Strona 1 z 1

Rozkosz nieujarzmiona - Ione Larissa (Agaton)

PostNapisane: 12 grudnia 2011, o 20:33
przez Agaton
"Pleasure Unbound" - Ione Larissa

W swym gatunku, warte uwagi. Para trochę niecodzienna, bo bohaterka - Tayla jest pogromczynią demonów (prawie jak Buffy), z kolei bohater - Eidolon jest lekarzem-demonem. Kobieta zostaje przywieziona ranna do szpitala dla demonów, w skrócie UGH :hyhy: , więc lekarz ma obowiązek ją uratować. Niby nic, ale w normalnych warunkach jedno miałoby ochotę zabić drugie i vice versa. Prawie do połowy książki, oboje oglądają się za siebie czy przypadkiem jakiś nóż się nie plącze za ich plecami. Zaufanie nie pojawia się przez bardzo długi czas, choć nie przeszkadza to w łóżkowych zapasach. Bo była okazja.

Świat przedstawiony w tej historii jest interesujący. Na talerzu pojawiają się demony różnej maści - dobre i złe, wegetarianie i twory zjadające ludzkie dzieci; do tego wampiry, zmiennokształtni i wilkołaki. Jest dosyć mrocznie, choć pojawiają się elementy humoru. Nie do końca jestem jednak pewna czy wybuchy śmiechu w niektórych przypadkach były zamiarem autorki ;)

Zagadka... O, to było ciekawe. Porządnie nakreślony problem w paranormalnej odsłonie. Ktoś porywa istoty podziemnego świata, by pozbawić je narządów wewnętrznych, by te następnie sprzedać na czarnym rynku. Tylko teraz należałoby ustalić kto i w sumie dlaczego. Niestety, pełne wyjaśnienie pewnie pojawi się dopiero na końcu serii, a nie wiem czy mam ochotę na całość.
Tak czy inaczej, było wystarczająco nieprzyjemnie, bym nie narzekała na rozmycie i spłaszczenie tematu. Choć pod koniec, a może nawet przez ostatnie 30%, na pierwszy plan wyskoczyła kwestia zaufania, chęć związania się na całe życie i finałowe O! I teraz można się śmiać, bo oto kolejna bohaterka, która ma problem z orgazmem. Żeby nie było nikomu smutno, zdradzę, że demon musiał się baaardzo starać, by coś z tego wyszło. Za którymś razem mu się udało, chyba minęło dobre 200 stron, o ile nie więcej. I trauma się z tym wiązała, może nie Tayli bezpośrednio, ale blisko.

Bohaterka swoje przeżyła, nie będę jednak zdradzać szczegółów. Napiszę tylko tyle, że przeważnie autorzy piszą w ten sposób, by czytelnik czuł współczucie. Zdarza im się przesadzić, a wtedy pozostaje irytacja. Co ciekawe, tutaj obyło się bez 'martyrologii' czy jakkolwiek to ująć. Po prostu przekazanie informacji, dla uzupełnienia portretu. To muszę docenić.

I na końcu jeszcze dodam, że nie jestem pewna czy to tradycyjny romans. Znaczy się, HEA jest, wyznania miłości też i nawet rodzinne spotkania. Paranormalny romans erotyczny lub paranormalny erotyk romantyczny, ze sporą zawartością akcji, zagadki, ciemnych wspomnień i momentów. Prawie udało się uniknąć lekkiego melodramatyzowania, a to zawsze coś :mrgreen: Ciągle romans, tylko troszkę oś skrzywiona.

Aby za kolorowo nie było, przyznam bez bicia, że pod względem emocjonalnym było nieco pustawo. Przy czym decydując się na tego typu powieść, czytelnik przeważnie zdaje sobie sprawę czego może się spodziewać. Na czym innym skupiona jest uwaga i tyle.

Oczywiście, zdarzają się powtórzenia z innych tytułów. Dla przykładu brat bohatera ma na imię Wraith :hahaha: Świta? Ech, szkoda czasu na doszukiwanie się oryginalności.

Jakby ktoś był chętny, zachęcam do eksperymentu. Nadal miałabym ochotę na większą ilość skopanych tyłków, ale i tak było nieźle.

PostNapisane: 12 grudnia 2011, o 21:25
przez Liberty
Nie znam autorki :niepewny: Ale Twoja recenzja brzmi nieźle, wiec przy najbliższej okazji zapoznam się ;)

PostNapisane: 13 grudnia 2011, o 00:37
przez Agaton
Ja na tę autorkę trafiłam przez przypadek. Zauważyłam na liście osoby, której recenzje lubię przeglądać, bo zawsze uda mi się znaleźć coś bardziej lub mniej ciekawego. Ocen ma całkiem sporo i raczej dobrych, choć wiadomo, że nie jest to taka ilość, jak w przypadku Ward, Kenyon czy Cole ;) Dla mnie w miarę interesująco, chociaż to już pewnie zależy od konkretnej osoby. Eureka nie została odkryta, niektóre sprawy domagają się wyjaśnienia (może zostawione jest na później?), a i przewidywalność też się kłania, ale bez bólu zębów można zajrzeć. Najwyżej się nie spodoba :-P Jakby co, proszę mnie nie bić. Będę wdzięczna.

PostNapisane: 13 grudnia 2011, o 20:56
przez Liberty
Ja nie biję, wiec się martwić nie musisz Agaton :) A co ewentualnego rozczarowania to przecież nie tragedia. Ale z opisu wnioskuję, że w najgorszym razie książkę bardzo szybko zapomnę.

PostNapisane: 14 grudnia 2011, o 01:33
przez Fringilla
sięgnę, byle nie zapomnieć...