Strona 1 z 1

Kiss of the Steel - Bel McMaster (Viperina)

PostNapisane: 7 marca 2020, o 10:00
przez Viperina
Obrazek

Znane i lubiane (no przeze mnie w każdym razie) klimaty steampunkowe. Ale bardziej w kierunku Kristen Callihan i Brook Meljean niż Gail Carriger. Alternatywna wersja dziewiętnastowiecznego Londynu tym razem opiera się na powstaniu gatunku Błękitnokrwistych, czyli ludzi zarażonych wirusem powodującym głód krwi, ale także długowieczność, nadludzką siłę i zdolność do regeneracji. Niestety nieuchronnym ostatecznym skutkiem wirusa jest Stopniowa Degradacja prowadząca do wampiryzmu. Wampir, w którego powoli przekształca się Błękitnokrwisty, traci kontrolę nad swoimi krwiożerczymi popędami a jego ciało ulga powolnemu rozkładowi. I nie ma na to sposobu. Jednakże z uwagi na długotrwały okres poprzedzający Stopniową Degradację brytyjska arystokracja uznała, że warto zarażać się wirusem. Poddaje więc swoich potomków rytuałowi przejścia (czyli zarażenia wirusem poprzez spożycie krwi Błękitnokrwistego), gdy kończą oni piętnaście lat. W uniwersum mamy także wilkołaki i automaty. Krajem władają Książęce Domy, na czele których stoją Błękitnokrwiści Diukowie. Królową jest Aleksandra, ludzka kobieta poślubiona błękitnokrwistemu księciu małżonkowi, sprawującemu faktyczną władzę.

Nasza bohaterka, Honoria Todd, jest najstarszą z trójki rodzeństwa i córką znanego zmarłego badacza, który pracował nad wynalezieniem antidotum i szczepionki na wirusa. Po śmierci ojca rodzeństwo uciekło i schroniło się w kolonii, na obrzeżach Whitechapel, którym włada renegat Blade, błękitnokrwisty, który wirusem został zarażony bez rytuału przejścia. Traf chce, że Honoria musi prosić Blade'a o ochronę. No i tak się to zaczyna.

W tle mamy mnóstwo przygód, wartką akcję, przeplatanie zdarzeń z przeżyciami bohaterów, ekspozycję bohaterów kolejnych części serii. Wszystko napisane sensownie, logicznie, bez niedorzeczności i z właściwą proporcją między akcją a emocjami. Bohaterowie nakreśleni wyraziście i w taki sposób, żeby dało się ich polubić.

Jak dla mnie, mocne 8/10. Pozycja zdecydowanie godna polecenia miłośniczkom gatunku.

PostNapisane: 7 marca 2020, o 11:38
przez kejti
Mam to zapisane od dwóch lat aby przeczytać po angielsku ale ponad 400 stron i mnie to zniechęca. Obiecałam sobie że już nie będę sięgać zbyt długich bo się szybko zniechęcam wolnym czytaniem. Szkoda, że u nas nie wydali :ermm:

PostNapisane: 7 marca 2020, o 13:58
przez Alias
Kejti, nie wierzę żeby kiedykolwiek przetłumaczyli...

Vip, zabierasz się za kolejną część? Mnie druga część najmniej przypadła do gustu, ale nie zniechęcaj się przypadkiem ;)
Za to trzecia z Lynchem... ^_^

PostNapisane: 7 marca 2020, o 18:58
przez Viperina
No właśnie nie wiem, czy nie zrobię przerwy :)

PostNapisane: 18 marca 2020, o 10:44
przez Viperina
Obrazek

No więc - podobało mi się :)

Mniej niż pierwszy tom, ale nie było siary, oboje bohaterów lubiłam już od poprzedniego tomu, ponadto wilczy charakter Willa został, IMHO, doskonale oddany, do tego to, co lubię, czyli różnice pomiędzy bohaterami (on dziki, ona snobka, on wielki, ona mała) oraz odmienność historii i bohaterów w stosunku do pierwszego tomu. Napisane żywo, lekko, z wartką akcją, wciągająco. Miłość jest istotnym elementem, wręcz sednem historii, ale oprócz niej dzieją się jeszcze i inne rzeczy, pokazywane są inne zjawiska i problemy. Bardzo przyzwoita seria i pójdę chyba za ciosem, zwłaszcza, że intrygują mnie bohaterowie trzeciej części :)

7/10.

PostNapisane: 18 marca 2020, o 11:48
przez Alias
Cieszę się, że i ta część przypadła Ci do gustu. Mnie podobała się najmniej, ale nie znaczy, że była zła.
Teraz czeka Cię część którą uwielbiam ^_^

PostNapisane: 30 marca 2020, o 08:39
przez Viperina
Obrazek

Trójka jest faktycznie najlepsza. Byłam bardzo ciekawa, jak autorka wybrnie z dylematu Lyncha praktycznie niemożliwego do wybrnięcia, jeśli chce się uratować HEA. Obstawiałam tego rodzaju rozwiązanie, obawiałam się tylko, że będzie bardziej dramatyczne, na szczęście poświęciła osobę, której w sumie nie szkoda było poświęcić.

8/10.

Jestem jednak już troszkę znużona cyklem (binge learning jest bardziej męczące od bing watching ;)) i po czwórkę na razie nie sięgnę.