Book Lovers - Emily Henry (pannazlosnica)
Napisane: 3 maja 2023, o 17:32
Jedno lato. Dwoje rywali. I zwrot akcji, którego nikt się nie spodziewał.
Nora jest bezwzględną agentką literacką. Książki to całe jej życie.
Charlie jest wydawcą z talentem do wyszukiwania bestsellerów. I największym rywalem Nory.
Nora wyjeżdża na urlop do Sunshine Falls – małego miasteczka rodem z romansów. Na miejscu, zamiast spędzać czas na piknikach na łące, spotykać się z seksownym drwalem, przystojnym lekarzem lub uroczym barmanem, wciąż wpada na… Charliego.
Byłoby to całkiem miłe, gdyby nie fakt, że wpadali na siebie już wiele razy wcześniej i te spotkania nigdy nie kończyły się dobrze.
Czy połączy ich coś więcej niż miłość do książek?
"Book Lovers" czytałam już jakiś czas temu, krótko po tym, jak pojawiło się na Legimi. Zachęcił mnie jeden z moich ulubionych motywów w romansach, czyli "od wrogów do kochanków" (winię za to Jane Austen, która usadowiła 15-letnią mnie na jedno jesienne popołudnie, by wręcz pochłonąć historię Elizabeth i Darcy'ego). Do tego uwielbiam wszelkie opowieści z motywem książek, pisarstwa czy wydawania literatury.
Książka sprawiła, że rzuciłam się na pozostałe powieści tej autorki i zapewniła jej miejsce w moim sercu.
Emily Henry w "Book Lovers" bawi się nieco schematami, które znamy z niskobudżetowych filmów Hallmarka. Skupiony na karierze, wymuskany mieszczuch przyjeżdża do małego miasteczka i pod wpływem uroków prowincji, jak i szczerozłotej, uroczej i świeżej dziewczyny przewartościowuje całe swoje dotychczasowe życie, rzuca pracę i zrywa ze sztywną, bezduszną, uzależnioną od siłowni i sprawdzania służbowych powiadomień na ekranie najnowszego modelu IPhone'a narzeczoną.
Urok tej historii polega na tym, że główna bohaterka, Nora, jest właśnie tą porzucaną narzeczoną. I tym razem to ona w towarzystwie siostry wyjeżdża do zabitej dechami dziury, by doświadczyć wewnętrznej przemiany i dać się ustrzelić Kupidynowi.
Między Norą a Charliem nie brakuje iskier, absolutnie uwielbiam ich rozmowy. Dialogi i zawarty w nich humor i ironia są dużą zaletą tej książki. Mają wspaniałą dynamikę, jest między nimi chemia (i uwaga, nie wynika ona z tego, że jest to relacja toksyczna) jednocześnie autorka daje im czas na to, by mogli się naprawdę poznać, jestem w stanie uwierzyć, że w grę wchodzi większe uczucie niż jedynie fascynacja i cimcirimci (którego swoją drogą też nie brakuje i jest napisane całkiem porządnie).
Bohaterowie (również ci z drugiego planu jak siostra Nory) są świetnie skrojeni, niejednoznaczni i wspaniali razem czy też osobno, czułam do nich wielką sympatię.
Podobało mi się, że poza romansem, w powieści pojawiają się też wątki rodzinne jak np. żałoba po bliskim czy parentyfikacja. Dzięki temu bliżej jest tej książce do powieści obyczajowej.
Na mojej osobistej liście romansów "Book Lovers" jest w ścisłej czołówce. Znalazłam tu wszystko, czego chciałam: słońce, słodycz, śmiech, szczyptę smutku, miłość i wsparcie. To wszystko urzekło mnie do tego stopnia, że kupiłam papierowe wydanie i odwlekałam moment dotarcia do końcowych stron, by wydłużyć tę przyjemność