Trochę recenzji kinowych
"Można Shah Rukh Khana zabić, a on i tak powróci" - ironizują recenzenci i dodają, że momentem kulminacyjnym najnowszego filmu z udziałem bollywoodzkiego gwiazdora "Om Shanti Om" jest... prezentacja nowej wersji klaty bożyszcza.
"OM SHANTI OM"
"Film ukoić ma wszystkie nastolatki: można Shah Rukh Khana zabić, a on i tak powróci. Choćby z zaświatów. A może tylko zza filmowych dekoracji? W Om Shanti Om bollywoodzki przemysł filmowy bezwstydnie dopieszcza sam siebie: pałętają się po ekranie reżyserzy, operatorzy, statyści i producenci, przemyka Superman przywieszony do lin, na zamówienie wybuchają pożary, by potem wszyscy mogli robić z siebie błaznów, gdy rozdawane są ichniejsze Oscary. Parodia?".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"Powiedzieć w Polsce, że Bollywood nudzi i irytuje, to prawie to samo, co przyznać się, że głosowaliśmy na Kaczyńskiego. Nie lubię kiczu, nawet po indyjsku. Om Shanti om też nie polubię. (...) Momentem kulminacyjnym dzieła, które - jak skromnie przyznają producenci - łączy w sobie wszystko co najlepsze w love story, kryminałach, musicalach i dreszczowcach, jest prezentacja nowej wersji klaty Shahrukh Khana. (...) Czysta ekstaza. Prawdziwa rozpacz".
Łukasz Maciejewski, "Dziennik"
"2 DNI W PARYŻU"
"Skromna, przezabawna komedia błyskotliwych dialogów i ciętych ripost. A przy okazji - trafny portret współczesnej neurozy w krzywym zwierciadle. (...) Delpy świetnie potrafi żartować na temat seksu, by słowa "miłość" nie używać wprost. Ma kapitalne ucho do dialogów. I - co udaje się też często Czechom - w pozornie błahej komedii potrafi przemycić zaskakująco trafną, choć przerysowaną diagnozę współczesnych emocjonalnych popaprańców".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"To rzecz bardzo zabawna i jeszcze bardziej niepoprawna politycznie. (...) Wyglądałoby na to, że Dwa dni w Paryżu to typowa komedia romantyczna, a jednak z miłością ma tyle wspólnego co Jerzy Urban z wiara katolicką. Owszem, opowiada o perypetiach zakochanej pary, lecz tak naprawdę jest błyskotliwym, ostrym i szalenie zabawnym komentarzem współczesności z całym jej społeczno-politycznym bajzlem".
Patrycja Pustkowiak, "Dziennik"
"KIEROWCA DLA WIERY"
"Polityczny obraz epoki jest dość typowy dla postradzieckiej kinematografii: podobnie jak w "Spalonych słońcem" mamy z jednej strony człowieka armii, porządnego, odważnego i pełnego godności (Stupka umie takich zagrać fantastycznie), z drugiej - choć to jeszcze chruszczowowska odwilż - wszeteczne, wszechwładne i praktycznie bezkarne "służby", których przedstawiciel okazuje się jednak zdolny do ludzkiego odruchu... Mnie się ten obraz wydaje bardzo już zmitologizowany, a finałowa rozgrywka - nieprawdopodobna".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"
"Kierowca dla Wiery to inteligentna opowieść o Rosji lat 60. Przez pryzmat banalnych czynności dnia codziennego Pawłowi Czuchrajowi udało się pokazać atmosferę czasów komunizmu. (...) W Kierowcy... drażni oczywiste zakończenie i dłużyzny. (...) Ale można w nim [filmie] odkryć nie tylko studium władzy komunistycznej, lecz również analizę każdej przemocy, niosącej upokorzenia, nietolerancję i strach".
Krzysztof Kwiatkowski, "Dziennik"
"OPOWIEŚCI Z NARNII: KSIĄŻĘ KASPIAN"
"Książę Kaspian to banalne kino akcji, zaskakująco brutalne (tak dosłownej przemocy w poprzedniej części nie było), ciąg przerywanych tylko na chwilę pojedynków i bitew. Nic to, że u Lewisa Piotr nie napada wcale na zamek Miraza, ale jedynie razem z Narnijczykami przed Telmarem się broni. Nic to, że Piotr (Moseley) i Kaspian (wyjątkowo drętwy Ben Barnes) są w książce naprawdę sympatycznymi postaciami, podczas gdy w filmie to para zarozumiałych, narwanych i twardogłowych pseudowojowników".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"Niewielka jak na współczesne standardy liczba scen stworzonych w komputerze nie uwalnia filmu Adamsona od odrobinę przydługich celebracji ciągu na siłę efektownych scen batalistycznych. Choreograficzna wymyślność kolejnych potyczek, bitew i pojedynków eksponuje wprawdzie realizacyjną maestrię, lecz monotonna seryjność tych scen starania filmowców poniekąd unieważnia. (...) W sumie jednak Książę Kaspian to film lepszy - mniej wtórny i schematyczny od poprzedniego".
Wojtek Kałużyński, "Dziennik"
Źródło informacji: INTERIA.PL