Trylogia Czasu (cykl) - Kerstin Gier (•Sol•)
Napisane: 23 września 2018, o 11:18
Nie ma jak pozytywne zaskoczenia
Czerwieni rubinu jak i całej Trylogii czasu byłam bardzo ciekawa, ale odsuwałam czytanie z wielu powodów. Bo podróże w czasie których nie znoszę. Bo młodzieżówka i to paranormalna a ja z nimi to tak różnie się lubię. Bo niemiecka autorka, a ja zawsze stawiałam na angielskie i amerykańskie.
Ale na szczęście w końcu coś mnie tknęło i pchnęło do lektury. Podróże w czasie są urocze i sama chciałabym przenieść się w wiele miejsc, czy czasów. Młodzieżówka okazała się zgrabnie napisana i wciągająca a bohaterów nie da się nie lubić. Przynajmniej kilku a niemiecka autorka umieściła akcję swojej powieści w jakże cudownie opisanym Londynie. Tym współczesnym, ale i pozwala zwiedzić ten sprzed lat. I widać, że czuje to miasto.
Czerwień rubinu ma klimat. Ma swój czar i powiew nowości. To stara powieść, nie nowość wydawnicza, dlatego też widać, że pomysły były nowe a nie przemielone przez wiele pisarzy na wiele sposobów.
Oczywiście nie brakuje tu nowych pojęć czy grup społecznych jak ten cały Zakon, co znamy z wielu innych tworów, ale znów - jest inaczej.
I na szczęście dla czytelnika, Gwendolyn o regułach rządzących podróżami w czasie i całą okolicą tego zamieszania wie tyle co nic, dzięki temu wraz z nią możemy zdobywać informacje.
Pierwsza część to jedynie podrażnienie apetytu na przygodę, zaciekawienie i wstęp do wszystkiego co dopiero ma się wydarzyć. Kilka kwestii nurtujących czytelnika na początku, zaczyna się rozjaśniać, ale pytań bez odpowiedzi nie brakuje. Bo czy Lucy i Paul stoją po dobrej stronie? Czy Gwendolyn i Gideon poprą tą dwójkę czy zostaną z hrabim de St. Germainem? Czy sam hrabia to czarny charakter serii? A może złolem jest jego kumpel - Rakoczy? A czy wizje ciotki Maddy to prawda czy tylko rojenia starszej kobiety?
No i o co chodzi z tą położną?
Mnie coś świta, na każde z tych pytań odpowiadam sobie już w głowie, ale czy się mylę? Sięgam właśnie po Błękit szafiru, może czegoś się dowiem