Romantyczne – ale nie tylko – opowieści filmowe, serialowe i teatralne Od filmów kostiumowych po azjatyckie dramy Na co czekamy, co polecamy, co odradzamy...
Obecnie polecam jedyną rzecz, jaką oglądam oprócz Halo (który wyczerpuje moje możliwości oglądania militarnych opowieści obecnie... bo tez przyjemnie zaskoczył pod tym względem i w ogóle się da oglądać mimo wszystko): Outer Range. Jest tam wszystko i jeszcze więcej dla miłośników takich jak ja Diany Palmer Gatunki: łał, czego tam nie ma... neo-western, paranormal, slice of life, thriller... Długie piękne i ciche ujęcia, prawdziwi współcześni ranczerzy, przywiązanie do ziemi i rodziny oraz tradycji, życie niewielkich acz zasobnych miasteczek Wyoming... Zbrodnia, tajemnica i zagubienie. Atmosfera między Twin Peaks, Yellowstone a Westworld. No i świetna realizacja (zdjęcia... aktorstwo...
Ogólnie na 100% przekonał mnie fragment, w którym potencjalny sponsor kampanii kandydatki na szeryfa pyta ją: "Od dekad widujemy tu mastodonty. Co zamierzasz - jako szeryf - z tym zrobić?"
50% za mną (serial ma 8 odcinków, po 2 co tydzień).
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Zaczyna się. W tym sezonie chyba rekordowa liczba tytułów poszła pod nóż. Co prawda to głównie efekt sytuacji z CW, ale jednak...
W każdym razie zdejmują Dynastię. Się poryczę chyba, ostatnia guilty pleasure...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Właśnie widziałam, że Dynastia poszła się... Słaboooo... chociaż prognozują, że dzięki temu genialną Elizabeth zobaczymy w czymś innym, ale to słabe pocieszenie. Choć nadal chyba 2 sezony do nadrobienia mam, bo Adam mnie doprowadził do stanu przedzawałowego, gdy
Spoiler:
podpalił rafinerię Carringtonów
i od tamtej pory mam lekkiego focha
U mnie jeszcze ciągle Outlander. Tak mam czas, że przez półtora roku obejrzałam... 3 sezony
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Tę dwójkę obejrzę nawet w musicalu Oglądam głównie dla załogi z Elizabeth na czele obsada bezbłędna.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
No zespół aktorski jest świetny. Ale ja lubiłam 1 i 2 Cristal, lubię Blake'a i właśnie naj Fallon. A no i Sammy A Adam... Jego to bym najchętniej lała, zaraz obok jego mamusi po...banej
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Bardzo udany socjopata, doceniam Tylko ostatnia Crystal trochę bezbarwna, ale to może na tle 2 pierwszych... Albo słabsze ma wątki w swoich sezonach... Nawet pozornie bezbarwny Liam na tle tej gromady świrów się broni dzielnie. I dodatek w postaci Amandy też się sprawdza.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Fakt, pod tym względem się udał, ale mnie irytuje Bardzo bezbarwna w taki nijaki sposób. Okej, na tle... Nie wiem, czy myślimy o tym samym, ale w porównaniu właśnie z Liamem - ona jest nijaka i nudna, a on może nie tyle bezbarwny, co spokojny, jest taką ostoją i równowagą dla reszty porypańców. A 3 Cristal nie jest nawet tym, ja nawet nie pamiętam za bardzo, jak ona wygląda. No szkoda, że odeszła ta z 2 sezonu, fajna była. A u mnie może też robić to, że nie lubię zmian aktorów. Jedna postać - jeden aktor/ka. Z Alexis też miałam problem, choć tu umotywowali całkiem spoko. Amanda, Amanda... Przypomnisz?
A i Dominique - tu nie lubię postaci w ogóle. Nie że jest nijaka, tego zarzucić nie można, ale nie ma tej klasy.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Tak, Liam mąż/narzeczony/mąż Fallon. Fajnie wyszedł chociaż na papierze nie wyglądał zachęcająco. W pewnym momencie się z tego zrobiła taka jazda, ze jak nie lubię zmian aktorów, to tu już macham ręką (po "Dorotka w Krainie Oz"). Amanda to kolejne zaginione dziecko Carringtonów - się pojawia chyba pod koniec 4 sezonu, bo biednego Stevena na stałe chyba wyautowali.
Hm, a do sceny ratowania Kirby z sekty przez Fallon i Adama dotarłaś? Nie wspominając, że pierwszy duet z Blake'iem w odcinku z szalonymi wizjami musicalowymi Fallon był rewelacyjny
Z Dominique na początek nie bardzo wiedzieli, co zrobić ale naprostowali - teraz jak dla mnie kalsę ma i to jest zabawnie podkreślane w zestawieniu z Alexis "White Trash" Carrington Ogólnie najfajniej jest, jak są razem. To nawet nie spoiler: ostatnio wzięły się elegancko za kudły w tv live
A propos oper mydlanyc, ale na poważnie: platforma N ma teraz południowoafrykański Savage Beauty. Ciekawostka, nie jakiś odkrywczy ale coś innego: taka Dynastia plus podwójne żony, lokalne religie i bezproblemowa wiara w magię jako codzienność a nie egzotyka, i mnóstwo innych smaczków. A co najciekawsze: nie ma tam kobiet, hm, szczupłych na amerykańsko-azjatycko-europejski sposób, a to opowieść o Pięknych i Bogatych w branży urodowej. Inne kanony i to jest mega fajne do oglądania.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Pół roku 2022 i parę rzeczy się przewinęło, ale bez szaleństw ilościowych...
Wspomniany wyżej południowoafrykański Savage Beauty aka Piękna i zemsta obejrzałam i polecam jako bardzo porządną, nie za długą telenowelę Tytuł mówi wszystko. To będzie jedno z odkryć 2022, bo chyba pierwszy serial u mnie z tego regionu i od razu podziw i szacunek Acz niestety zakończenie cliffhangerowe, więc...
Idą za ciosem, obejrzałam kolejną produkcję z RPA, aby sprawdzić, czy SB to wypadek czy norma Blood & Water tym razem klasyczny zestaw: prywatna szkoła, nastolatkowie w klimacie YA, tajemnica, poszukiwanie zaginionej siostry. I bardzo fajnie zrobione, takie opowieści o nastolatkach to ja rozumiem, takie YA to ja mogę Bardzo dobra realizacja - widać chyba większy budżet niż przy SB, bo i robione bardziej na eksport (bardziej etnicznie zróżnicowana ekipa, więcej angielskiego zdecydowanie w dialogach, bardziej "europejsko", bo i bohaterowie i okolica to trochę inna nisza i region). 2 sezony, delikatny cliffhanger, więc da się obejrzeć. Mozna obejrzeć na YT 1. odcinek na pełnym legalu
Ponadto skończyłam Outer Range aka Peryferia z 2022 - co prawda cliffhanger totalny, ale przyjemność czerpana z oglądania wysoka. Bawiłam się świetnie i polecam, jeśli ma się ochotę na... metafizyczne s-f z kowbojami i Nieznanym. Saga rodzinna u podstaw, dla miłośników porządnych obyczajówek... I dla mnie świetnie zrobiona, wizualnie w szczególności, moja bajka
Dołożyłam sobie jeszcze - bo nagle wysyp jakiś dokumentów o Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, cyli LDS, znanych u nas jako mormoni i słynących z wielożeństwa... - miniserial tez z 2022 Under the Banner of Heaven inspirowany prawdziwymi wydarzeniami (i książką reporterska o tychże): morderstwo kobiety i jej rocznej córki z początku lat 80. W roli głównej Andrew Garfield. Dobrze się ogląda! Utah bez upiększeń...
Plus Angelyne z cyklu "prawdziwe... no... historie" o pierwszej celebrytce świadomej, że można być sławną dzięki byciu sławną, i praktycznie wykorzystującej do tego technologie od końca lat 70. Zaczęłam, bo mam słabość do Emmy Rossum od czasu Upiora w Operze Mega fajne! Porównuję z Pam & Tommy o Pameli Anderson i całej tej historii z kasetą ze scenami erotycznymi, i wolę z wielu względów Angelyne, bo lepiej zdaje się rozumieć bohaterkę (albo inaczej: stara się). Ja tam nie wiem, ale widać, że Rossum przyłożyła mocno rękę do serialu, a swoje zrobiło to, że twórczyniami są kobiety w większym stopniu niz przy P&T. Nawet jeśli Angelyne, jak to Angelyne, nie wierzy, że ktokolwiek jest w stanie sensownie ją zagrać i zrozumieć. Trochę się dziwnie czułam po Pam & Tommy ze świadomością, że na koniec jednak wyszłam z większa wiedzą o facetach w życiu Pam niż jej samej. A Angelyne... ech W ogóle warto, aby zrozumieć wizualne obrazy z lat 80. i 90., a mam wrażenie, ze o niej nie opowiadano za bardzo mimo wielkich zasług.
O, i oczywiście 4. sezon Stranger Things. Nie to, że jestem fanką... z różnych powodów trochę "meh" stosunek mam do produkcji, ale ten sezon byl bardzo fajny i czekam autentycznie na 2 ostatnie odcinki. I Kate Bush! A co!
Ekhmm oglądam tez Kardashians. Dla mnie to jak oglądanie tego całego Beara Gryllsa... nie wiem, po co, format to inny wszechświat i ogólnie z podobnych powodów może kiedyś obejrzęPrehistoric Planet aka Prehistoryczna Planeta o dinozaurach z Davidem Attenborough Ale zajrzałam po Pam & Tommy oraz Angelyne Dzikie.
PS Tak, obejrzalam Moon Knight a teraz Ms Marvel zaczęłam, bo Mysz i MCU wciąż mnie trzymają w szachu Ale z ulgą stwierdzam, że przynajmniej nie palę się do nadrobienia zaległości w uniwersum Gwiezdnych Wojen.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Kojarzycie jak ja zawsze miauczę, że wkurza mnie trochę, że jak już w jakiejś produkcji pojawia się wątek związku LGBT, to prawdopodobnie w...9,5 przypadków na 10 musi to być relacja chłopak-chłopak? No to wszystko wskazuje na to, że właśnie znalazłam coś, co jest tym 0,5 przypadkiem, gdy będziemy mieli do czynienia z miłością damsko-damską .
Serial Życie seksualne studentek wydaje się być dokładnie tym, o czym marzyłam. Komediodramat (trzymajmy kciuki, żeby tego dramatu nie było tam jednak zbyt dużo), zasadniczo niezbyt długie odcinki, 2 sezon już został zamówiony, więc jeżeli na serio się wkręcę, to nie będzie wielkiego bólu, że tylko 10 epizodów i definitywny koniec. Recenzje też dają nadzieję na to, że czeka mnie kilka dni całkiem niezłej zabawy. Nie ukrywam, że mam dosyć wysokie oczekiwania .
To nie serial, ale: do obejrzenia wobec tego masz Crush, jesli nastrój na młodzież (wciąż licealną a nie studencką niestety) Bo też bez dramatoz
ŻSS mam na liście i nawet zaczęłam, ale trzeba się skupić, oglądając, a nie puszczać w tle, więc poczeka na jakiś sensowny urlop
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Niestety nie posiadam Hulu. W tym momencie za to bardzo intensywnie zastanawiam się nad Disney+ .
Bardzo możliwe, że po ŻSS zabiorę się za Netflixowego Heartstoppera, bo też słyszałam bardzo dobre opinie, a i "trailer" dostępny na N wydał mi się przeuroczy .
Później może Nasza bandera znaczy śmierć i Kemping .
A czemu ŻSS tylko w skupieniu? Po 1 odcinku historia w sumie nie wydaje mi się jakaś ogromnie skomplikowana .
O rany, obejrzałam Heartstopper To było... dziwne... Mam wrażenie, że uczucia podobne do tych kejti po przeczytaniu oryginału komiksowego
Banderę koniecznie
W skupieniu bo: po pierwsze dzielę seriale na te oglądane przeze mnie "w tle" (nie muszę widzieć i śledzić wzrokowo, wystarczą dialogi) oraz te wymagające jednak wzrokowego przyswajania. I to nie nakłada się na jakość, to po prostu kwestia... formy. I bardzo indywidualnych preferencji... Np. coś moż etez być wystarczająco sympatyczne, aby posłuchać, zerkając.
A po drugie: oceniam zwykle, czy coś ma potencjał wciągnięcia i czy opłaca się poświęcić czas po tym, czy właśnie same dialogi na początku potrafią wciągnąć w opowieść. ŻŚŚ na tyle mnie zaintrygował, że muszę znaleźć czas na pełne poswięcenie wzrokowo-słuchowe.
Np. Downton Abbey mogę oglądać w ramach powtórek, nie patrząc tak, mnóstwo rzeczy mi umknie, ale same dialogi wciąż "wystarczają" (ekhm, i dlatego tak dobrze pamiętam serial, bo nie tylko obejrzałam ale i przesłuchałam z 2 razy minimum).
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
A co to znaczy, że w pakiecie? Przecież jak się zarejestruję na D+, to nie uzyskam nagle dodatkowo dostępu do Hulu, co nie? Sorry, że zadaję może głupie pytania, ale...jest to dla mnie dosyć świeży temat i jeszcze nie jestem w tym do końca oblatana .
My z mamą nadal dzielnie tłuczemy DA. Jesteśmy już na 6 odcinku 4 sezonu. Trochę wolno nam idzie, ale to przez to, że...ja często utykam na wątkach, które wzbudzają we mnie choćby minimalny stopień irytacji (ostatnio była to na przykład ta cała Edna) i tak później wychodzi .
Jak najbardziej uzyskasz. Hulu należy do Disneya, więc w efekcie Disney udostępnia w ramach Disney+ co najmniej pozycje z linii tzw. Hulu Originals, ale też produkcje np. ABC takie jak Once Upon A Time / Dawno dawno temu, bo ABC należy do Disneya od dawna i ich rzeczy były własnie przez Hulu udostępniane... Skomplikowane, ale dlatego też np. z Netflxa wiele rzeczy zniknęło... Takie Crush jest dystrybuowane oryginalnie przez Hulu, więc u nas w PL wpada do pakietu Disney+. Ok, skomplikowane
Podsumowując: Disney+ oferuje część biblioteki spod marki/dystrybucji Hulu w Polsce.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Filmweb ma całkiem dobry system informowania, co jest u nas gdzie dostępne
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Tylko, że ja tak bardzo nie lubię tam wchodzić przez ich wkurzający interfejs .
W ogóle wiecie co sobie pomyślałam? Że wielka szkoda, że Disney do tej pory nie wykupił jeszcze DreamWorksa. Gdyby ich animacje też były na D+, to widzowie mieliby już chyba totalny komplet w tym temacie .
Rany, nie na dłuższą metę monopole są mega szkodliwe. A Mysz i tak położyła łapę na olbrzymiej masie zasobów i nie jestem fanką...
PS Filmwebu tylko do tego uzywam (żeby sprawdzić, co gdzie w polskiej legalnej wersji), reszta funkcji jest mega słaba.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Z monopolami tak to już jest: na początku nie przeszkadzają A w efekcie: kończy się zawężoną ofertą, windowaniem cen i przede wszystkim spadkiem jakości. Zawsze Monokultura w kulturze jest bardzo niefajna dla konsumenta.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Pomijając indywidualne preferencje Jakie ostatnie pixarowe filmy widziałaś? Bo właśnie się sama zastanawiam...
PS Wciąż jeszcze właśnie tego totalnego monopolu kulturowego nie mamy - cały czas mamy jednak do czynienia z eksperymentowaniem i ewoluowaniem na marginesach, w zderzeniach z konkurencyjnymi pomysłami i estetykami, dawaniem szans niszowym twórcom. Jest coraz trudniej, ale... Wciąż jeszcze mamy produkcje, które wychodzą naprzeciw oczekiwaniom (dajemy twórcy środki i prezentujemy odbiorcom, a ci oceniają, czy są na tak czy na nie) a nie są kreowane pod oczekiwania (sprawdzamy, jakie są preferencje, i tworzymy "byty doskonałe" dla wszystkich czyli dla mitycznej większości, czyli dla nikogo). A system zawsze się załamuje, gdy pojawia się dominacja jednej szkoły/reżysera/scenarzysty/realizatorów czy wreszcie aktorów. Oraz wyobrażenia o "doskonałej widowni" i przeświadczenia, że "fani wiedzą, czego chcą"
Uff, to jest mega szeroki temat i nawet nie wiem, z której strony by zacząć w odpowiedzi na "fajnie by było, gdyby wszystko by było razem w jednym miejscu"
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Ostatnim...chyba "Coco", chociaż też fragmentarycznie. Na własny użytek większość filmów oglądam właśnie w ten sposób. Głupi to nawyk, ale cóż ja poradzę, że tak mam i koniec ?
No dobra, to może napiszę tak: miło by było, gdyby kiedyś powstała taka platforma zewnętrzna (w sensie żaden już gigantyczny koncern, który tylko skupuje dla siebie udziały do innych firm, a raczej ogólne zrzeszenie wielu podmiotów), na której w pełni legalnie można by było obejrzeć absolutnie każdy film świata, w każdym języku świata. I coś podobnego w temacie książkowym .
Są różne sposoby, każdy ok Na marginesie: oglądałam Encanto z 10 razy od różnych momentów i achronologicznie, bo wciąż nie łapię, o czym jest ta opowieść
A to, co proponujesz, w teorii jest fajne, ale neoliberalny kapitalizm nie pozwoli, bo dlaczego miałby z zysków rezygnować (nawet gdybyś się zdecydowała zapłacić sumę wszystkich abonamentów naraz). Maks na co nam pozwolą, to baza wiedzy, gdzie co znaleźć.
*** A w temacie:
Obejrzałam piątkowo za jednym zamachem (to był długi wieczór) serial Jezioro aka The Lake. I to jakoś tak bardzo urocze było... Wszystko razem.
Rzecz się dzieje kanadyjsko w rejonie iście mazurskim, acz w wersji tej dzikszej / w stylu tudzież znanym nam sprzed lat minimum 30 Wakacyjnie w wynajętym domku ląduje ojciec ze swoją córką "biologiczną", nastoletnią na pograniczu rozsądnej dorosłości. Kolega po latach wreszcie powrócił z Australii i - jakkolwiek utrzymywał z nią kontakt (tzw. otwarta adopcja zachęcająca do utrzymywania z więzi z biologicznymi dziećmi/rodzicami) - to pierwsza okazja na faktycznie nie-wirtualne spędzenie wspólnie czasu.
Ogólnie historia jest powikłana acz optymistyczna: facet jest gejem i jako nastolatek miał dziecko z najlepsza przyjaciółką (klasyczne "prom night", gdy wiele osób ma okazję przekonać się nie tyle, czy seks jest fajny, ale z kim jest fajny). I jako rozsądni młodzi ludzie oboje postanowili oddać córkę do adopcji dorosłym, odpowiedzialnym ludziom mimo braku aprobaty rodziny obojga. Justin jest po rozwodzie i trochę próbuje jako trzydziestoparolatek uporządkować życie na nowo. I odwiedzić okolice związane z najlepszymi wspomnieniami z lat dziecinnych (eee.... no... w teorii...), zabierając swoją latorośl, aby poznała historie i tradycje rodzinne. Billie, zdecydowana dziewczyna z miasta, średnio docenia koncept, ale jest poukładana, więc ogólnie traktuje całą podróż jak na nastolatkę bardzo ok - z dużą dozą dojrzałej rezerwy i zadając rozsądne pytania, np. "jezioro jeziorem, a kto mierzy poziom zanieczyszczeń w tymże". Jest pływaczką, zna się na wodzie Kto bywał nad jeziorami, zna problem
Oczywiście pobyt nabiera cech komedio-dramatycznych, bo oto wychodzą na jaw szczegóły powiązane z rodziną, w tym w roli głównej występuje przyrodnia siostra bohatera Maisy-May, grana przez Julię Styles (!), która ze swoją rodziną spędza także lato nad jeziorem... w letniskowej willi odziedziczonej po swoim przyszywanym ojcu. A Justin był pewien, że tenże został sprzedany... I się robi zamieszanie...
Ogólnie odwieczny konflikt między rodzeństwem to oś fabuły, ale w tle jest sporo różnych innych radosnych watków, wszystko mimo wszystko ciąży zdecydowanie w strone komedii obyczajowej bez mega cięzkich tematów. To też obecnie trendowa opowieść o pokręconym pokoleniu Millenialsów (i starszych też!) zderzanych ze swoimi nastoletnimi całkiem w praktyce poukładanymi dzieciakami (jestem szczególnie fanką Czterech Córek jednej z drugoplanowych par - to jest ostra ekipa i ie ma zmiłuj). Wiele się dzieje, ale bez przesady też
Bardzo miłe i cały bezmiar jezior ochładza wizualnie w te gorące dni... Nie jestem fanką jezior (to mało powiedziane) ale nawet u mnie się nostalgia włączyła. 8 odcinków, krótko i na temat
***
I przy okazji: ekranizacja Będzie bolało Adama Kay poleca się dla wytrzymałych Jest Be Wishaw!
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin