Dziewczyny! Dorzucę swoje 3 grosze w kwestii filmu
50 twarzy Greya.
Jako osoba, która książek z tej serii nie czytała, nie miałam żadnych oczekiwań i nie mam żadnego porównania. Na film wybrałam się wczoraj z moim lubym.
Cóż, nam się film podobał. Sceny seksu mnie nie zgorszyły. Scena z paskiem nie bardzo mi się podobała. Rozumiem, że miało być to mocne lanie, ale widać, że aktorce nawet się pośladki nie zaczerwieniły
Nie gorszą mnie też takie upodobania seksualne, ale wyjaśnienie przypadku Greya jest dla mnie zaskakujące, bo sugeruje, że tylko osoby po traumie mogą lubić dominacje.
Jak dla mnie jest to love story z pieprzykiem. Wszystko, co robi Grey, od samego początku, to łamanie tego jego świętego kontraktu. Widać, że się zakochał, a ucieka od tego uczucia aż się kurzy. Mam wrażenie, że ostatnia scena (z paskiem), to był rodzaj samoobrony - chciał przestraszyć Anę i się jej pozbyć.
Na drugą część na pewno się wybiorę. Razem z mężem