. Ale kto będzie chciał widzieć w tym element paranormalny też problemów mieć nie będzie ;)

Ogółem – nie jest to pozycja Must Read. Jest przyjemnie, jest ciekawie i na pewno inaczej od standardowych powieści autorki. Ale nie poleciłabym tej książki jako świetny kryminał. W sferze obyczajowej też się niezbyt wyróżnia.
Podejrzewam że dość szybko zapomnę co w tej książce było, chociaż przeczytania nie żałuję.

PostNapisane: 11 lutego 2018, o 18:37
przez ewa.p
Też mi sie dobrze czytało,choc podobieństw do Chmielewskiem się nie dopatrzyłam.Na pewno działą odstersowująca,można sie dobrze bawić czytając tę książkę i na pewno można się przy niej pośmiać

PostNapisane: 11 lutego 2018, o 18:57
przez •Sol•
a tak jest reklamowana jako powieść dla wielbicielek Chmielewskiej ;)
i blurb i określenie tego jako kryminał są dość mocno mylące. I krzywdzące.

lekka książka zgoda, uśmiechnęłam się, nawet mocno w momencie z wieczorem panieńskim i pijanymi jednorożcami ( :evillaugh: ) ale Jadowska chwilami trochę płynęła.
Jak z Przystanią... Szlachetne to ale za dużo w jednej książce naładowane...

PostNapisane: 12 lutego 2018, o 21:31
przez ewa.p
ja sie śmiałam jak czytałam opis magdy znajdującej trupa,no śmieszyły mnie strasznie zdania ja opisujące.Nawet nie jako humor sytuacyjny,ale zabawnie to było opisane.No a pijane jednorożce były niezłe.i mowa motywująca niedoświadczonego striptizera takoż