Kat, powiedz im. A co tam...
By Ci było raźniej, to przyznam się, że dwa dni temu, całkiem przypadkiem, trafiłam na "Perłę" na Romantice [leci o 13.00, kiedy akurat szykuję obiad] i zaczęłam ją oglądać. A co!
Bo tak w ogóle to ja lubię wyłącznie początki telenowel, kiedy jest mnóstwo napięcia, ale odpuszczam je sobie po jakims czasie, bo krew mnie zalewa, gdy oni tak przez sto odcinków schodza się i rozstają, związują się z innymi [i tym podobne bzdury]. Nawet w mojej ulubionej "Marii Emilii" mdliło mnie, kiedy oni nie mogli się dogadać, jak jedno chciało, to drugie nie, jak to drugie się namyśliło, to już temu pierwszemu przeszło. On był na nią napalony jak diabli, a ona mu ciągle powtarzała, że będzie jego, ale po ślubie.
I wiecie, co? Ucieszyłam się, jak w bodaj 91 odcinku, on nie wytrzymał i wziął ją siłą. I to aż dwa razy pod rząd.
Bo naprawdę było mi faceta żal.
To co teraz oglądasz, Kat?