Jeśli ta seria wyszłaby gdy sama mialam tak 17-18 lat, łykałabym ją jak młody pelikan. Bo tu wszystko jest co lubią nastolatki, wiadomo. Świetny przystojny tajemniczy bohater z mrokiem czającym się za ramieniem, bohaterka która go temperuje. Bohaterka która nie jest idealna i piękna na pierwszy rzut oka, ale jednak przy dłuższym patrzeniu coś tam z niej wychodzi że bohater jest oczarowany.
Jest też przyjaciółka bohaterki, a zarazem siostra bohatera, osoba pozytywna, zakręcona, no lubi się takie.
Ale, że lat mam trochę więcej i moja tolerancja na tego typu książki chyba jednak się wyczerpała słodko nie było. Irytował mnie bohater paradujący z gołą klatą, taki niezdecydowany. Wiadomo, na wzór Edwarda, ale autorce trzeba zaliczyć na plus, że dodała mu trochę charakteru, nie są to takie ciepłe kluchy całkiem.
Generalnie jego zachowanie momentami mnie wkurzało. U bohaterki natomiast wkurzała mnie jej relacja z mamą. Przed chwilą gdzieś widziałam opinię że autorka na matkę pomysłu nie miała - dokładnie! Nie wiedziała co z nią zrobić i zrobiła nieporadną, zapracowaną kobietę która troszkę jednak żyje życiem córki.
Wkurzało mnie też to że pomiędzy scenami nie było przerw. Znaczy akcja działa się jakby ciurkiem jednego dnia, dopiero z kontekstu wynikało że pomiędzy jednym a drugim np. spacerem trochę minęło. Bo tak, to bohaterowie się rozstali, siup, on znów jest u niej
Może to tłumacz tak naplątał, nie wiem.
Wątek romansowy - no jest zgoda, o tym w końcu jest ksiażka, ale wybaczcie, przepraszam, ja chemii między bohaterami nie czuję. Ona jest napisana, jest powiedziane że jest, ale jej nie czuć.
Jak on ma ją pierwszy raz pocałować to nie ma tego oczekiwania, czyta sie jak opis przyrody.
Żałuję bo się trochę napaliłam na książkę przez Wasze ochy i achy a tu taka trochę klapa.
Dałabym książce mocną trójkę. No bo jednak dla młodzieży super, pasja bohaterki też na plus, no i że te kosmity nie były aż takie rażące