Strona 1 z 1

Poczekajka - Katarzyna Michalak (olly3)

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez olly3
KATARZYNA MICHALAK, Poczekajka

Wydawnictwo Albatros, 16 maja 2008

Ocena: 8/10



Uwaga: są spoilery i cytaty.

Przyznam szczerze, że sama nie wiem, jaka jest ta książka. Czy to przykład wyjątkowo nieudanego, wręcz grafomańskiego romansidła, czy też zamierzona parodia romansu. Wątpliwości moje budzi to, że książka jest niewiarygodnie nierówna, tzn. dobre kawałki (humorystyczne opisy perypetii młodej pani weterynarz w miejskim zoo) przeplatają się z kiczowatymi romansowymi kawałkami i bohaterami rodem wprost z książek Cartlandowej czy Palmerki. Może po kolei…

Pierwsze zdziwienie budzi informacja na tylnej okładce: „Jeśli podobały Ci się Ania z Zielonego Wzgórza i Wszystkie stworzenia małe i duże, to na pewno pokochasz Patrycję z Chatki Wiedźmy!” Pomijając już błędne porównywanie bohaterki z powieściami, zastanawiam się, co niby, poza postacią kłopotliwej krasuli, ma łączyć obie te powieści.

Ponieważ wymienione w blurbie książki znam i lubię, wydawało mi się, że wiem, czego mogę się spodziewać po Poczekajce. Nic bardziej mylnego. Już dawno żadna książka mnie tak nie zdziwiła i… ubawiła, jak ta.

Fabuła jest prosta: młoda pani weterynarz z zapędami pisarskimi (romans fantastyczny) po wizycie u wróżki wyjeżdża na wieś wprowadza się do rozpadającej się chatki i zaczyna pracę w zoo. A, co istotne, bohaterka wysyła listy miłosne adresowane do bohatera powieści fantasy na adres skrytki pocztowej, należącej do autora tejże powieści. Jak by ktoś się nie domyślił, ów autor to hrabia!, który – cóż za zadziwiający zbieg okoliczności – mieszka w tejże miejscowości nieposiadającej praw miejskich. Niestety na drodze do szczęścia młodej pary stoi między innymi matka bohaterki, która wynajmuje znajomego kolegi córeczki, aby ją uwiódł, tak żeby biedaczka wróciła z podkulonym ogonem do mamusi. Ów kolega i uwodziciel, to dawni przyjaciele, a obecnie wrogowie naszego hrabiego. Mały ten świat, nieprawdaż? Uwiedzenie bohaterki, za które zły bohater dostaje pieniądze od matki bohaterki, ma więc dodatkowy smaczek w postaci zemsty na hrabim. Przeszłość trójki mężczyzn kryje w sobie pigułkę gwałtu, zazdrość, zakład, bliznę na policzku w kształcie rodowego sygnetu, próbę zabójstwa w afekcie i nieudane samobójstwo.

Jest też szalona żona głównego bohatera, mały pożar, a nawet dwa, wróżka, dziadek wróżki – wioskowy czarodziej, a także ksiądz Plama, który nocą zrywa zioła w ogrodzie bohaterki, oraz mieszkańcy i pracownicy zoo.

Zadziwiająco dobre jest tło powieści i postacie poboczne, świetnie opisana mentalność mieszkańców wsi: sprzedawczyni w sklepie, która zazdrosna o nowo przyjezdną nie chce jej niczego sprzedać, miejscowy uwodziciel Zdenek Bąk, fachowiec od „rejmontu” rozpadającej się chatki, krowa mająca „szczególne upodobanie do wtranżalania telefonów” komórkowych, pracownicy i praca w zoo polegająca między innymi na patrzeniu pod nogi, gdy się okaże, że w terrarium brakuje jednej kobry.

To co, moim zdaniem, leży, to zbyt sztampowa kreacja głównych bohaterów:

Patrycja to oczywiście dziewica, niewiarygodnie naiwna, nawet jak na bohaterkę romansu, by nie rzec: głupia. Czy normalna osoba pisałaby listy miłosne do bohatera książki fantasy i wysyłała je do jej autora? I wierzyła w magię, sabaty i czarownice?

Książę na czarnym koniu to mający wyrok w zawieszeniu, czyli hrabia Gabriel Romocki alias pisarz fantasy i artysta-malarz Gabriel A. Mroczny. Ukrywa on swoją piękną, acz zbolałą duszę za maską gbura, na którą tylko zwierzęta nie dają się nabrać, albowiem „kochały go wszystkie stworzenia duże i małe. Nie przeszkadzało im, że chodzi zarośnięty jak jakiś pustelnik, że koszule nosi rozchełstane i nie zawsze czyste, że wzrok ma ponury, a sposób bycia jeszcze gorszy. Nie. Dla zwierząt był czulszy niż dla ludzi, bo one potrafiły wybaczać, a ludzie nie”. Jakie to głębokie [img:1tpiuz0t]http://picsrv.fora.pl/images/smiles/new_msn-wink.gif[/img:1tpiuz0t]

Czarny charakter, czyli Uwodziciel przez duże U: „Łukasz stanął przed lustrem. Nagi i piękny. Przeczesał palcami krucze włosy, wciągnął brzuch. Zajrzał głęboko w swe czarne oczy, połyskujące tajemniczo niczym tafla studni bez dna, i uśmiechnął się do siebie tak, jak to tylko on potrafił: pół szelmowsko, pól uwodzicielsko. Ileż kobiet poszło na zatracenie za samym tym uśmiechem! Głupie baby. Jedna w drugą. Kto sieje takie idiotki?! Patrząc na swe odbicie w lustrzanej tafli, zaśmiał się nieprzyjemnie. Cynicznie. O tak! Taki też się sobie podobał: zimny, wyrachowany drań. Gracz najwyższej klasy. Supergracz! Naprężył muskuły. Zagrały pod skóra opaloną na piękny brąz”.

Styl, jak widać po fragmentach, powala na kolana.

Jeśli to jest zamierzona parodia to daję najwyższą ocenę, jeśli nie, to polski romans na prawdę jest w kiepskiej sytuacji: grafomański styl, papierowi bohaterowie przemawiają zamiast rozmawiać ze sobą, oklepana fabuła itd.

Nie wiem, jak książka się sprzedaje, ale z końcówki wynika, że autorka planuje jej dalszy ciąg.

PostNapisane: 1 stycznia 1970, o 02:00
przez Agrest
Dopiero teraz przeczytałam sobie recenzję Poczekajki spod pióra Olly. Bardzo ciekawa:)



Sporo się o tej książce już nasłuchałam i były to skrajne opinie, od zachwytów, że ciepła, optymistyczna i podnosząca na duchu, po zarzuty o koszmarną grafomanię. Przyznam, że po lekturze recenzji Olly i jakichś fragmentów drugiej części zamieszczonych w sieci (w celach reklamy, ha! Tylko mogli przedtem choć ten reklamowy fragment poddać redakcji...) skłaniam się raczej ku tej drugiej wersji. A szkoda, bo na pierwszy rzut oka książka robi sympatyczne wrażenie, no i któż by nie chciał poczytać o drugiej Ani z Zielonego Wzgórza?



Mnie cudowne zbiegi okoliczności, hrabiowie i inne tego typu sprawy aż taki nie przeszkadzają... I taki schemat można świetnie napisać. Ja to bym nawet chciała przeczytać jakąś uroczą, miłą historyjkę produkcji polskiej - no ale to musi być dobrze napisane, nie tylko fabularnie, ale i na poziomie stylu. I nie wiem jak z fabułą, ale chyba ze stylem tej pani nie idzie.



No i, Olly, obawiam się, że to nie jest świadome podśmiewanie się z romansowych konwencji:) Taki mój wniosek z wizyty na stronie autorki i z pewnych jej defensywnych akcji.



Szczególnie interesujący był fragment o Łukaszu,<span style="font-size: 7px; line-height: normal"> bo z tego co wiem, to w drugiej części autorka zrobiła przetasowanie i to z nim została bohaterka!</span>

Poczekajka - Katarzyna Michalak (olly3)

PostNapisane: 26 stycznia 2010, o 00:25
przez Fringilla
Recenzja autorstwa olly3:



Autor: Katarzyna Michalak

Tytuł: Poczekajka

Cykl: Poczekajka (tom 1)

Wydawnictwo: Albatros

Miejsce i rok polskiego wydania: 2008

PostNapisane: 26 stycznia 2010, o 20:25
przez olly3
Teraz (po zapoznaniu się z blogiem autorki i drugim tomem) wiem, ale wtedy miałam jeszcze nadzieję, że to świadoma zabawa konwencją Obrazek

PostNapisane: 26 stycznia 2010, o 20:28
przez Agrest
A ja od czasu swojego komentarza przeczytałam Poczekajkę i też już wiem znacznie więcej niż wtedy Obrazek

Do Klubu ją Obrazek

PostNapisane: 26 stycznia 2010, o 20:29
przez Fringilla
a u mnie wciąż sezon ochronny dla autoró w polskich Obrazek

PostNapisane: 26 stycznia 2010, o 20:32
przez Agrest
W sensie, że nie czytasz czy że wstrzymujesz się z krytyką? Obrazek

PostNapisane: 26 stycznia 2010, o 20:51
przez Fringilla
z krytyką Obrazek