Passenger (cykl) - Alexandra Bracken (Ancymonek)
Napisane: 6 lutego 2018, o 16:49
Współczesna nastolatka i XVIII-wieczny pirat w szalonym wyścigu z czasem przez kontynenty i epoki.
Etta Spencer, cudowne dziecko skrzypiec, pewnej nocy traci wszystko, co znała i kochała. W jednej chwili z bezpiecznego Nowego Jorku zostaje przeniesiona do miejsca oddalonego o wiele mil i… lat. Trafia do 1776 roku, a jej los zależy od Nicholasa Cartera, młodego korsarza związanego kontraktem z potężną rodziną Ironwoodów.
Jedynie Etta może odzyskać pewien tajemniczy przedmiot o niewysłowionej wartości. Jeśli jej się powiedzie, zostanie odesłana do XXI wieku. Ona i Nicholas wyruszają w niebezpieczną podróż po egzotycznych miejscach i w poprzek czasu. Im bardziej zbliżają się do prawdy, tym większego tempa nabiera śmiertelna gra Ironwoodów. Etcie grozi nie tylko rozłąka z Nicholasem, ale i zamknięcie drogi powrotnej do domu… na zawsze.
****
Motyw podróży w czasie nie jest może moim ulubionym motywem, ale jeśli książka jest napisana z sensem i potrafi mnie zaciekawić to mogą sobie “skakać” w niej między wiekami do woli. Początek tej historii jest troszkę ciężki. To znaczy inaczej - może nie zainteresować. Mamy prolog, gdzie poznajemy Nicholasa - głównego bohatera, potem poznajemy Ettę, czyli główną bohaterkę. Może nie zaiskrzyć, może nie zaciekawić. Ale kiedy bohaterka przenosi się w czasie i jak już ta dwójka się spotka to jest naprawdę bardzo, bardzo fajnie i wciągająco
Etta (Henrietta) to młoda, zdolna skrzypaczka, której życie kręci się wokół sal koncertowych, ćwiczeń i dwóch najważniejszych osób w jej życiu, czyli wymagającej mamy Rose i wiekowej nauczycielki - Alice. Dziewczyna jest dobra w tym, co robi. Odnosi sukcesy, kocha muzykę, ale odkąd pamięta czuła pewien niedosyt. Może przez to, że sama nie wiedziała czyje tak do końca marzenia spełnia, swoje, czy innych. Kiedy przenosi się w czasie (a właściwie ktoś jej w tym pomaga), i ląduje w XVIII wieku, na statku pośrodku oceanu, życie wywraca jej się do góry nogami. Ale Etta jest silna, silniejsza niż zawsze jej się wydawało, a to dopiero początek jej przygody. Bo okazuje się, że nasza bohaterka ma dar, jest “podróżnikiem”. Umiejętność przenoszenia się w czasie posiadają nieliczni. Tylko parę rodzin może się pochwalić tym specyficznym darem, a dzięki Ironwoodowi,seniorowi rodu jednej z nich, wszystko staje się skomplikowane. Stary człowiek chce rządzić wszystkim i wszystkimi a dzięki astrolabium, które ma dla niego zdobyć Etta (brzydal jeden porwał jej mamę) chce pójść jeszcze dalej. Bo to urządzonko nie jest czymś zwykłym. Dzięki niemu można nie tylko odnajdywać tunele między czasami, ale także je tworzyć. Kto by nie chciał mieć władzy nad czasem?
Nicholas jest nieślubnym wnukiem naszego sympatycznego dziadka Ironwooda. Ten czarnoskóry młodzieniec całe życie walczył o wolność i szacunek. Zawiera układ ze starszym człowiekiem, w którym zobowiązuje się do tego, że dopilnuje, aby Etta dostarczyła astrolabium (w zamian za to stary także coś mu obiecuje). Jednak Nicholas mimo wizji wolności i spełnienia marzeń przede wszystkim zakochuje się w naszej bohaterce i owszem, pomaga jej w przejściach między czasami, ale już na początku przestaje to być kwestia wywiązania się z umowy, ale sprawa bezpieczeństwa Etty. Młodzieniec jest gotowy porzucić dotychczasowe życie i wrócić z ukochaną do jej czasów. Rozpoczyna się ich przygoda, młodzi powoli zakochują się w sobie, skaczą między wiekami (Rose zostawiła córce wytyczne, gdzie ma znaleźć astrolabium). Jednak nie każdemu pasują rządy Ironwooda, więc na naszych bohaterów czyha wiele przygód i nieprzewidywalnych zwrotów akcji, bo nie wszystko idzie zgodnie z planem. Tutaj od razu zaznaczę, że książka nie kończy się happy endem i zdecydowanie trzeba czekać na drugą część
Podobała mi się ta historia. Naprawdę wciągnęła mnie jej lektura, było ciekawie, a co najważniejsze - romans między Ettą i Nicholasem bardzo mnie urzekł. Był taki spokojny, dojrzały, miły. Byli dobrymi partnerami, dbali o siebie i czuć było ich miłość i zafascynowanie sobą. Mimo tego, że romans jest tutaj raczej tłem, niż wątkiem głównym, był naprawdę dopracowany jak w niejednej historii i książce typowo miłosnej.
Polecam z czystym sumieniem. Nie tylko wielbiciele romansów znajdą tutaj coś dla siebie
Dla mnie zasłużone 8/10.