Strona 1 z 1

Siły ciemności - Nora Roberts (duzzza22)

PostNapisane: 29 maja 2014, o 13:51
przez Duzzz
"Siły ciemności"

Obrazek

Dobra byłam ciekawa, nawet bardziej niż ciekawa jak któraś z was wspomniała, że to podobne do cyklu 'Znak siedmiu' i szybko dorwałam :P

Mamy tu 6 bohaterów ;) Mam nadzieję, że to oni się w pary połączą i nie będzie dodatkowych osób.

Jest Iona, czarownica, która ma zamiar zamieszkać/przeprowadzić się do Irlandii, do kraju swoich przodków. Amerykanka, która nie czuje się zrozumiana w swoim otoczeniu, samotna, poszukująca miłości, niebywale dobrze znająca się na koniach. Ma babkę, która przekazuje jej amulet, mówi o jej darze i opowiada co nieco o jej przodkach.

Boyle, to wspólnik Finna, prowadzi stadninę, jest humorzasty i nawet czasami gburowaty. Nie jestem też pewna czy go tak naprawdę lubię, bo co jak co, ale kłócić się to trzeba umieć. A on niestety chyba tego nie potrafi, bo jak dla mnie wywalanie tego co mu ślina na język przyniesie nie jest wcale czymś mądrym. Jak nie ma żadnego w sobie opanowania to nie jest z nim dobrze. Matko biedny facet kobieta na niego naciska to on obraca się na pięcie i ucieka, rany co za .... :disgust:

Rozumiem emocje, wściekłość itp. jednak nie rozumiem jak można być kompletnym doopkiem i potem jeszcze kompletnym głupcem. Nie przekonało mnie jego zachowanie po kłótni, był jak dziecko we mgle. Gdzie kajanie się, te jego podchody też mnie nie ruszyły, kompletnie. Raczej mnie to zirytowało, może też bardziej zirytowało to, że to tak po łebkach zostało opisane, jakby w ogólne nie miało znaczenia. Ale miało! Jak mógł ją oskarżyć o to, że rzuciła na niego czar miłości no!

Dalej mamy Brannę i Finna tu się dzieje coś, co mnie strasznie ciekawi, a znając życie przyjdzie mi czekać do trzeciego tomu. W każdym bądź razie ta para była kiedyś razem, póki ten zły czarnoksiężnik ni naznaczył Fina. W tym momencie Fin stał się dla niej wrogiem, chociaż staje on po jej stronie, po stronie dobra.

Connor i Meara mam nadzieję, że oni będą parą jeśli nie, bardzo się zawiodę. Nie widzę na razie przesłanek, a przynajmniej nie większych, bo Connor to taka towarzyska dusza i ze wszystkim flirtuje i dowcipkuje. Ciężko go tak naprawdę wyczuć.

Cała akcja opiera się na walce dobra ze złem. Mamy czarownicę, która w przeszłości podzieliła swoją moc na troje dzieci, mamy czarnoksiężnika, który chciał jej moc odebrać, ale ona go w końcu zniszczyła. Po iluś tam latach czarnoksiężnik powraca, został nie do końca zniszczony. Przypomina to coś prawda?
Branna i Connor to rodzeństwo i czarownice, Iona jest również z nimi spokrewniona(kuzynka), to właśnie ich trójka będzie musiała walczyć ze złem.
Czarnoksiężnik korzysta z żywiołów, przemienia się w wilka, nawiedza ich w snach. Jest kilka momentów gdzie próbuje zabrać Ionie moc. Książka chyba bardziej skupiła się na tym niż na relacji Iona-Boyle.
W sumie dużo tu magii, czarów. Podoba mi się to, ale nie podoba mi się, że tak mało i powierzchownie potraktowano parę głównych bohaterów.
Za mało jak dla mnie.

Zapowiada się ciekawie, ale na razie szczerze tyłka nie urywa. Pewnie najlepsza będzie część z parą najbardziej kontrowersyjną. Ciekawi mnie co będzie dalej, jak dalej rozwiążą sprawę z tym złym. Trudno też się jednak pozbyć wrażenia deju vu :P

PostNapisane: 29 maja 2014, o 21:35
przez Desdemona
na pewno poczytam....zapowiada się interesująco.... :bigeyes:

PostNapisane: 29 maja 2014, o 22:43
przez Księżycowa Kawa
Kiedyś też :hyhy:

PostNapisane: 23 lutego 2015, o 11:46
przez klarek
A ja już właśnie :)

PostNapisane: 23 lutego 2015, o 12:19
przez szuwarek
mnie się podobało, chociaż z butów nie rwało. Miałam wrażenie, że już to kiedyś czytałam... jakby mieszanka tego co juz kiedyś było. Ale jak to Nora - czytało sie dobrze.

PostNapisane: 23 lutego 2015, o 12:37
przez Dorotka
Czytałam to i to całkiem nie tak dawno. Nie było źle, ale jak napisała Szuwarek, z butów nie wyrywało. Niby był romans, a jakby go nie było; niby były nadprzyrodzone moce, ale jakieś takie byle jakie - bać się nie było czego. I cała ta historia niby ciekawa, z fajnym pomysłem, ale jak już się dobrnie do końca, to zostaje niedosyt i pierwsze co przychodzi do głowy to: " i to już? Wszystko w temacie Iony i Boyla?"
Iona to dziewczyna z charakterem, ale Boyle to takie ciepłe kluchy, które same nie wiedzą czego chcą. W tym duecie to ona nosi spodnie i gdyby nie jej samozaparcie, to nic by z tego duetu nie było. Bo tu Piękną jest on, a ona ową Bestią, która się za nim ugania. To on jest Kopciuszkiem, księżniczką na ziarnku grochu i Czerwonym Kapturkiem, a ona złym wilkiem i księciem biegającym ze szklanym pantofelkiem i błagającym niemal żeby on zechciał go przymierzyć. :D Jak dla mnie to niezbyt udana historia i mało miłosna. :P

PostNapisane: 23 lutego 2015, o 14:41
przez Duzzz
Trudno się nie zgodzić z Tobą Dorotko odnośnie Boyle'a :wink: Boyle również i mi do serca nie przypadł, a tym bardziej do gustu ;)

Ta książka i ta historia to w pewnym sensie prolog do reszty. Przynajmniej ja takie odnoszę wrażenie. Nie da się też nie mieć uczucia deju vu. :bezradny: Ale zobaczymy co będzie dalej.
Czekam na "Zaklęty w cień", zobaczymy jak się dalej to wszystko rozwinie.

PostNapisane: 23 lutego 2015, o 16:50
przez Dorotka
Mnie właściwie ciekawi tylko watek dotyczący Branny i Finna, bo ta para wydała mi się najsympatyczniejsza. W tym przypadku rzeczywiście dużo może się dziać. Szkoda tylko, że ta pierwsza część była taka sobie, bo z tego powodu wiele osób zniechęci się do czytania kolejnych części. Sama nie wiem czy będę czytała dalej - chyba, że któryś z tomów wpadnie mi w ręce, bo raczej kupować ich nie będę.

PostNapisane: 23 lutego 2015, o 17:17
przez Duzzz
A Brannę i Finna Norka zostawiła na koniec :wink:

PostNapisane: 24 lutego 2015, o 10:48
przez klarek
No i przeczytałam Siły ciemności. Nie powiem, abym była jakoś specjalnie oszołomiona czy nawet zadowolona. Rzeczywiście wydało mi się w jakiś sposób wtórne. Zdecydowanie wolałam Znak siedmiu, choć miałam wrażenie, że nie tylko z tym cyklem można byłoby tę książkę porównać.
Co mnie zaskoczyło, to fakt, że wbrew temu co się dzieje Siły ciemności wydawały mi się bardzo statyczną opowieścią. W głowie mam ich ciągłe spotkania i ciągłe obgadywanie planu, zagrożenia, tego co można zrobić. Nie mówię, że to nie było potrzebne, ale mocno wyhamowywało to akcję i dla mnie od czasu do czasu czyniło z tej opowieści nudną historię. Jakoś dziwnie wydaje mi się, że w Znaku siedmiu było podobnie, ale więcej rzeczy wychodziło pobocznie, w działaniu, jakoś przy okazji, a nie tak jak tutaj. Tutaj było mniej naturalnie.
Aha, i jeszcze jedno. Ja całkowicie i bezkrytycznie rozumiem Boylea i jego rozterki. W zasadzie moment, kiedy wybuchł wydał mi się jednym z najbardziej naturalnych fragmentów tej książki. Wydaje mi się całkiem naturalny, a jego "obiekcje" jako wyraz niezrozumienia siebie i odreagowania na własne wątpliwości szalenie spontaniczny i jak najbardziej na miejscu. Dla mnie pociągnął on znacznie bardziej realne relacje między nim a Ioną i uważam, że był to świetny zabieg autorki.
Nie doświadczyłam tutaj jakiegoś przyspieszonego bicia serca, lekkiego zaniepokojenia. Zabrakło mi napięcia, które kojarzyłam ze Znakiem siedmiu.
Zapisana jestem w kolejce do kolejnej części, ale nie wiem czy jak dojdzie do mnie, to nie zrezygnuję. To pewnie zależy od czasu. Może jak upłynie go odpowiednio dużo spróbuję, choć nie obiecuję sobie nie wiadomo czego.
Dla mnie Siły ciemności były poprawne, ale przeciętne :)