Królestwo Mostu (cykl) - Danielle L. Jensen (Karina32)
Napisane: 10 marca 2020, o 08:46
"Królestwo Mostu" Danielle L. Jensen to kolejna już w tym roku młodzieżówka i kolejna bardzo dobra książka. Od kilku tygodni widziałam poruszenie wśród blogerek i na IG. Wszyscy bardzo polecali tę książkę, dlatego trochę się obawiałam. Ale niepotrzebnie, bo historia trafia zdecydowanie na półkę ulubionych i kolejne książki będą miały bardzo trudne zadanie żeby ją pokonać.
Trochę o fabule - Lara, dwudziestoletnia królewna, zostaje wybrana przez sadystycznego ojca do poślubienia ich odwiecznego wroga, króla Ithicany, Arena. Na mocy traktatu sprzed 15 lat ten związek ma umocnić sojusz między oboma krajami. Jednak Lara nie jest zwyczajną księżniczką, wychowaną pod kloszem delikatną panienką. Jest świetnie przeszkoloną wojowniczką, zabójczynią i szpiegiem. I zamiary jej ojca wcale nie są pokojowe. Wpajana jej przez lata nienawiść do Ithicany sprawia, że początkowo ślepo wierzy w przekazane przez ojca informacje. Szybko jednak okazuje się, że prawda niekoniecznie wygląda, tak, jak myślała, a jej mąż, Aren, daleki jest od narysowanego przez ojca obrazu brutala i tyrana. Lara zaczyna się więc wahać - czy wypełniać dalej misję wyznaczoną przez ojca, ryzykując własną śmierć i niedolę jej rodzinnego królestwa, czy jednak stanąć u boku męża i spróbować znaleźć rozwiązanie, które zadowoli oba narody.
W tej historii zagrało dla mnie wszystko - akcja, bohaterowie, sposób, w jaki autorka nakreśliła ich związek. Uwielbiam, gdy uczucie rodzi się w tej sposób - od obopólnej niechęci i stereotypów, którymi przesiąknięci są oboje, przez wspólne poznawanie się i początki zaufania, aż po miłość, która jest w stanie scalić oba królestwa. Lara i Aren wspaniale się dopełniają. Oboje są silni i nieustępliwi, oboje wychowani na wojowników, potrafią dostosować się do każdej sytuacji. Aren nie jest typowym królem, który włada ze złotego tronu, ale jest z poddanymi w każdej ich radości i smutku, sypia w koszarach, jak zwykły żołnierz, a najważniejsze jest dla niego dobro poddanych. Ale kiedy trzeba ma w sobie chłopięcą radość i urok, któremu trudno się oprzeć. Nie boi się też okazywać uczuć i to on pierwszy wyznaje Larze miłość. Lara z kolei to twarda babka, wychowana w okrutnych warunkach, zrobiła wszystko by przeżyć i uratować siostry. Jest lojalna wobec swoich poddanych, ale kiedy pojmuje, że to nie Ithicana stanowi problem, potrafi stanąć po drugiej stronie. Nie boi się ubrudzić czy posiniaczyć. Ale jest rozdarta i to bardzo - między dobrem swojego rodzinnego królestwa i poddanych, a dobrem nowej ojczyzny. Poznając Arena, jego ludzi i jego królestwo ma coraz większe problemy aby wypełnić rozkazy ojca.
Autorka ma naprawdę wdzięczne pióro i potrafi świetnie poprowadzić historię. Mnie ujęła od samego początku i nie mogłam się od niej oderwać. Gdyby nie poranne wstawanie i praca myślę, że skończyłabym ją w jedną noc. Był śmiech i były łzy. Był niepokój o bohaterów i radość z ich sukcesów. Ale to zakończenie złamało moje serce i popłakałam się, jak już dawno nie zdarzyło mi się nad książką Miałam nadzieję, że coś takiego się nie wydarzy, ale jednak autorka to zrobiła. A teraz trzeba czekać na ciąg dalszy... Mam nadzieję, że niezbyt długo, a jeśli nawet, to przed lekturą drugiej części chętnie sięgnę po powtórkę, bo myślę że ten cykl będzie tym, do którego chętnie będę wracać
Dla mnie ta książka to mocne 10/10. Czytajcie i dajcie się porwać tej historii