Strona 1 z 1

Najlepsza zemsta - Barbara Boswell (Kawka)

PostNapisane: 12 grudnia 2023, o 12:13
przez Kawka
Barbara Boswell "Najlepsza zemsta"

Aleksa Shaw przed dwoma laty przeżyła zawód miłosny. Narzeczony, z którym wiązała nadzieje na przyszłość, okrutnie ją porzucił, praktycznie bez słowa wyjaśnienia. Teraz dziewczyna wiedzie spokojne ale trochę samotne życie, skupiając się głównie na pracy jako fizykoterapeutka. Wszystko zmienia się w dniu, w którym przyjmuje zlecenie poprowadzenia rehabilitacji małej Kelsey. Okazuje się, że dziewczynka jest córką jej dawnego ukochanego.

Zarówno tytuł jak i blurb na okładce zupełnie nie oddają zawartości tej książki. Nie ma tam nic o zemście, a Aleksa nie ma zamiaru na nikim się mścić. Pominąwszy to, ta historia jest dość przyjemna w odbiorze. Bohaterowie nie są papierowi, wyidealizowani, ani też za bardzo jednoznaczni. To zwykli ludzie z wadami i zaletami i to mi się podoba. Aleksa i Ryan są ludzcy. Podobały mi się również postacie poboczne, które nie były tłem dla głównej pary ale pełnoprawnymi uczestnikami tej historii. Nadało to trochę głębi książce.

Są też sceny erotyczne, opisane całkiem zgrabnie i klimatyczne. W ogóle w tej książeczce wszystko ma ręce i nogi. Historia jest sensowna, fabuła, choć prosta to ma sens i nie było ani jednego momentu, w którym łapałabym się za głowę z powodu absurdów. Ta historia mogłaby się wydarzyć naprawdę i to jest kolejny plus.

Styl autorki jest prosty ale bardzo klarowny. Czyta się dobrze, bez przestojów i sprawnie. Jest to chyba moje pierwsze spotkanie z tą pisarką więc zwracałam szczególną uwagę na ten aspekt. Może fabuła nie porywa i nie ma wielkiego napięcia pomiędzy główną parą ale nie zauważyłam też większych wpadek warsztatowych, a całość wypada dobrze.

Nie jest to najbardziej fascynujący hq, jaki kiedykolwiek czytałam ale też na pewno nie jest to gniot. Jest to bardzo sprawnie napisana, całkiem przyjemna w odbiorze krótka historia, która wprawdzie nie porywa ale też nie rozczarowuje. Moja końcowa ocena to 7/10.

PostNapisane: 13 grudnia 2023, o 00:18
przez Księżycowa Kawa
Kilka Boswell czytałam i w sumie mi się podobały. Tyle że niewiele pamiętam.
A tytuły to często porażka, w zasadzie ciężko znaleźć jakiś tytuł od harlequina, który by dobrze brzmiał.

PostNapisane: 13 grudnia 2023, o 13:11
przez Kawka
Mniejsza o to czy tytuł dobrze brzmi. Gorzej że blurb sugeruje zupełnie inną fabułę niż jest w książce.

PostNapisane: 14 grudnia 2023, o 01:08
przez Księżycowa Kawa
W sumie to również nie rzadki przypadek, dlatego zwykle ich nie czytam.

PostNapisane: 14 grudnia 2023, o 01:17
przez Fringilla
Kawka napisał(a):Mniejsza o to czy tytuł dobrze brzmi. Gorzej że blurb sugeruje zupełnie inną fabułę niż jest w książce.


Haeśżetowe tytuły oryginalne zwykle kiedyś na pewno miały mocny sens, nawet jeśli powtarzalne i generyczne.
A blurpy takoż... ogólnie w interesie było nie zirytować czytelniczki, która sięga akurat po harlekiny zwykle mając konkretne oczekiwania, a nie ochotę na postmodernistyczną zabawę :P

Blurpy stały się dosłownymi hasłami reklamowymi, a nie to jednak było ich pierwotną funkcją (znaczy: miały reklamować, ale nie hasłowo ;)

PostNapisane: 15 grudnia 2023, o 22:49
przez Księżycowa Kawa
Oryginalne. Polskie jakoś tego nie załapały i wyskoczyły jak Filip z konopi.