Strona 1 z 12

Miłość i seks na ekranie

PostNapisane: 4 stycznia 2008, o 01:32
przez Gość
Nasz ulubione sceny filmowe - te mocno romantyczne jak i bardziej ogniste wedle gustów i upodobań ^_^


***
Do mnie należy zaszczyt podania pierwszego wątku i będzie to z "<span style="font-weight: bold">Ostatniego Mohikanina</span>" (mam na myśli ten z 1992r. a nie z 1936r.).

Tutaj jednak mogę zdziwić, bo osobiście, to podobała mi się mini-historia, która zakończył się tragiczną śmiercią - między siostrą głównej bohaterki (Cora Munro), <span style="font-weight: bold">Alice Munro</span>, a "bratem" Sokolego Oka/Nathaniela, <span style="font-weight: bold">Uncasem</span>.

Chyba nie muszę wyjaśniać, dlaczego mi się spodobał, ale dodam tylko, że ich śmierć spowodowała u mnie fontanny łez.

Ponoć rolę Alice bardzo okrojono w montażu, a szkoda - może więcej ciekawych scen z pewnym Indianinem by się pokazało...



A teraz kolej na was Obrazek

PostNapisane: 4 stycznia 2008, o 21:47
przez aga1987
Mnie również wzruszyło uczucie Unkasa i Alice, ale nadal twierdzę, że najpiękniejszą sceną romantyczną jest fragment filmu "Joe Black", który znalazłam na youtubie

http://pl.youtube.com/watch?v=e8diddHGGpM

PostNapisane: 4 stycznia 2008, o 21:53
przez Lilia ❀
Haha!

wiedziałam, ze któraś z was na samym początku nawiąże do Joe Black. a nie mówiłam, Kat Obrazek

PostNapisane: 4 stycznia 2008, o 22:03
przez aga1987
Dlaczego nie, przecież ten wątek tego dotyczy. Jest jeszcze piękna klasycznie romantyczna scena w nieśmiertelnym "Dirty dancing", który to bardzo fortunnie przekształcono w "Wirujący seks"

PostNapisane: 5 stycznia 2008, o 02:02
przez Gość
Ostatnia ekranizacja "Upiora w Operze", zawsze wzrusza mnie do łez scena kiedy bohaterka całuje upiora a ten pozwala jej odejść... :cry: Obrazek

Czemu ona z nim nie została? Why, oh why?

PostNapisane: 5 stycznia 2008, o 02:39
przez fanka
tak tak upior w operze oj zawsze mi go szkoda

ze dziewczyna wybiera tego mdlego fircyka

PostNapisane: 5 stycznia 2008, o 13:12
przez pinksss
Bój się Boga- w piwnicy??? Obrazek

PostNapisane: 5 stycznia 2008, o 14:40
przez Gość
Ja bym z nim została wszędzie:P

PostNapisane: 5 stycznia 2008, o 18:54
przez pinksss
tak, jasne Obrazek



chociaż mnie też brały motywy z upiora aczkolwiek z tego telewizyjnego z 1989 lub 1990 z Teri Polo, aczkolwiek lubię Webbera to jako musical Upiora mniej kocham Obrazek

PostNapisane: 6 stycznia 2008, o 18:01
przez domini
Dla mnie najpiekniejszym motywem miłosnym, choć nieszczęśliwym pozostanie na zawsze Przemineło z wiatrem. Nigdzie nie ma p[iekniejszych scen miłosnych.

PostNapisane: 6 stycznia 2008, o 18:04
przez pinksss
prawda Obrazek szczególnie ostatnia scena Obrazek



a co powiecie na Północ-Południe???

bo ja jeszcze do siebie nie doszłam od pierwszej projekcji Obrazek



<span style="font-size: 24px; line-height: normal">W imieniu administratorów i moderatorów uprzejmie proszę o rozszerzanie opisów filmów o fabułę i obsadę lub recenzję. Z góry dziękuję!</span>

PostNapisane: 7 kwietnia 2008, o 18:37
przez Madeleinee
taaa Przeminęło z Wiatrem jest piękne, chociaż za każdym razem jak oglądam to wymyślam Scarlet od idiotek...

Jednymi z moich ulubionych wątków (też nieszczęśliwych) romantycznych są: Anna i król, Malowany welon, braveheart (wątek z żona)...jest tego więcej ale teraz nie pamiętam... Do pozytywnych zaliczam od course pretty woman jak również wolno rozwiających się związek z teorii spisku Obrazek

a i byłabym zapomniała najbardziej zabawny i rozczulający...Ania i Gilbert z Ani z zielonego wzgórza i dalszych części (film też był super, świetni aktorzy) Obrazek

PostNapisane: 7 kwietnia 2008, o 19:36
przez Dorotka
Ja też mam ogromny sentyment do Ani i Gilberta, za to "Przeminęło z wiatrem" działa na mnie jak płachta na byka. Nie lubię Scarlett, dla mnie to rozwydrzona smarkula, która chciała, żeby wszystko kręciło się wokół niej. Film oglądam tylko dla rewelacyjnej Vivien Leigh grającej Scarlett O 'em, chociaż oczywiście wolałabym inne, szczęśliwsze, zakończenie.

PostNapisane: 7 kwietnia 2008, o 21:59
przez Fringilla
filmowa Scarlett też mnie wkurza - zdecydowanie odmienna i mniej dojrzała od książkowego pierwowzoru.. Obrazek

PostNapisane: 8 kwietnia 2008, o 17:20
przez Madeleinee
mnie tam w książce też wkurzała...tzn nie cały czas...chodziło mi tylko o jeden motyw...Jak ona mogła być tak ślepa i woleć Ashley 'a!!! Gdzie to dziewczę miało oczy....

PostNapisane: 8 kwietnia 2008, o 18:29
przez Fringilla
a to był dobry motyw - jedna z teorii głosi, że Scarlett ma osobowość kobiety dominującej i potrzebny był jej ashleyowy typ Obrazek

PostNapisane: 8 kwietnia 2008, o 19:03
przez Madeleinee
mało życiowa ta taeoria Obrazek co prawda przeciwieństwa się przyciągają ale trudno stworzyć im trwały i solidny związek (oczywiście są wyjątki) Oni byli całkiem inni...Ona silna i wytwała, on łatwo upadający na duchu; ona pełna energii i życia, on hmm no taki rozmymłany, bez wyrazu, nudny; Ona twardo stąpająca po ziemi materialistka, on marzyciel i idealista; ona łatwo odnajdująca się w nowej sytuacji, on woli tkwić w starym systemie; Ona idąca po trupach do celu, on (prawie) zawsze honorowy... Pożarła by go żywcem! dodatkowo Rhett był dla niej idealny gdyż mimo iż sam był silny i niezależny nie dominował jej! cieszył się, z tego jaka ona jest, to się mu w niej podobało! Nie tłumił jej prawdziwej natury...ehh wybaczcie ten mega offtop...

PostNapisane: 8 kwietnia 2008, o 19:33
przez Fringilla
ale dla scralett ashley był dobry na początkową fazę - osobnik taki jak Rhett mimo wszystko zdominowałby nastoletniego podlotka, chcąc nie chcąc - scarlett instynktownie się przed tym broni...

scarlett ma czas na rozwój w sumie samodzielny [bo wymuszony okolicznościami] - bez obecności męskich osobnikóww okolicy, którym trzeba się podporządkować.



a Rhett, stary lis, czekał.

PostNapisane: 8 kwietnia 2008, o 19:38
przez Madeleinee
no tu masz rację, że na sam początek rhett nie byłby odpowiedni.. a potem się biedak nie mógł wstrzelić...jak nie jeden, mąż to drugi! ale i tak strasznie długo to trwało zanim ona doszła do tego, że Rhett to ten jedyny! co ja już wiedziałam od początku Obrazek i dlatego mnie to tak irytowało... a żeby akurat pozostać w miarę w temacie co sądzisz o kontynuacji tego wątku rom. w wersji serialowej?

PostNapisane: 12 kwietnia 2008, o 01:01
przez Lolka xD
Pearl Harbor - nic dodać nić ująć...

PostNapisane: 12 kwietnia 2008, o 11:21
przez pinksss
czy ja wiem, ja bym temu ujęła wszystko Obrazek

PostNapisane: 12 kwietnia 2008, o 12:23
przez Madeleinee
w moim odczuciu Pearl H bardziej pasuje do tematu koszmarne filmy...

PostNapisane: 12 kwietnia 2008, o 16:37
przez Liberty
Ja na tym filmie przez pierwszą połowę zasypiałam, a przez drugą krzywiłam się na widok co raz bardziej patetycznych scen. Też bym to dodała do koszmarnych filmów.

PostNapisane: 12 kwietnia 2008, o 16:57
przez pinksss
"jestem bohaterem ale wcale się tak nie czuję" może to nie dosłowny cytat ale taka była kwestia, czysta kpina, nie? Obrazek

PostNapisane: 12 kwietnia 2008, o 19:18
przez Lolka xD
Och no wiecie... Pearl Harbor to klasyka. Coś jak Casablanka, Przeminęło z wiatrem itp.

Żeby na tym zasypiać?! Toż to grzech! Na Step up to rozumiem, ale na tym?