Żelazny książę - Meljean Brook (kasiek)(szuwarek)
Napisane: 31 lipca 2012, o 15:46
Tytuł :Żelazny książę
Autor: Brook Meljean
Tytuł oryginalny: The Iron Duke
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Kwaterska Kinga
Zacznę od rzeczy najważniejszej czyli od siebie. Wszyscy mnie tu znacie i kochacie i wiecie, że wysiłek fizyczne i ja to bardzo niedobrana para. Ale jest pora wakacyjna i ja tak jak i inni nieszczęśnicy ruszyłam w świat, niedaleki co prawda, bo tylko w polskie góry, ale zawsze. Przed wyjazdem zostałam zaopatrzona w „Żelaznego księcia” Brook. Zamiast czytać wieczorem, zaplanowałam, że poczytam w pociągu. Zapomniałam jednak, że pociąg/ autobus/samochód działają na mnie usypiająco. Wsiadam, moszczę się wygodnie i zasypiam. I tak było tym razem. Całą drogę Książę przeleżał w plecaku, dopiero pod koniec udało mi się wybudzić ze snu (tylko dlatego, że wybuchła afera ), i zacząć….i to był błąd, bo nie doczytałam do końca oczywiście, a gdy dotarłam na miejsce, od razu trzeba było ruszać na szlak. I tu stanęłam przed dylematem włożyć Żelaznego księcia do mojego ważącego 13, 5 kg plecaka, czy nie… Włożyłam, a zdradzę, że nową Palmer zostawiłam… I to wystarczy za recenzję tej książki, a nie przepraszam, ważne jest również to, że nie wyrzuciłam tej książki w diabły gdy już ją przeczytałam (czytałam zamiast pić piwo i się integrować!), a wyrzuciłam naprawdę sporo rzeczy…tak żeby ten przeklęty plecak ważył mniej. Żelazny książę wrócił ze mną do mej ukochanej stolicy, a teraz leży przy łóżku, by gdy najdzie mnie ochota mogłabym go posmyrać i pomiziać.
Dlaczego książki nie wyrzuciłam, skoro wyrzuciłam mój lakier do paznokci ( do kosza w schronisku wyrzucałam, żeby nie było)?
1. Po pierwsze bo Brook stworzyła niesamowity świat, osadziła akcję w Wielkiej Brytanii, która podnosi się powoli po długoletniej okupacji Ordy, gdzie rejterzy (ludzie którzy uciekli prze Ordą) i naniterzy (mają w sobie nanity będące wynalazkiem Ordy), żyją razem w epoce rodem z wiktoriańskiego romansu, resztę Europy zamieszkują zombi będące wynikiem działań Ordy. A wracając do nanitów, kiedyś wraz z herbata i cukrem dostały się do organizmów Brytyjczyków, podporządkowując ich Ordzie, która sterowała nimi za pomocą wieży i nadawanych z niej sygnałów.
2. Po drugie zarówno rejterzy jak i naniterzy są wrogo nastawienie do głównej bohaterki powieści Wilhelminy Elizabeth Wentworth, która ma w sobie mongolską krew . Została ona poczęta podczas mongolskiego przyjęcia w czasie rankoru. Dzięki temu Mina, bo tak zwracają się do niej przyjaciele i rodzina, stała się kobietą, która potrafi sobie poradzić ze wszystkim i jako inspektor policji rozwiązać każdą sprawę. A musi się mierzyć nie z byle kim bo z Rhysem Trahaearnem , zwanym Żelaznym Księciem, który uwolnił Angilę od Ordy, wysadzając wieżę, która kontrolowała nanity w ciałach Angilków i nimi sterowała, a teraz ma ochotę znaleźć się w łóżku pani inspektor.Właśnie Rhys Trahaearn, bohater och, eh i ach, nic tylko usiąść i wzdychać. Pirat, który uwolnił Anglię od Ordy, bohater narodowy i przecudowny kawał Samca Alfa. Ma dwa cele dowiedzieć się, kto zrzucił ciało na próg jego domu i uwieść Minę. Ma ułatwione zadanie, bo to właśnie Mina zostaje wyznaczona do śledztwa w sprawie ciała znalezionego przed jego domem. I tyle może o fabule, by nie zdradzić zbyt wiele.
3. Po trzecie romans, romans taki jaki kocham, czyli on bardzo chce ona się opiera, ale też chce, ale się opiera bo ma powody, a on na początku jest taki świniowaty, ale jak się zmienia… marzenie. On dopuszcza się różnych niekoniecznie dobrych rzeczy, ale i tak go kocham, bo na koniec to jest wzór do naśladowania i tak pięknie cierpi… muszę znowu przeczytać ten fragment . A zapomniałbym Rhys to bohater mocno doświadczony przez los, zanim został kapitanem pirackiego statku jak dziecko odcierpiał sporo, później jego życie także nie należało do przyjemnych.
4. Po czwarte seks, tłumacz nie wyciął, a jak wyciął to musiał wyciąć mało, bo scen a właściwie Scen jest sporo i są takie dosadne. . Scen jak pisałam jest sporo i wszystkie są dobre, dosadne ale i pełne humoru.
5. Po piąte kryminał oni nie tylko zakochują się w sobie, ale prowadzą śledztwo i to takie które zatacza coraz szersze kręgi. Spisek jest zawiły, może prowadzić do zniszczenia całej Wielkiej Brytanii, a na dodatek w niebezpieczeństwie jest też brat Miny, a nikt i nic nie jest dla niej tak ważne jak jej rodzina.
6. Poza tym mamy tu sterowce latające na Europą, podniebne miasto szalonego kaznodziei, krakena wyhodowanego przez Ordę, niebezpieczne szczurołapy i kobiety, które doskonale sobie radzą.
7. I ostatnie najważniejsze "Żelazny książę" to zamknięta historia, mamy HEA, i wiemy, że Mina będzie bardzo ale to bardzo szczęśliwa.
8. A i jeszcze jedno tę książkę czytała cała masa osób po angielsku i wszyscy byli zadowolenie, chyba nawet Jadzi się podobało. A ta książka taka niejadziowa.
Ja wiem, że to nie jest romans paranormalny, ale daję to tu, bo pasuje bardziej niż do historycznego czy współczesnego.
Autor: Brook Meljean
Tytuł oryginalny: The Iron Duke
Język oryginalny: angielski
Tłumacz: Kwaterska Kinga
Zacznę od rzeczy najważniejszej czyli od siebie. Wszyscy mnie tu znacie i kochacie i wiecie, że wysiłek fizyczne i ja to bardzo niedobrana para. Ale jest pora wakacyjna i ja tak jak i inni nieszczęśnicy ruszyłam w świat, niedaleki co prawda, bo tylko w polskie góry, ale zawsze. Przed wyjazdem zostałam zaopatrzona w „Żelaznego księcia” Brook. Zamiast czytać wieczorem, zaplanowałam, że poczytam w pociągu. Zapomniałam jednak, że pociąg/ autobus/samochód działają na mnie usypiająco. Wsiadam, moszczę się wygodnie i zasypiam. I tak było tym razem. Całą drogę Książę przeleżał w plecaku, dopiero pod koniec udało mi się wybudzić ze snu (tylko dlatego, że wybuchła afera ), i zacząć….i to był błąd, bo nie doczytałam do końca oczywiście, a gdy dotarłam na miejsce, od razu trzeba było ruszać na szlak. I tu stanęłam przed dylematem włożyć Żelaznego księcia do mojego ważącego 13, 5 kg plecaka, czy nie… Włożyłam, a zdradzę, że nową Palmer zostawiłam… I to wystarczy za recenzję tej książki, a nie przepraszam, ważne jest również to, że nie wyrzuciłam tej książki w diabły gdy już ją przeczytałam (czytałam zamiast pić piwo i się integrować!), a wyrzuciłam naprawdę sporo rzeczy…tak żeby ten przeklęty plecak ważył mniej. Żelazny książę wrócił ze mną do mej ukochanej stolicy, a teraz leży przy łóżku, by gdy najdzie mnie ochota mogłabym go posmyrać i pomiziać.
Dlaczego książki nie wyrzuciłam, skoro wyrzuciłam mój lakier do paznokci ( do kosza w schronisku wyrzucałam, żeby nie było)?
1. Po pierwsze bo Brook stworzyła niesamowity świat, osadziła akcję w Wielkiej Brytanii, która podnosi się powoli po długoletniej okupacji Ordy, gdzie rejterzy (ludzie którzy uciekli prze Ordą) i naniterzy (mają w sobie nanity będące wynalazkiem Ordy), żyją razem w epoce rodem z wiktoriańskiego romansu, resztę Europy zamieszkują zombi będące wynikiem działań Ordy. A wracając do nanitów, kiedyś wraz z herbata i cukrem dostały się do organizmów Brytyjczyków, podporządkowując ich Ordzie, która sterowała nimi za pomocą wieży i nadawanych z niej sygnałów.
2. Po drugie zarówno rejterzy jak i naniterzy są wrogo nastawienie do głównej bohaterki powieści Wilhelminy Elizabeth Wentworth, która ma w sobie mongolską krew . Została ona poczęta podczas mongolskiego przyjęcia w czasie rankoru. Dzięki temu Mina, bo tak zwracają się do niej przyjaciele i rodzina, stała się kobietą, która potrafi sobie poradzić ze wszystkim i jako inspektor policji rozwiązać każdą sprawę. A musi się mierzyć nie z byle kim bo z Rhysem Trahaearnem , zwanym Żelaznym Księciem, który uwolnił Angilę od Ordy, wysadzając wieżę, która kontrolowała nanity w ciałach Angilków i nimi sterowała, a teraz ma ochotę znaleźć się w łóżku pani inspektor.Właśnie Rhys Trahaearn, bohater och, eh i ach, nic tylko usiąść i wzdychać. Pirat, który uwolnił Anglię od Ordy, bohater narodowy i przecudowny kawał Samca Alfa. Ma dwa cele dowiedzieć się, kto zrzucił ciało na próg jego domu i uwieść Minę. Ma ułatwione zadanie, bo to właśnie Mina zostaje wyznaczona do śledztwa w sprawie ciała znalezionego przed jego domem. I tyle może o fabule, by nie zdradzić zbyt wiele.
3. Po trzecie romans, romans taki jaki kocham, czyli on bardzo chce ona się opiera, ale też chce, ale się opiera bo ma powody, a on na początku jest taki świniowaty, ale jak się zmienia… marzenie. On dopuszcza się różnych niekoniecznie dobrych rzeczy, ale i tak go kocham, bo na koniec to jest wzór do naśladowania i tak pięknie cierpi… muszę znowu przeczytać ten fragment . A zapomniałbym Rhys to bohater mocno doświadczony przez los, zanim został kapitanem pirackiego statku jak dziecko odcierpiał sporo, później jego życie także nie należało do przyjemnych.
4. Po czwarte seks, tłumacz nie wyciął, a jak wyciął to musiał wyciąć mało, bo scen a właściwie Scen jest sporo i są takie dosadne. . Scen jak pisałam jest sporo i wszystkie są dobre, dosadne ale i pełne humoru.
5. Po piąte kryminał oni nie tylko zakochują się w sobie, ale prowadzą śledztwo i to takie które zatacza coraz szersze kręgi. Spisek jest zawiły, może prowadzić do zniszczenia całej Wielkiej Brytanii, a na dodatek w niebezpieczeństwie jest też brat Miny, a nikt i nic nie jest dla niej tak ważne jak jej rodzina.
6. Poza tym mamy tu sterowce latające na Europą, podniebne miasto szalonego kaznodziei, krakena wyhodowanego przez Ordę, niebezpieczne szczurołapy i kobiety, które doskonale sobie radzą.
7. I ostatnie najważniejsze "Żelazny książę" to zamknięta historia, mamy HEA, i wiemy, że Mina będzie bardzo ale to bardzo szczęśliwa.
8. A i jeszcze jedno tę książkę czytała cała masa osób po angielsku i wszyscy byli zadowolenie, chyba nawet Jadzi się podobało. A ta książka taka niejadziowa.
Ja wiem, że to nie jest romans paranormalny, ale daję to tu, bo pasuje bardziej niż do historycznego czy współczesnego.