Klan Wilczycy - Carranza Maite (klarek)
Napisane: 18 listopada 2014, o 18:07
Fanka chciała coś więcej, ale więc jest deczko więcej
Wojna Czarownic – Klan Wilczycy
Carranza Maite
Klan Wilczycy to pierwsza część cyklu Wojna Czarownic. Jak na razie przeczytałam jedynie tę część, ale nie wykluczam sięgnięcia po Lodową pustynię i Przekleństwo Odi, tym bardziej, że jeszcze na razie stoją na półce.
Ale raczej nie chodzi o tę półkę, ale o samą treść.
Przypadkiem wzięłam do ręki, przypadkiem otworzyłam pierwszą stronę i zaczęłam czytać.
Oj, to książka dla młodzieży ze wszelakimi konsekwencjami takiego zamysłu. Nie ma co próbować umieścić ją gdzieś wyżej, gdyż chyba właśnie na tym poziomie broni się najlepiej.
Bohaterka, a właściwie całkiem spora ich grupa to czarownice. Jak to w życiu bywa niektóre złe, a niektóre dobre. Tylko, że tutaj ta dobroć i nie dobroć ma swoje może nie wybitnie odkrywcze, ale stabilne, przekonujące podłoże. Autorka buja po starych historiach, przekazach, przepowiedniach pokazując skąd powstał podział na jedne i drugie. W zasadzie czytelnik nie ma wątpliwości co do zasadności jej toku rozumowania, jej pomysłu, można to śmiało przyjąć. I jeśli na dodatek będzie pamiętał, że to jednak książka z poziomu biblioteki dla dzieci i młodzieży, to nie powinien mieć zastrzeżeń.
Myślę, że gdybym czytała książkę w wieku magicznych 13-14 lat, to bardzo chciałabym być taka jak bohaterka. Z karlicy, brzydkiej, z kilkoma piórkami cieniutkich włosów niemal z dnia na dzień Anaid przeradza się z piękność, która nie tylko przyciąga spojrzenia innych, ale również budzi zazdrość i zawiść. Niesamowity rozkwit dzieje się za sprawą odrzucenia magicznej mikstury do picia, którą dziewczynkę poiła matka. Ukryte również pod płaszczykiem mikstury były umiejętności nastoletniej czarownicy, które teraz zaczynają kwitnąć, niemal w równie szybkim tempie co atrakcyjność.
Jak to w tego typu powieściach bywa, umiejętności, które inni zdobywają przez lata, u Anaid pojawiają się raczej szybko, żeby nie powiedzieć natychmiast, i zawsze wtedy kiedy są potrzebne.
No dobrze, co w takim wypadku mogło sprawić, że taką wydawać by się mogło banalną historyjkę czyta się szybko i w sumie z zainteresowaniem, nawet kiedy target tej powieści jest o kilkadziesiąt lat młodszy niż czytający?
Mnie w pewnym sensie urzekła walka Anaid o matkę – Selenę.
O matkę, która wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi, przeszła na złą stronę, wygrywa w kasynach miliony dolarów i karmi się krwią dzieci. Zapomniała o córce, siostrach i cieszy się blaskiem ukochanych przez nią brylantów. I kiedy wszyscy są przekonani, że tak jest, a sama główna ciotka postanawia sprzymierzyć się ze złą czarownicą i dzięki temu zabić zdrajczynię, Anaid poszukuje czegoś co sprawi, że uwierzy, że Selena nie jest stracona. Odnajduje stary, noszony przez matkę na sercu medalion i nie zastanawiając się idzie po matkę.
Po przeczytaniu pozostaje kilka znaczących pytań, na które w sumie chciałoby się znać odpowiedź. Pod tym względem to powieść otwarta, a jako, że autorce nie brakuje pomysłów, może udzielić całkiem interesujących wyjaśnień.
Raczej nie można narzekać na język, przekaz. Miło i szybko czyta się stronę po stronie.
Mnie nie przeszkadzało, ale po minie mojego dziecka widać było, że brakuje w książce, choćby mini, tyci, maluteńkiego wątku romansowego. W tej praktycznie nie ma. Jeden pocałunek na dodatek w chwili gdy Anaid jest nieprzytomna, a on nieśmiało dotyka wargami jej ust. Z tego co przejrzałam dalsze części, wątek ma dobre podstawy, a kończy się – przynajmniej ja to wyślepiłam – oficjalnym pocałunkiem i trzymaniem za rękę. Czy coś było między tym nie wiem.
W kolejnych dwóch częściach z tego co zdążyłam się zorientować Anaid wędruje przez świat w poszukiwaniu. Ojca, choć pewnie i wielu innych spraw. Ja w każdym razie trzymam za nią mocno kciuki bo dziewczyna na to zasługuje.
Myślę, że osoby wychowane/lubiące „starą dobrą” delikatną fantastyka spokojnie mogą przeczytać Klan Wilczycy. Wiele trudu to nie kosztuje, a jeśli na dodatek czytelnik nie będzie koncentrował się na wyszukiwaniu niedoskonałości, to może być to miły sposób na kilka chwil z książką w ręku.
O czym donoszę zainteresowanym
Wojna Czarownic – Klan Wilczycy
Carranza Maite
Klan Wilczycy to pierwsza część cyklu Wojna Czarownic. Jak na razie przeczytałam jedynie tę część, ale nie wykluczam sięgnięcia po Lodową pustynię i Przekleństwo Odi, tym bardziej, że jeszcze na razie stoją na półce.
Ale raczej nie chodzi o tę półkę, ale o samą treść.
Przypadkiem wzięłam do ręki, przypadkiem otworzyłam pierwszą stronę i zaczęłam czytać.
Oj, to książka dla młodzieży ze wszelakimi konsekwencjami takiego zamysłu. Nie ma co próbować umieścić ją gdzieś wyżej, gdyż chyba właśnie na tym poziomie broni się najlepiej.
Bohaterka, a właściwie całkiem spora ich grupa to czarownice. Jak to w życiu bywa niektóre złe, a niektóre dobre. Tylko, że tutaj ta dobroć i nie dobroć ma swoje może nie wybitnie odkrywcze, ale stabilne, przekonujące podłoże. Autorka buja po starych historiach, przekazach, przepowiedniach pokazując skąd powstał podział na jedne i drugie. W zasadzie czytelnik nie ma wątpliwości co do zasadności jej toku rozumowania, jej pomysłu, można to śmiało przyjąć. I jeśli na dodatek będzie pamiętał, że to jednak książka z poziomu biblioteki dla dzieci i młodzieży, to nie powinien mieć zastrzeżeń.
Myślę, że gdybym czytała książkę w wieku magicznych 13-14 lat, to bardzo chciałabym być taka jak bohaterka. Z karlicy, brzydkiej, z kilkoma piórkami cieniutkich włosów niemal z dnia na dzień Anaid przeradza się z piękność, która nie tylko przyciąga spojrzenia innych, ale również budzi zazdrość i zawiść. Niesamowity rozkwit dzieje się za sprawą odrzucenia magicznej mikstury do picia, którą dziewczynkę poiła matka. Ukryte również pod płaszczykiem mikstury były umiejętności nastoletniej czarownicy, które teraz zaczynają kwitnąć, niemal w równie szybkim tempie co atrakcyjność.
Jak to w tego typu powieściach bywa, umiejętności, które inni zdobywają przez lata, u Anaid pojawiają się raczej szybko, żeby nie powiedzieć natychmiast, i zawsze wtedy kiedy są potrzebne.
No dobrze, co w takim wypadku mogło sprawić, że taką wydawać by się mogło banalną historyjkę czyta się szybko i w sumie z zainteresowaniem, nawet kiedy target tej powieści jest o kilkadziesiąt lat młodszy niż czytający?
Mnie w pewnym sensie urzekła walka Anaid o matkę – Selenę.
O matkę, która wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi, przeszła na złą stronę, wygrywa w kasynach miliony dolarów i karmi się krwią dzieci. Zapomniała o córce, siostrach i cieszy się blaskiem ukochanych przez nią brylantów. I kiedy wszyscy są przekonani, że tak jest, a sama główna ciotka postanawia sprzymierzyć się ze złą czarownicą i dzięki temu zabić zdrajczynię, Anaid poszukuje czegoś co sprawi, że uwierzy, że Selena nie jest stracona. Odnajduje stary, noszony przez matkę na sercu medalion i nie zastanawiając się idzie po matkę.
Po przeczytaniu pozostaje kilka znaczących pytań, na które w sumie chciałoby się znać odpowiedź. Pod tym względem to powieść otwarta, a jako, że autorce nie brakuje pomysłów, może udzielić całkiem interesujących wyjaśnień.
Raczej nie można narzekać na język, przekaz. Miło i szybko czyta się stronę po stronie.
Mnie nie przeszkadzało, ale po minie mojego dziecka widać było, że brakuje w książce, choćby mini, tyci, maluteńkiego wątku romansowego. W tej praktycznie nie ma. Jeden pocałunek na dodatek w chwili gdy Anaid jest nieprzytomna, a on nieśmiało dotyka wargami jej ust. Z tego co przejrzałam dalsze części, wątek ma dobre podstawy, a kończy się – przynajmniej ja to wyślepiłam – oficjalnym pocałunkiem i trzymaniem za rękę. Czy coś było między tym nie wiem.
W kolejnych dwóch częściach z tego co zdążyłam się zorientować Anaid wędruje przez świat w poszukiwaniu. Ojca, choć pewnie i wielu innych spraw. Ja w każdym razie trzymam za nią mocno kciuki bo dziewczyna na to zasługuje.
Myślę, że osoby wychowane/lubiące „starą dobrą” delikatną fantastyka spokojnie mogą przeczytać Klan Wilczycy. Wiele trudu to nie kosztuje, a jeśli na dodatek czytelnik nie będzie koncentrował się na wyszukiwaniu niedoskonałości, to może być to miły sposób na kilka chwil z książką w ręku.
O czym donoszę zainteresowanym