Strona 1 z 1

Immortal Sheikhs (cykl; II i III tom) - Nina Bruhns (szuwarek)

PostNapisane: 15 czerwca 2015, o 10:49
przez szuwarek
W ramach poszukiwania czegoś... niezidentyfikowanego sięgnęłam po dwa tomy serii
Obrazek Obrazek

Cóż my tu mamy? Wszystko, po prostu wszystko... mamy trzy wspaniałe, piękne, odważne, siostry Haliday. Mamy wizję dotyczącą wielkiej i świetlanej przyszłości. Mamy kapłana ducha Boga Ciemności czyli Szejka wampira, mamy jego odwiecznego wroga (kapłana Boga Światła), mamy wojownika naszego Szejka, mamy jego przyjaciela- anglika nieśmiertelnego na dodatek...
Przyrodnia siostra naszego Kapłana ma wizję - spotka on swoją kobietę życia i zapanuje w jego duszy spokój. Tiaaa. Jako tą kobietę wskazuje nam Gillian Haliday. Oczywiście Seth wysyła swojego zaufanego żeby ją porwał. To jest część I , której nie czytałam, ale cały czas jej motyw się przewija.
Drugi tom to historia Gemmy - najstarszej z sióstr, którą wielki wojownik Shahin porywa żeby ułatwić swojemu Panu Sethowi spełnienie proroctwa z Jocelynn - najmłodszą z sióstr. Porwana Gemma niewiele ma do powiedzenia, bo Shahin, jak na nieśmiertelnego przystało, dysponuje mocami i rzuca na nią zaklęcie pożądania- ona go pożąda, idzie za nim, spędza z nim najwspanialszą noc i ... dowiaduje się, że to była tylko droga do celu. On kobietom nie ufa, wypełniają mu tylko łóżko przez te 300 lat jego życia i już. Obchodzi go jej siostra, bo jest przeznaczeniem jego Pana.... No i mamy takie śfiniakowate zachowanie : on nie możne jej wyrzucić z myśli, chce ją odepchnąć, ale nie może itd etc... Ona lezie za nim jak ćma do światła : od razu go kocha, od razu mu ufa. On ją rani, ona chce ochronić siostrę, ale on jest wspaniały, cudowny silny .... i tak przez dużą część książki. Oczywiście dowiadujemy się, że wampir nie jest taki zły, że wszyscy są szlachetni i dobrzy..... ufff.
Aby uratować Szejka Gemma pozwala mu się z siebie napić podczas hmm.. seksu z ukochanym i jest cudownie.... W końcu nasz Shahin odkrywa, że kocha Gemme i cukier się leje gęsto.

Część trzecia to już konkretnie nasz wampir i Jocelynn. Ona przybiega na ratunek siostrom, on jej nie chce.
W części drugiej jego przybrana siostra Nephym poświęca się i zgadza się zostać żoną znienawidzonego przez siebie wroga Setha - Raya. To jest wątek drugoplanowy w tych częściach - koszmarny IMHO. Nephym była niewolnicą Ray'a, który traktował ją jak... kurtyzanę najgorszego sortu, upokarzał, gnębił itd. Ona go pokochała (sic!) ale ojciec Setha ją od niego zabrał - wersja Nephym jest taka, że Ray ją sprzedał, co odebrała jako najgorszy policzek. Potem nawiedzał ją w snach wykorzystując czary - co ją dręczyło, nie potrafiła mu odmówić, ale cierpiała. On jej opowiadał o innych kobietach, o tym jak ja ukarze... Dla dobra sprawy zgodziła się zostać jego żoną. Rozmowy z cyklu - kiedy ciebie nie było sypiałem z setkami, mam potrzeby.... :mur: Nephym cierpi w milczeniu - ciągną się i ciągną.... Ray jest pokazywany jako zły, okrutny, a ona go kocha...
Drugi wątek w tle to rodzice Panien Halliday: matka zaginęła lata temu , potem ojciec. Odnajdujemy ich jako niewolników Raya, co ma wpływa na decyzje naszych bohaterek.
Ale wróćmy do pary bohaterów: Seth nie chce mieć nic wspólnego z Jocelynn, bo obwinia ją o wszystko co się dzieje. Oczywiście żeby ją ukarać bierze ją do łóżka i ... znowu to samo - ona odkrywa jaki on cudowny, on ja odpycha, wyrzuca, straszy, a ona zaświergolona otwiera serce i duszę, co oczywiście powoduje, że Seth po 5000 lat (wielu wybranych mu oficjalnie żonach i niezliczonych kochankach) wie, że jednak nie umknie przeznaczeniu i to jest ta jedyna.
Potem jest jakieś beznadziejne rozpisanie niby walki, niby porwania, niby ostatecznej próby i ... Nephym czuje się oszukana przez Raya, rzuca się z wieży- on ją ratuje i mówi, że ją kocha. Nephym po tych setkach lat nagle olśniewa i jest HEA. Nasze bohaterki stają się nieśmiertelne żeby żyć u boku swoich mężczyzn. Matka zostaje ocalona, Ojciec takoż... Całość dzieje się w niecały miesiąc (akcja tomu 3 w 2 dni :-) )

Prawdę mówiąc, nie czytało się źle ale było tego tyle, i tak rozwlekłe- wewnętrzne monologi bohaterów, cierpienia Nephym długie i ciągle to samo, i ciągle to samo. I te bohaterki - takie niby uparte i niezależne, a tu po jednej nocy w łóżku z facetem oddawały mu duszę i serce. Potem pomiatane, odrzucane dalej oszalałe z miłości... Bohaterowie tacy wspaniali, przystojni, silni, honorowi i ach!
Przyznam, że to było jak polane polewą malinową ciasto mega czekoladowe i bita śmietana i cukier... Końcówka aż do zamulenia.
Może jeśli ktoś nie ma co czytać, to przeczyta, ale czy jest to warte polecenia? jako ciekawostka, męcząca ciekawostka.
Z drugiej strony nie rzuciłam, potraktowałam jako taki przesłodzony deser - czasem trzeba... :red:

PostNapisane: 15 czerwca 2015, o 13:09
przez gonia
dla mnie to niemal esencja tego, czego nie znoszę w romansach :evillaugh:

PostNapisane: 15 czerwca 2015, o 15:28
przez Duzzz
A nie chciałabyś dla sprawdzenia poczytać tego? :hyhy:
Przyznam szczerze, że szejkowie to nie moje klimaty, mam do nich uraz, ale tu jestem skłonna dla nie wiem śmiechu podjąć się przeczytania :-D A może to czysta ciekawość, bo szejkowie i to paranormalni brzmią intrygująco ;)

PostNapisane: 15 czerwca 2015, o 18:15
przez Księżycowa Kawa
Pozornie jakby coś nowego i chyba na poważnie wciągnę na listę, jak tylko przypomnę sobie, gdzie to mam :hyhy:

PostNapisane: 15 czerwca 2015, o 21:08
przez gonia
duzzza22 napisał(a):A nie chciałabyś dla sprawdzenia poczytać tego? :hyhy:
Przyznam szczerze, że szejkowie to nie moje klimaty, mam do nich uraz, ale tu jestem skłonna dla nie wiem śmiechu podjąć się przeczytania :-D A może to czysta ciekawość, bo szejkowie i to paranormalni brzmią intrygująco ;)



Nie, Duzz, bo jestem pewna na 99%, że to nie przypadnie mi do gustu.

PostNapisane: 18 czerwca 2015, o 19:39
przez Księżycowa Kawa
To chyba jednak nie jest długie – coś jak harlequin?

PostNapisane: 23 czerwca 2015, o 18:49
przez Duzzz
gonia napisał(a):Nie, Duzz, bo jestem pewna na 99%, że to nie przypadnie mi do gustu.

Czasami możemy być nie lada zaskoczone co nam się podoba :)
Ale rozumiem czemu nie, sama mam kilka typów, których na pewno nie tknę, bo to kompletnie nie moja bajka :)

PostNapisane: 31 lipca 2016, o 21:04
przez Księżycowa Kawa
Tak po prawdzie to „Lord of the Desert” jest dawno za mną :roll: Tylko jakoś mi wyleciało, że o tym nie wspomniałam (czasem tak mam).
Początek był nawet niczego sobie, dalej przestało to się trzymać kupy; zbyt rozwlekłe w nieistotnych aspektach. Gdyby to było po polsku (swoją drogą ciekawe, dlaczego HQ nie próbował tego nam wcisnąć, gdy ta tematyka była popularna?), sięgnęłabym po kolejne części, a tak niespecjalnie mi się chce (wciąż jeszcze nie za bardzo potrafię kartkować po angielsku :hyhy: ). Ogólnie Nina Bruhns nie za bardzo się wyrabiała fabularnie :wink: