The Silent Fountain - Victoria Fox (Viperina)
Napisane: 29 października 2017, o 10:02
Łał. Od czego by tu zacząć... Chyba od tego, że ciężko tę książkę przypisać do jakiegoś gatunku, bo jest w niej po trochu wszystkiego: romansu (dwie, a nawet trzy historie miłosne), suspensu (po kolei odkrywamy, co wydarzyło się w życiu obu bohaterek), obyczaju (opis drogi na szczyt gwiazdy Hollywood), a nawet horroru.
Po kolei: akcja książki dzieje się w dwóch osiach czasowych: współcześnie, we Włoszech (i częściowo w Wielkiej Brytanii), i w latach 1972-1988 w USA i we Włoszech. Zaczyna się od tego, że, współcześnie, główna bohaterka, Angielka Lucy, przyjmuje ofertę pracy jako służąca we włoskiej posiadłości, Castello Barbarossa, położonej nieopodal Florencji. Wiemy, że Lucy musi wyjechać z Anglii, że musi uciec przed skandalem. O tym, jaki to skandal, co wydarzyło się w życiu Lucy, na czym polega jej zbrodnia, dowiadujemy się powoli, autorka podrzuca nam po kolei puzzle, z których układamy sobie tę historię.
Właścicielką włoskiej posiadłości jest dawna gwiazda Hollywood, Vivien Lockhart, o której przeszłości na początku wiemy tylko tyle, że zamieszkała we Włoszech z mężem, włoskim lekarzem, Giovannim Morettim oraz jego siostrą. Wiemy także, że w latach osiemdziesiątych wydarzyła się tam jakaś tragedia, ale na razie nie wiemy jaka.
Posiadłość jest wielka, zapuszczona, gotycka w klimacie, wiecie, te wszystkie pozasłaniane prześcieradłami obrazy i meble, wyblakłe dywany, wszechobecny kurz, martwa fontanna z wielką rybą i... zaledwie troje mieszkańców: Vivien, jej asystentka Adalina i Salvatore, trochę służący, trochę ogrodnik, trochę szaleniec. Dołącza do nich Lucy. Od początku, niczym w zamku Sinobrodego, dostaje od Adaliny wyraźne instrukcje, gdzie nie wolno jej wchodzić, które części pałacu będą dla niej niedostępne. No i nie udaje jej się od razu spotkać z gospodynią, która jest samotniczką, nie przyjmuje gości, a wychodzi tylko do lekarza. Bo Vivien umiera.
Historia Vivien jest bardzo ciekawa, od samego początku, nie będę jej opowiadać, wspomnę tylko, że w miarę lektury dowiadujemy się o jej ciężkim dzieciństwie (ojciec pastor sadysta), o ucieczce z domu, życiu w Los Angeles, i wreszcie poznajemy jej przyszłego męża, a potem z niedowierzaniem śledzimy historię dziwnego trójkąta: Vivien, jej mąż i Isabelle, jego siostra. Nie, to nie jest "taki" trójkąt. To dużo bardziej zawiła i tragiczna historia.
Tajemnica Lucy też jest ciekawa i ją także poznajemy stopniowo.
Książka jest dobrze napisana, spójnie, z umiejętnym dawkowaniem kawałków układanki, tak by czytelniczka mogła sobie wszystko sama poukładać. I, co ciekawe, są naprawdę momenty, kiedy wątpi się w to, kto naprawdę jest szalony i czy pozór jest tylko pozorem. Jeśli dorzucimy do tego ciekawe wątki obyczajowe, gotycki nastrój i wcale nieoczywiste zachowania bohaterek, to wyjdzie całkiem ciekawy melanż.
Daję 9/10.