Krwawy król- Gail Z. Martin (kasiek)
Napisane: 27 czerwca 2011, o 17:42
Książka: Krwawy Król
Autor: Martin Gail Z.
Tytuł oryginalny: Blood King
Język oryginalny: angielski
Gatunek: fantasy
Cykle:Kroniki Czarnoksiężnika (tom: 2)
Tytułem wstępu z racji nawału obowiązków i różnych takich ludzi co to bez przerwy czegoś ode mnie chcieli (Nienawidzę tego! Jakby sami nie mogli załatwić tych spraw! Podłość ludzka nie zna granic….), mój umysł znalazł się w stanie permanentnego wyczerpania . I wpadłam w ciąg Palmer, hśż, Cartland (i tego naprawdę mi wstyd) .Wszystko inne było dla mnie zbyt trudne albo ambitne. I tak od jakichś dwóch tygodni wstyd się na oczy ludziom pokazać z książką w autobusie, ale powoli wychodzę z tego odurzenia . A wychodzę przy pomocy książek nie romansowych, albo takich w których romansu jest stosunkowo niewiele.
Terapię zaczęłam od fantasy, bo kontynuować ją powieścią przygodową. Jak tak dalej pójdzie to jeszcze coś z klasyki literatury przeczytam.
I tak odniosłam zwycięstwo nad swymi słabościami za pomocą Krwawego króla Gail. Z Martin, będącego kontynuacją Przywoływacza dusz. Ale że nadal jestem w szponach mego nałogu i wszystko porównuję do tego co ostatnio czytam, pozwolę sobie przeprowadzić coś na kształt analizy porównawczej pomiędzy Krwawym królem a tymiż książkami.
1. Fabuła. I w jednym i w drugim schematyczna. I w obu przypadkach to plus, bo najbardziej lubimy te piosenki, które już znamy . Na korzyść Krwawego króla przemawia fakt, że bardziej rozbudowana jest, nie ogranicza się do jednego wątku i ja nie mam ochoty rzucać książką o ścianę. Kontynuowane są historie rozpoczęte w poprzednim tomie i to kontynuowane w miarę logicznie i rozsądnie. Tak jak pisałam ochoty na rzucanie książką nie miałam, za to na kontynuowanie czytania tak.
2. Bohaterowie. Zacznijmy od tego dobrego Tris jest minimalnie mądrzejszy od bohaterów Palmer, Cartland i hśż-tów. Minimalnie niestety tylko, ale cóż dobre i to.Ale na jego wytłumacznie mam fakt, że i bohaterowie fantasy zbyt mądrzy być nie mogą. Nie muszę załamywać rąk nad jego głupotą bez przerwy a jedynie co jakiś czas. Miła odmiana nie powiem. Rozwinął się nieco od części pierwszej, widać pozytywne zmiany ale nadal trzeba nad nim pracować. Ogólnie rzecz biorąc, da się go lubić. Dużym plusem jest fakt, że w tej części siedzi na tyłku….trochę, zamiast tak bez przerwy podążać ku czemuś.
3. Przejdźmy do tego złego, Jared to kretyn , większy niż bohaterowie Palmer, Cartland i hśż-ów a to nie rokuje mu dobrze na przyszłość. Ja niby wiem, ż bohater negatywny musi być zły i głupi, żeby ten dobry mógł się pokazać w pełnej krasie. Ja to wiem, ja to rozumiem i ja się na to zgadzam. Ale powinno się ustalić granice tej głupoty. To co prezentuje sobą Jared to przesada. Na jego przykładzie można by napisać podręcznik Czego nie powinien robić psychopatyczny tyran by nie stracić władzy. Książka wiele by zyskala, gdyby Jared był mniej głupi i tym samym odpychający.
4. Kobiety a co za tym idzie romans w książce. Kontynuowan jest. I dobrze. Bo co to za książka bez romansu? A tu to nawet dwa są. I nie wszystko idzie idealnie, co niektórzy mają problemy z zaakceptowaniem swych uczuć i przeszkody na drodze prawdziwej miłością się pojawiają… Rzeknę, że ładnie poprowadzony ten romans, a właściwie romanse. I autentycznie miło czytać coś po czym ja od chłopa czołgania się wymagać nie będę...choć nie minimalne przeczołganie nie zaszkodzi. W każdym razie bohaterki samodzielne, dają rade i w męskie ramię wypłakiwać się nie muszą.
5. Okładka. Tu bezsprzecznie wygrywa Krwawy król. I podejrzewam, że okładka ma nawet coś wspólnego z treścią i tak się zastanawiam, który z bohaterów książki został na niej przedstawiony. Proces myślowy w toku.
6. Ta książka wygrała z Palmer! O czymś to świadczy.
Starałam się ograniczyć spoilery do minimum. I nawet informacji z blurbu nie zdradzić . A tak na koniec dodam, że Krwawy król nie jest najlepszą powieścią fantasy, jaką czytałam. Jest cała masa lepszych, ale nie jest zły. Wciąga, czasem zaskoczy ale raczej rzadko, ale to może ja jestem taka zmanierowana po przeczytaniu tych wszystkich książek. Oparty na tym samym schemacie, co sporo innych na ich tle wyróżnia się sensownością, logicznością, interesującymi wstawkami, ciekawymi rozwiązaniami (np. wampiry). Owszem autorka wykorzystuje całą masę motywów, klisz, schamatów, ale daje róznież coś od siebie.
Czasu poświęconego na tę książkę nie uważam za stracony, i czekam na części kolejne.
Autor: Martin Gail Z.
Tytuł oryginalny: Blood King
Język oryginalny: angielski
Gatunek: fantasy
Cykle:Kroniki Czarnoksiężnika (tom: 2)
Tytułem wstępu z racji nawału obowiązków i różnych takich ludzi co to bez przerwy czegoś ode mnie chcieli (Nienawidzę tego! Jakby sami nie mogli załatwić tych spraw! Podłość ludzka nie zna granic….), mój umysł znalazł się w stanie permanentnego wyczerpania . I wpadłam w ciąg Palmer, hśż, Cartland (i tego naprawdę mi wstyd) .Wszystko inne było dla mnie zbyt trudne albo ambitne. I tak od jakichś dwóch tygodni wstyd się na oczy ludziom pokazać z książką w autobusie, ale powoli wychodzę z tego odurzenia . A wychodzę przy pomocy książek nie romansowych, albo takich w których romansu jest stosunkowo niewiele.
Terapię zaczęłam od fantasy, bo kontynuować ją powieścią przygodową. Jak tak dalej pójdzie to jeszcze coś z klasyki literatury przeczytam.
I tak odniosłam zwycięstwo nad swymi słabościami za pomocą Krwawego króla Gail. Z Martin, będącego kontynuacją Przywoływacza dusz. Ale że nadal jestem w szponach mego nałogu i wszystko porównuję do tego co ostatnio czytam, pozwolę sobie przeprowadzić coś na kształt analizy porównawczej pomiędzy Krwawym królem a tymiż książkami.
1. Fabuła. I w jednym i w drugim schematyczna. I w obu przypadkach to plus, bo najbardziej lubimy te piosenki, które już znamy . Na korzyść Krwawego króla przemawia fakt, że bardziej rozbudowana jest, nie ogranicza się do jednego wątku i ja nie mam ochoty rzucać książką o ścianę. Kontynuowane są historie rozpoczęte w poprzednim tomie i to kontynuowane w miarę logicznie i rozsądnie. Tak jak pisałam ochoty na rzucanie książką nie miałam, za to na kontynuowanie czytania tak.
2. Bohaterowie. Zacznijmy od tego dobrego Tris jest minimalnie mądrzejszy od bohaterów Palmer, Cartland i hśż-tów. Minimalnie niestety tylko, ale cóż dobre i to.Ale na jego wytłumacznie mam fakt, że i bohaterowie fantasy zbyt mądrzy być nie mogą. Nie muszę załamywać rąk nad jego głupotą bez przerwy a jedynie co jakiś czas. Miła odmiana nie powiem. Rozwinął się nieco od części pierwszej, widać pozytywne zmiany ale nadal trzeba nad nim pracować. Ogólnie rzecz biorąc, da się go lubić. Dużym plusem jest fakt, że w tej części siedzi na tyłku….trochę, zamiast tak bez przerwy podążać ku czemuś.
3. Przejdźmy do tego złego, Jared to kretyn , większy niż bohaterowie Palmer, Cartland i hśż-ów a to nie rokuje mu dobrze na przyszłość. Ja niby wiem, ż bohater negatywny musi być zły i głupi, żeby ten dobry mógł się pokazać w pełnej krasie. Ja to wiem, ja to rozumiem i ja się na to zgadzam. Ale powinno się ustalić granice tej głupoty. To co prezentuje sobą Jared to przesada. Na jego przykładzie można by napisać podręcznik Czego nie powinien robić psychopatyczny tyran by nie stracić władzy. Książka wiele by zyskala, gdyby Jared był mniej głupi i tym samym odpychający.
4. Kobiety a co za tym idzie romans w książce. Kontynuowan jest. I dobrze. Bo co to za książka bez romansu? A tu to nawet dwa są. I nie wszystko idzie idealnie, co niektórzy mają problemy z zaakceptowaniem swych uczuć i przeszkody na drodze prawdziwej miłością się pojawiają… Rzeknę, że ładnie poprowadzony ten romans, a właściwie romanse. I autentycznie miło czytać coś po czym ja od chłopa czołgania się wymagać nie będę...choć nie minimalne przeczołganie nie zaszkodzi. W każdym razie bohaterki samodzielne, dają rade i w męskie ramię wypłakiwać się nie muszą.
5. Okładka. Tu bezsprzecznie wygrywa Krwawy król. I podejrzewam, że okładka ma nawet coś wspólnego z treścią i tak się zastanawiam, który z bohaterów książki został na niej przedstawiony. Proces myślowy w toku.
6. Ta książka wygrała z Palmer! O czymś to świadczy.
Starałam się ograniczyć spoilery do minimum. I nawet informacji z blurbu nie zdradzić . A tak na koniec dodam, że Krwawy król nie jest najlepszą powieścią fantasy, jaką czytałam. Jest cała masa lepszych, ale nie jest zły. Wciąga, czasem zaskoczy ale raczej rzadko, ale to może ja jestem taka zmanierowana po przeczytaniu tych wszystkich książek. Oparty na tym samym schemacie, co sporo innych na ich tle wyróżnia się sensownością, logicznością, interesującymi wstawkami, ciekawymi rozwiązaniami (np. wampiry). Owszem autorka wykorzystuje całą masę motywów, klisz, schamatów, ale daje róznież coś od siebie.
Czasu poświęconego na tę książkę nie uważam za stracony, i czekam na części kolejne.