Strona 1 z 1

Raven - Sylvain Reynard (Szczypta_Kasi)

PostNapisane: 24 marca 2016, o 12:33
przez Szczypta_Kasi
Obrazek

Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 510
Data wydania: 16 marca 2016

Raven to młoda kobieta zajmująca się renowacją dzieł sztuki. Swoje niezwykłe imię nadała sobie sama, po tragicznych wydarzeniach jakie rozegrały się w jej przeszłości. Miały one wpływ nie tylko na jej osobowość, ale także wygląd. Od wypadku musi się poruszać o lasce, kulejąc na jedną nogę. To, jak i nadwaga, nie wpływają pozytywnie na jej samoocenę. Wszystko jednak ulega zmianie z chwilą, gdy zostaje uratowana przez tajemniczego Księcia Wampirów. I choć nie pamięta spotkania z nim jej ciało całkowicie się zmienia. Noga okazuje się być sprawną, a figura jest doskonała. Z tymi wydarzeniami, w czasie zbiega się kradzież niezwykle cennych ilustracji Botticellego. Raven z powodu swojego niecodziennego zachowania znajduje się w kręgu podejrzanych. Postanawia więc na własną rękę dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. A wszystkie tropy kierują ją do Williama Yorka.

O wampirach napisano już na prawdę dużo książek. Wydawałoby się, że autorzy nie mogą nas już niczym zaskoczyć. Ale ja w "Raven" znalazłam kilka nowości, niektóre całkiem interesujące. I tak wydarzenia rozgrywające się w powieści ulokowane są we Włoszech, w pięknej Florecji. Opisy miasta doskonale pasują do atmosfery wampirzego świata. Pałace, średniowieczne kościoły, brukowane uliczki - w takim otoczeniu łatwo wyobrazić sobie prawdziwego księcia.

Kolejna perełka tej książki to sama bohaterka. Niepełnosprawna, lekko otyła, nie wzbudzająca pożądania. I choć przechodzi przemianę, wampirzemu księciu podoba się właśnie taka, jaką zobaczył ją po raz pierwszy. W ciekawy sposób zostały tu przedstawione walory ludzkiej osobowości, które wampiry są wstanie wyczuć w ich zapachu. Krwiopijce brzydzą się złoczyńcami, mordercami, gwałcicielami i obłudnikami. Za to najbardziej smakuje im krew ludzi dobrych, o czystym sercu. Dlatego też Raven jest smakowitym kąskiem, który Książe będzie musiał strzec przed swoimi braćmi.

I chociaż początek książki wydał mi się nieco ospały, tak w okolicach dwusetnej strony akcja zaczęła nabierać tempa. Dzicy, którzy chcą przedostać się za mury miasta, myśliwi polujący na wampiry, śledztwo w sprawie zaginięcia ilustracji, no i związek Raven i Księcia. Będzie się dużo działo.

Dla miłośników trylogii o Gabrielu Sylvain Reynard, też się znajdzie smaczny kąsek. Rodzina Emersonów pojawia się na początku powieści, jako właściciele skradzionych ilustracji. Ja niestety nie miałam okazji czytać, ale zawsze doceniam takie powiązania.

Jak dla mnie książka w miarę poprawna. Nie jest niezapomniana, ale nie wywołuje negatywnych emocji. Bohaterka może trochę przerysowana w tej swojej dobroci, ale chyba o to chodziło. Kolejne części zapewne przeczytam.

PostNapisane: 24 marca 2016, o 20:00
przez Księżycowa Kawa
Szczypta_Kasi napisał(a):W ciekawy sposób zostały tu przedstawione walory ludzkiej osobowości, które wampiry są wstanie wyczuć w ich zapachu. Krwiopijce brzydzą się złoczyńcami, mordercami, gwałcicielami i obłudnikami. Za to najbardziej smakuje im krew ludzi dobrych, o czystym sercu. Dlatego też Raven jest smakowitym kąskiem, który Książe będzie musiał strzec przed swoimi braćmi.

O rety, ile razy już to było!
Skoro rzekomo mu odpowiadała, jaka była na początku, to po co ją tak cudownie odmieniał oczywiście w piękność? :roll:

PostNapisane: 24 marca 2016, o 20:03
przez Szczypta_Kasi
No własnie tu jest haczyk, że odmiana była tylko efektem ubocznym
Spoiler:

PostNapisane: 24 marca 2016, o 20:09
przez Księżycowa Kawa
W takim razie to jest pocieszające i nawet bardzo :) Ale i tak nie wierzę, że Reynard potrafi pisać.

PostNapisane: 24 marca 2016, o 20:29
przez Szczypta_Kasi
Mi nie przeszkadzał styl pisania w "Raven", ale to różnie jest. Czasem wkurzają mnie niuanse, na które nikt nie zwraca uwagi innym razem ktoś przez wszystkich krytykowanych podoba mi się. Gabriela nie czytałam więc nie mam porównania z innymi książkami.

PostNapisane: 25 marca 2016, o 18:18
przez cedar
Szczypta_Kasi napisał(a):Kolejna perełka tej książki to sama bohaterka. Niepełnosprawna, lekko otyła, nie wzbudzająca pożądania. I choć przechodzi przemianę, wampirzemu księciu podoba się właśnie taka, jaką zobaczył ją po raz pierwszy.

Też mnie to ubodło - fajna jest, ale przemianę zaliczyć musi. A jeśli wziąć pod uwagę to, co w spoilerze, to
Spoiler:

hmmm

PostNapisane: 25 marca 2016, o 21:00
przez Szczypta_Kasi
Pewnie w dalszych tomach ją znowu powtórzą zabieg :/
Spoiler:

PostNapisane: 25 marca 2016, o 21:58
przez cedar
A teraz po co był potrzebny? :wink: No pooooowiedz. Ptosię. :bigeyes:

PostNapisane: 26 marca 2016, o 10:54
przez phantera onca
Aj tam z tą przemianą- ja i tak kupię tą książkę :evillaugh:

PostNapisane: 26 marca 2016, o 12:30
przez Dorotka
A mnie "Raven" wynudziła. Przeczytałam ją, ale męczyło mnie to czytanie, dla mnie akcja wlokła się jak flaki z olejem i wszystko było do bani. Ale ja mam specyficzny gust, więc mną się nie sugerujcie. :P

PostNapisane: 26 marca 2016, o 14:18
przez Szczypta_Kasi
Początek rzeczywiście był nużący, ale potem się poprawiło.
A przemiana potrzebna była żeby jej uratować życie bo ją oprychy w ciemnym zaułku dopadły zaraz na początku książki i Książe musiał jej podać takie coś (nie napiszę co) i to spowodowało przy okazji przemianę.

PostNapisane: 18 kwietnia 2016, o 14:49
przez Tristitia
Reynard ma specyficzny sposób pisania. W Raven i tak jest o niebo szybciej niż w Gabrielu. Jednak autor zdaje się zapominać, że nie każdy musiał czytać trylogię o profesorku-z-kijem-w-życi. W Raven na dzień dobry widać nawiązania do poprzednich książek: pojawia się pewien zegarek, Książę sprząta pewnego ruch..., eee, kochliwego naukowca z Florencji, przewija się motyw adopcji pewnego dziecka, no i oczywiście Emersonowie, z którymi Reynard nie potrafi się rozstać mimo trzech grubaśnych tomów im poświęconych. Wraz z Emersonami oczywiście ciągnie się prof. Picton, która w trylogii doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Jeszcze tylko brakuje do kompletu pewnej doktorantki oraz pewnego byłego chłopaka-syna senatora, co by dopełnić zemsty i co by Książęca sfora się najadła (napiła?) łotrów do syta.
Ku pociesze czytelnika, Raven pod względem cnotliwości i przymiotów ducha Julianny-Beatrycze nie bije, Raven jest bardziej ludzka. Tutaj plus dla niej. Niska, tłustawa okularnica z mankamentem fizycznym. Czyli ja :) Nie Julia-madonna, nie Julia-ukochana Dantego. Tutaj mamy zwykłą przeciętną kobitę, która w naturalny sposób cieszy się, że się znienacka wylaszczyła (po krwawej Książęcej kuracji).
Książę William mi nijak do gustu nie przypadł. Ma charyzmę spalonego schabowego, przez jakiś czas ma nawet zadatki na kij-w-życi - jednak tutaj Gabriela nie pobije. Ten zawsze zostanie Reynardowskim sztywniakiem number one. Zaś kiedy sobie wyobrażałam tego Księcia, tego mega sexownego blondaska o szarych oczętach, to cały czas pojawiała się przed oczyma facjata księcia Williama. Tego od księżnej Kejt i dwojga małych książęcych bobo. A jak ks. William, to i łysinka, zakola oraz imponujące siekacze... Nie, dziękuję...
Ja doczytałam do połowy, potem przekartkowałam. Może kiedyś wrócę, jak już mnie przypili brak jakiejkolwiek innej lektury. Ale zawiodłam się srodze. Książki nie ratuje ani Florencja, ani walenie na lewo i prawo terminologią fachową oraz łaciną.
Podsumowując: było ostawić Gabryjela w spokoju i stworzyć coś nowego. Odsmażane kotlety nie zawsze smakują dobrze. I tutaj mamy przykład.

PostNapisane: 19 kwietnia 2016, o 11:59
przez gabash
Oj tam, nie jest taka tragiczna, czytałam gorsze twory :facepalm: Chociaż muszę przyznać, że początek nudnawy, ale póżniej jest ok :P Jest akcja, tajemnica, uczucie :red: no mi się podoba i przeczytam drugą część, może w końcu dowiem się więcej o tajemniczym Księciu :P a i fajnie, że wampiry są złe i krwiożercze, a nie dobre i słodkie :nonono: wampir to ma być wampir, a nie dobra duszyczka :nonono:

PostNapisane: 20 kwietnia 2016, o 20:58
przez Tristitia
gabash napisał(a):a i fajnie, że wampiry są złe i krwiożercze, a nie dobre i słodkie :nonono: wampir to ma być wampir, a nie dobra duszyczka :nonono:

Tylko że on jest taki zły, jak kostka mydła Nivea. Powinno się pienić, a jest tępe. On powinien jakoś emanować tym złem, a jest nijaki. Ja nie lubię bohaterów-dobrych duszyczek, wolę badbody'ów, wykolejeńców, odszczepieńców i ogólnie takich "be", nawet chamidła mogą być :bigeyes: A Książkę nijak się w żadną z tych kategorii nie wpasował. Np. taki Gabriel był i chamidłem, i wykolejeńcem.
Jak Feehaowa tych swoich męskich Karpatian tworzyła na jedno kopyto, tak że więcej niż cztery tomy tego się przeczytać nie da, tak tutaj Reynard chciał stworzyć coś innego, ale to coś nie zaskoczyło. :czeka:
Swoją drogą jakoś w zeszłym roku, czytając blurb angielski, postanowiłam, że tej knigi nie kupię. Bo coś tu śmierdzi, coś mi nie pasowało. I że Emersonowie dalej, i motyw wampiryczny. Ale kupiłam. Żałuję. Czasem warto ufać przeczuciom :ermm:

PostNapisane: 21 kwietnia 2016, o 19:19
przez gabash
Aaa Ty o Księciu mówisz. On to faktycznie do tych złych to nie należy. Ja o tych jego pobratyńcach pisałam, że słodziakami nie są

PostNapisane: 23 kwietnia 2016, o 20:23
przez Tristitia
gabash napisał(a):Aaa Ty o Księciu mówisz. On to faktycznie do tych złych to nie należy. Ja o tych jego pobratyńcach pisałam, że słodziakami nie są

A to żeśmy się nie zrozumiały :) Oni to są źli, ale też jakoś tak nie jest to "kwintesencja zła", przynajmniej dla mnie. Ot, przeciętni przedstawiciele gatunku, tak bym ich nazwała ;)